Pov Lauren
Po tygodniu spędzania z Camilą każdej możliwej chwili, nadszedł dzień na który nigdy chyba nie byłabym gotowa. Moi rodzice załatwili mi pobyt w placówce odwykowej. Sam fakt, że idę na odwyk jest przerażający i upokarzający jednocześnie. Camila kilka razy próbowała mi wmówić, że walka z nałogiem wymaga odwagi i niezłomności, najgorsze jest to, że uważa ona mnie za taką osobę. Prawda jest taka że nie jestem niezłomna, w końcu sięgnęłam kiedyś po używkę i jak to się skończyło?
Siedzę na podłodze w mojej łazience i patrze na wciąż dzwoniący telefon na którym napisane jest imię kubanki. Camila zrobiła naprawdę duży postęp jeśli chodzi o funkcjonowanie w sytuacji w której się znalazła. Obiecałam jej, że ją odbiorę od Mani, ale świadomość, że jutro mnie już tu nie będzie paraliżuje mnie. Ze stresu musiałam zajarać, a nigdy w życiu nie chciałabym narazić Cabello na niebezpieczeństwo. Odkąd pojawiła się w moim życiu Camila dopuszczam do siebie więcej uczuć, niestety wszystko ma swoją dobrą i złą stronę. Wraz z miłością i szczęściem coraz częściej pojawia się strach i szał.- Lauren! - Wycieram szybko łzy i zbieram się z podłogi aby po chwili stanąć twarzą w twarz z własnym bratem. - Telefon do ciebie.
- Kto dzwoni?
- A jak myślisz? Czemu nie odbierasz od niej telefonu? Bardzo się martwi. - Chris nachyla się do mnie i szepcze.
- Ja..a
- Masz i porozmawiaj z nią. - Zanim cokolwiek zrobię Christopher znika z mojego pokoju.-Lo? - Fuck
- Tak Camz?
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego kurwa nie odbierasz ode mnie telefonu?! Wiesz jak się wystraszyłam? Czy ty czasami myślisz?! - Czasami aż za bardzo...
-Przepraszam kochanie.
- Przyjedziesz po mnie?
- Nie mogę, poprosisz Mani, żeby cię odprowadziła? Porozmawiamy w domu.
- Laur..
- Kocham cię. - Nie czekam aż odpowie i kończę połączenie.Odkładam telefon na szafkę i staję przed lustrem aby po raz kolejny tego dnia spojrzeć sobie w oczy. Zieleń, która zazwyczaj była przyciągająca dla innych teraz wydaje się wyblakła, wręcz odstraszająca. Nie mam pojęcia co zrobić, co powiedzieć Camili albo rodzeństwu. Teraz tym bardziej moi rodzice będą mieć powód, żeby mnie wyrzucić albo zrobią jeszcze większy nacisk na Chrisa i Taylor.
Moja blada skóra zrobiła się jeszcze bledsza, a usta które powinny zachęcać są popękane i wysuszone. Cały mój organizm buntuje się przeciwko mi, chociaż patrząc na to z innej strony alarmuje mnie, że powoli zbliżam się do swojego końca.- Lauren? Jesteś tu? - Odwracam się w stronę drzwi i patrzę na kobietę, która jest jedynym powodem dla którego walczę.
- Yeah, jestem w łazience.
- Dlaczego po mnie nie przyjechałaś? Czy ja czuje zielsko? - Camila i jej super wrażliwy nos...
- Yeah
- Mogłabyś normalnie ze mną porozmawiać?! Nie zachowuj się jak dziecko! Twoja matka coś wspomniała, że masz mi coś ważnego do powiedzenia.
- Przecież z tobą rozmawiam, a bardziej ciebie słucham.
- Nie wierzę, jarałaś i to był super mega powód i wytłumaczenie dlaczego po mnie nie przyjechałaś?! Od kiedy trawka jest ważniejsza od normalnego życia!? Ode mnie?!
- Jakbyś nie zauważyła jestem uzależniona więc to chyba normalne, że moje priorytety są inne niż ty byś chciała! Jest to niezależne ode mnie, powinnaś być ze mnie dumna, że wogule wytrzymałam i miałaś okazję poznać trzeźwą Lauren!
- Może gdybyś ze mną porozmawiała i wreszcie się ma mnie otworzyła, to może poznałabym powód dlaczego zaczęłaś brać to gówno i łatwiej byłoby mi z tobą rozmawiać i ci pomóc!
- Wiesz więcej niż inni o mnie! Po za tym moja matka zawsze mówi za dużo i nie mam nic do powiedzenia.
- Jakoś Dinah wie więcej i po ostatniej twojej akcji nawet nie chce słyszeć twojego imienia. - W pięknych czekoladowych oczach zaczynają zbierać się łzy. - Skoro tak twierdzisz, w takim razie zostawiam cię samą i siedź tu sobie.
- Camz...
- Nawet nie próbuj Jauregui! Staram się wszystko sobie poukładać, radzić sobie w tym pojebanym świecie. Do tego opiekuje się też młodszą siostrą, a żeby było jeszcze lepiej - kobieta, która jest dla mnie jak powietrze bez którego nie potrafię funkcjonować zaczyna być toksyczna.
- Camz...
- Nie radzę sobie Lauren. Możesz twierdzić inaczej ale wpadam w paranoje, cały czas czuje strach, że jak wrócę do domu albo jak nie odbierzesz telefonu to ciebie już nie ma. Błagam zacznij patrzeć też na problemy innych niż tylko swoje. Boje się, że nie dam rady udźwignąć też twoich, gdyż ze swoimi nie daje sobie już rady.
- Więc co? Zostawisz mnie?
- Nawet nie jesteśmy razem.
- Mówiłam ci, że chcę zasłużyć na ciebie i pragnę żebyś poznała prawdziwą mnie!
- Może nie widzę ale nie jestem głupia Laur. Ty nie chcesz się zmienić, nigdy nie chciałaś. Wszystko robisz na siłę, a ja nie chcę cię zmuszać do czegoś czego nie chcesz.
- Co ty pierdolisz Camila?! Robię wszystko, żeby się zmienić. Boże! Ty naprawdę nie dostrzegasz tego jak się zmieniam dla ciebie?! - Złość i strach przed utratą mojej kotwicy powoduje, że tracę całkowitą kontrolę nad tym co robię. - Chcę być dobra, wystarczająco dobra dla ciebie! Jedyne czego chce to ciebie!Z całej uderzam pięścią o lustro, które od razu roztrzaskuje się na milion małych kawałków. Camila ze strachu wycofuje się z łazienki, a ja jak w amoku uderzam raz za razem w ścianę czując jak ból psychiczny ustępuje bólowi fizycznemu.
Pov Camila
Nie wiem co się dzieje. Chciałabym do niej podejść i spróbować uspokoić ale wiem, że na podłodze jest wszędzie szkło i mogę sobie zrobić krzywdę.
Lepsza moja krzywda niż jej, prawda?
- Lauren spójrz na mnie. - Czekam na jakąś reakcje ze strony zielonookiej, ale jedynie słyszę jak Jauregui uderza o ścianę. Wyobrażam sobie jak muszą teraz wyglądać jej dłonie. - Lo? Proszę uspokój się, bo będę zmuszona kogoś zawołać albo podejdę do ciebie.
- Nie waż się podchodzić, Cabello. - Czuję się jakbym wróciła na początek całej znajomości z Lauren, jedynym plusem jest to, że słyszę jak powoli się uspokaja. - Wyjdź.
- Wyjdę jak podejdziesz do mnie. - Na pewno słychać desperację w moim głosie i też tak się czuje. Zdesperowana.Dużo rozmawiałam z Dinah na temat Lauren, chociaż nigdy się jej nie przyznam do tego, to bardzo martwi mnie jej nastawienie do życia. Chciałabym, żeby wszystko co robiła było naturalne, a nie wymuszone.
- Teraz możesz już wyjść.
- Nie mam zamiaru wychodzić. Musimy porozmawiać, coraz szybciej zbliża się dzień kiedy będę musiała się z tobą pożegnać. Wiem, że nie na zawsze ale na jakiś czas. Nie chcę żeby były między nami jakieś niedomówienia.
- Uważam, że wszystko już sobie wyjaśniłyśmy i nie ma o czym mówić.
- Przed chwilą miałaś napad agresji! Nie mów mi, że nie ma o czym mówić. - Czuję jak zielonooka podchodzi do mnie i delikatnie nachyla się w moją stronę. Jej bliskość zawsze na mnie działa i patrząc na to, że jej oddech prawie się uspokoił, moja obecność też na nią wpływa.
- Nie jesteśmy w związku, żebym mówiła ci o moich problemach.
- Dlaczego zawsze wszystko źle interpretujesz?!
- To co pamiętam jeszcze, chwilę temu to ty to powiedziałaś.
- Nie chcę się z tobą kłócić, musimy porozmawiać na spokojnie.
- Okey, w takim razie słucham co masz do powiedzenia. - Słyszę jak kobieta na której mi zależy siada na łóżku i dokładnie czuję jej wzrok na mnie.
- Nie chodziło mi o to, że nie robisz nic, żeby się zmienić. Uwierz mi dostrzegam twoje starania i zmiany, które w tobie zachodzą. Bardziej chodziło mi o to, że teraz każdy wywiera na ciebie presje i wszystkie decyzje są podejmowane w pośpiechu i do końca nie są to twoje wybory. - Kieruję się mniej więcej w stronę zielonookiej i delikatnie wysuwam ręce, żeby odnaleźć jej twarz. Lauren szybko podchwytuje i umieszcza moje dłonie na jej policzkach. - Nawet nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy. To co wtedy ci wyznałam, to sama prawda. Kocham cię, Lo. Nie mam zamiaru niszczyć co zbudowałyśmy, a jednie szczera rozmowa może to jeszcze umocnić.
- Chcesz wiedzieć, co się stało?
- Nie musisz mi tego mówić teraz, dużo rzeczy się dziś wydarzyło. Nie chcę abyś robiła coś na siłę, dobrze kochanie?
-Nie Camila, muszę ci o tym powiedzieć teraz. Później mogę...Zanim zielonooka piękność dokończy zdanie, nie wytrzymuje dłużej i przywieram swoimi ustami do jej ust. Wiem, że dzień w którym będzie zmuszona mnie zostawić jest coraz bliżej i mamy coraz mniej czasu dla siebie, to jestem pewna jednej rzeczy. Od dziś, aż po wieczność Lauren Jauregui zawsze będzie w moim sercu, nie zważając na to co się wydarzy w przyszłości.
I came back❤️
Przepraszam za długą nieobecność.
Camila igra z ogniem
W kolejnym rozdziale będzie się działo -
if you know what i mean😏
CZYTASZ
My Oh My
FanfictionDwie osoby, dwa światy, dwa całkowicie różne charaktery. Połączyło je jedno. Camila zawsze miała pod górkę, mieszka w domu dziecka, nie radzi sobie z nauką i chociaż próbuje z całych sił nie potrafi odbić się od dna. Musi opiekować się i dbać o jej...