19

1.1K 71 3
                                    

Polecam i rekomenduje z całego serduszka!!!🔝❤

Pov Lauren

Pierdolona Dinah Jane Hansen.

Gdyby nie jej głupia propozycja wyjścia na pizze, mogłabym bez kombinowania załatwić swoje sprawy ale jak zawsze DJ musiała wpaść na genialny pomysł.
Ledwo udaje mi się wysiedzieć w ławce, w myślach błagając aby ta ostatnia lekcja, którą jest język angielski, w końcu się skończyła. Siedząc obok Camili, która delikatnie się uśmiecha słuchając co mówi nauczycielka, zdałam sobie sprawę, że brązowooka dziewczyna za niedługo będzie potrzebować kogoś do pomocy w nauce języka Braille. Wyobrażenie sobie kogoś kto większość jej wolnego czasu będzie z nią spędzać na nauce tego niezwykłego języka doprowadza mnie do uczucia, którego jeszcze nigdy nie czułam. 

Zazdrość 
Potrafi buzować we mnie do chwili aż wybuchnę, niszcząc wszystko na czym mi cholernie zależy.

Wraz z dźwiękiem dzwonka bez słowa wychodzę z sali zostawiając Cabello w dobry rękach Dinah. Obiecała mi, że będzie jej pilnować i odprowadzi ją pod same drzwi naszego domu. Boże, chociaż w ciebie nie wierzę, to błagam niech podczas mojej nieobecności nic jej się nie stanie. 
W szybkim tempie wsiadam do samochodu i ruszam w tak dobrze znaną mi stronę. Siłownia, a zarazem miejsce gdzie ma się odbyć moja dzisiejsza i mam nadzieję ostatnia walka znajduje się jakieś 20 min od szkoły. Chociaż czuję w sobie adrenalinę i siłę to przez moją głowę przechodzą same czarne scenariusze. 
Skutki odłożenia dragów i alkoholu powodują, że nie potrafię skupić się na prostych czynnościach, a moje ręce jak i wręcz całe ciało z minuty na minutę zaczyna się coraz bardziej trząść w niekontrolowanych atakach drgawek. Doskonale zdaję sobie sprawę, że będąc w takim stanie nie mam najmniejszych szans aby wygrać tą walkę. 
Jeśli jej nie wygram mogę się pożegnać z życiem albo co gorsza mogą odegrać się na jedynej osobie, która trzyma mnie jeszcze w ryzach, czyli Camili. 
Stoję na rozdrożu swojego życia, każda decyzja jaką podejmę wchodząc do budynku znajdującego przede mną pociągnie mnie w dół.
Przekraczając próg wielkich metalowych drzwi czuć jedynie okropnie duszący zapach potu i słychać odgłosy napakowanych facetów, którzy myślą, że jeśli mają mięśnie mogą mieć każdą...

- Jauregui! Co ty tu robisz o tej porze mała? - Mała jest twoja pała debilu.
- Jest może Black?
- To co wiem ma pojawić się za jakąś godzinę, żeby zobaczyć jaki idzie w przygotowaniach do dzisiejszej walki. Słyszałem, że masz walczyć. Jesteś tego pewna?
- Taaa, znasz mnie Harry. Uwielbiam się bić.
- Właśnie, znam cię. Dlatego jestem zdziwiony twoją obecnością tu. Ostatnio jak się widzieliśmy mówiłaś, że kończysz z tym gównem raz na zawsze. Co się zmieniło?
- Od jutra z tym kończę i nie jest to ważne. Mam po prostu ochotę się wyżyć. Jesteś wolny? Chciałabym trochę się rozgrzać przed walką.
- Jasne, dla ciebie zawsze znajdę wolną chwilę...

Nie czekając na to co chłopak chce powiedzieć ruszam prosto do szatni, żeby choć trochę się ogarnąć. Jednym słowem dzisiejszy pojedynek to będzie katastrofa. 
Po godzinie intensywnego treningu, musiałam odpocząć żeby nabrać siły na walkę. Kilka razy Harry zwrócił mi uwagę na to, że mój stan nie jest dobry na to co chce zrobić. Gdybym miała jeszcze wybór. 

 - Black mam problem, bo widzisz...
- Trzęsiesz się jak narkoman na głodzie. Czekaj! Jakbym mógł zapomnieć Ty jesteś ćpunem.  
- Nie dam rady walczyć.
- Gówno mnie to obchodzi. Rozmawiałem wczoraj z Philem, jest niezadowolony, że nie mógł się z tobą spotkać. Dlatego mnie teraz wysłuchasz Jauregui. Jeśli przegrasz nie licz na to, że ci pomogę wręcz przeciwnie osobiście cię oddam mojemu przyjacielowi i uwierz mi nikt nie będzie zwracać uwagi na to czy wolisz cipy czy chuje, rozumiesz!? Weź się w garść bo za 30 minut zaczynasz. 
- Muszę opanować drganie ciała żeby się skupić na walce.
- Postawiłem na ciebie fortunę, czego potrzebujesz? 
- Działkę. Jeśli mam wygrać muszę się uspokoić, a z każdą sekundą jest gorzej.

Lewis ciągnie mnie w stronę magazynu i w pośpiechu szuka czegoś w torbie. Jak ja spojrzę w lustro po dzisiejszym dniu?

- Nie bądź cipa Lauren. Masz weź. Powiedzmy, że jest to prezent pożegnalny, okey?
- Daj mi chwilę.
- Za dosłownie 5 minut widzę cię pod ringiem.

Gdy tylko słyszę jak Black wychodzi i zamyka drzwi, z moim oczu zaczyna wypływać wodospad łez i nie kontrolując już nic wyrywa się z mojej piersi cichy szloch. 
Nigdy nie będę wystarczająco silna, żeby być dobra. 
Próbując jak najszybciej się uspokoić, zażywam narkotyk, potrząsam kilka razy głową, żeby odpędzić zbędne myśli i wychodzę z pomieszczenia. 

- Dajesz Jauregui, zaraz się zaczyna. Nie spierdol tego, okey?
- Tak jest.

Wchodząc na ring nie czuje już nic. Wszechobecna pustka, która opętała moje ciało jest tak wspaniałym uczuciem, że aż nie potrafię ukryć zadowolenia. Staję w rogu i czekam, aż ukaże się moja przeciwniczka i będę nareszcie mogła zakończyć ten cyrk.



Pov Camila

Dziwne zachowanie Lauren tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że zielonooka coś ukrywa. 
Na pizzy nie mogłam się skupić i co chwilę Dinah mnie tyrpała, że niby jestem z nimi ale jednak nie. Dokładnie tak się czułam. Myślami cały czas błądziłam wokół Lauren, czy oby napewno poszła do Lucy, a jeśli tak to co robią. Milion najróżniejszych scenariuszy przeszło mi po głowie i większość z nich mi się nie spodobała.
Na dodatek Dinah zachowywała się jakbym była małym dzieckiem i co chwila mi w czymś pomagała albo pytała czy czegoś nie potrzebuję. Doceniam jej starania ale jeśli jeszcze raz usłyszę czy aby napewno wszystko dobrze to nie wytrzymam. Na szczęście zbliżałyśmy się już do domu Jauregui i nareszcie się uwolnię od niej. 

- To jak Mila? Ty i Lampa coś ten tego? - Słysząc pytanie DJ staje jak wryta i odwracam głowę w jej stronę.
- Skąd ten pomysł China?
- Oj już nie udawaj Chancho, że nie wiesz o co chodzi. Gdyby nie było nic to Ralph nie siedziałby przy tobie cały czas w szpitalu ani nie kazał mi cie pilnować żeby ci włos z głowy nie spadł. Ponadto przez całe nasze wyjście siedzisz głową w chmurach i zapewne zastanawiasz się gdzie jest i co robi Lauren. 
- To nie tak...
- Idiotka zostawiła mnie wczoraj w tak stresującej i niekomfortowej chwili, że powinnam ją pobić za coś takiego. Jednakże, chociaż jej tego nigdy nie powiem, jestem wdzięczna jej za to. Czekałabym i czekała na odpowiedni moment, żeby powiedzieć Mani o swoich uczuciach, a dzięki niej mam to z głowy i jestem naprawdę szczęśliwa bo kobieta, którą darzę niezwykłym uczuciem czuje to samo do mnie. Dlatego zastanawiam się dlaczego jeszcze tego nie zrobiłaś? 
- Dinah ja naprawdę...
- Chociaż Lampa zachowuje się jakby zjadła wszystkie rozumy i jej pewność siebie jest wyczuwalna dosłownie wszędzie gdzie się pojawi to przy tobie jest miękką kluchą i nic nie umie zrobić. 
- Dasz mi w końcu się wysłowić?
- Oddaję ci głos.
- Ja i Lauren rozmawiamy...
- Wow Mila, normalnie powinnam wręczyć wam jakieś medale czy coś?
- Dj! 
- Okey okey, kontynuuj. 
- Powiedzmy, że coś się między nami dzieje...
- Wiedziałam! Przepraszam...
- Wczoraj wieczorem wyjaśniłyśmy sobie wiele rzeczy i Lauren postanowiła walczyć o mnie. Dlatego czekam na jej ruch. 
- Żebyś tylko nie zestarzała się czekając na nią. 
- Jesteś tak samo okropna jak Lauren. Teraz już wiem dlaczego się przyjaźnicie.
- Mam cię zaprowadzić do pokoju czy dasz sobie już radę.
- Jakbyś mogła, nie chcę prosić rodziców Lauren o pomoc. Zawsze czuję się niekomfortowo w tej sytuacji.
- Jasne, dla mnie to żaden problem Mila.

Po zaprowadzeniu mnie do pokoju i upewnieniu się, że wszystko mam Dinah pożegnała się i opuściła dom Jauregui. Zanim jednak wyszła poprosiłam ją, żeby sprawdziła czy Lauren wróciła już do domu. - Nie było jej. 
Cała w nerwach czekałam na powrót właścicielki niezwykłych zielonych oczu. 

Nieświadoma tego co miało się za niedługo zdarzyć, włączyłam audiobook oddając się całkowicie wyobraźni.







Chcąc przeczytać coś czego nie możesz znaleźć lub coś czego jeszcze nie ma - po prostu usiądź i sam to napisz. - Z tą myślą zaczęłam pisać to opowiadanie i chociaż wiem, że nie jest idealne i wymyślne, z każdym powstającym rozdziałem jestem pewniejsza, że jest to coś co chciałabym robić. Odkrywam i poznaję siebie i to co budzi i krzyczy we mnie jest zarazem niezwykłe i przerażające. 

Mam nadzieję, że każdy z was jest się jakoś trzyma, bo szczerze ja powoli zaczynam świrować w domu.  

Postaram się częściej wstawiać rozdziały.

Do następnego!!!

My Oh MyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz