Rozdział 08

1.2K 61 7
                                    

K: Co cię z nimi łączy? Cholera jasna! - wybuchła niepokojem w jej stronę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

K: Co cię z nimi łączy? Cholera jasna! - wybuchła niepokojem w jej stronę.

A: co mnie z nimi łączy? - prychnęłam śmiechem. - To, że wzięli mnie za ciebie i porwali bo myśleli, że jestem tobą!

K: cholera jasna...znają prawdę? Co ci zrobił? Bił, torturował, działał w brew twojej woli? - powiedziała to drżąc ze strachu, chwyciłam jej dłoń.

A: nic mi nie jest. Kupował mi ubrania, dawał jeść, spałam w ogromnym łóżku, a za ucieczkę nic mi nie zrobił, w zasadzie traktuje mnie jak jakąś księżniczkę. - Ciężko przeszło mi to przez gardło. - Zaśmiałam się.

K: ty się jeszcze śmiejesz? A gdyby...  - potrząsnęłam nią.

A: przestań, poza tym siedem lat temu miałaś mnie w czterech literach. - Kelly siedziała skierowana bokiem do mnie, a wyraz twarzy ze strachu zamienił się na smutek.

Na zdanie które wypowiedziałam osłupiała wlepiając wzrok w podłogę.

K: jest coś o czym musisz wiedzieć... - jej wypowiedź przerwał mały szum, a  po chwili długa cisza.

Siostra zerknęła na mnie przestraszona po czym chwyciła mnie za rękę zaczynając biec.

A: wyjaśnij mi co teraz robisz. - W tym momencie otworzyła drzwi do piwnicy. - Kelly wytłuma... - nie dokończyłam zdania ponieważ usłyszałam wielki huk.

Zaczęłam opadać w stronę schodów widząc jak ogień się do mnie zbliża.

Uderzyłam kilka razy o stopnie schodów, po czym dostrzegłam jak ogień dotyka mojego ciała, zakryłam rękoma twarz, aż w dłuższym czasie wszędzie panował dym oraz ciemność.

Ciężko było mi wstać, obolałe miejsca i kilka oparzeń sprawiły mi trudność i ból. Wstałam powoli szukając wzrokiem czegokolwiek. Powiewy lekkiego wiatru z otwartych, potłuczonych okienek rozniosły popioły spalonego drewna.

A: Kelly?! - Zapytałam to dość cicho ze względu na ból. - Kelly! - w moich oczach pojawiły się pojedyncze łzy.

Szłam przez długi ciemny korytarz szukając mojej siostry. W końcu zobaczyłam ją leżącą na ziemi, a wokół niej pełno krwi. 

K: Nic mi nie jest... - Westchnęła. - w tym budynku była bomba. - moje źrenice się zmniejszyły, gdy to usłyszałam. - oni tu są. 

A: Kto?

K: Jungkook. - chwyciła się za obolałe miejsce, przysuwając do ściany i się o nią opierając. - za kilka minut nas znajdą. - ściągnęła z ręki moją bransoletkę. - od teraz ty będziesz Kelly, a ja Ambar... - przekrzywiłam się nie wiedząc o co jej dokładnie chodzi. 

Rozpuściła włosy po czym przybliżyła się do mnie robiąc mi małego, luźnego warkocza.

K: Jeżeli Jungkook nie zobaczy nas w tym samym czasie to nie zobaczy różnicy. Teraz masz na imię Kelly Taylor, zrozumiano?

A: Dlaczego mam się podawać za ciebie? 

K: Ja będę Ambar Taylor, on nic by ci nie zrobił ponieważ... opowiem ci kiedy indziej o tym, ja wbuduję w nim zaufanie po czym go zabiję, a wtedy obie będziemy wolne.

Nagle usłyszałyśmy kroki. 

K: Uciekaj. - zaczęłam biec, ani trochę nie podobał mi się ten plan, ale nic nie mogłam zrobić było już za późno więc musiałam zacząć działać.

Usłyszawszy kroki za mną, a później mocny uścisk odwróciłam się, widząc jak przed moimi oczami zwiała czyjaś pięść, a zaraz potem ciemność.

---

Zostałam obudzona po przez uderzenie. Roztrzepana spojrzałam w głąb pokoju. Zdałam sobie sprawę, że jestem przywiązana do jakiegoś krzesła, a przede mną stoi Scott.

Scott: Idiotka z ciebie Kelly. - śmiejąc się włożył broń do kabury.

A: Gdzie moja siostra? - próbowałam się w jakiś sposób dowiedzieć ponieważ odniosłam wrażenie, że to ona nie chce być torturowana, a ja mam za nią przeżywać cierpienie na które sobie sama zapracowała.

Scott: Tam gdzie być powinna. - zbliżył się wyciągając jakiś clip point. Przyłożył mi go do ręki. - Sprawię ci taką zabawę jak ty sprawiłaś naszemu szefowi zabijając jego brata.

Przycisnął go mocniej, rozcinając skórę na moim nadgarstku.

A: Proszę przestań. - miałam tego dość, dlaczego mam odpowiadać za błędy Kelly?! czym sobie zasłużyłam? - zawołaj Jungkook'a, proszę. - opadałam coraz bardziej z sił. 

Scott: od kiedy ty zwracasz się takim słownictwem? On cię zniszczy. - zaśmiał się po czym wyszedł.

Próbowałam się szarpać ale poczułam mnóstwo ciepłej krwi.

Drzwi się nagle otworzyły, a w nich stał Jungkook z miną zwycięscy. 

Jk: Brawo Kelly, brawo. - zareagował śmiechem wyciągając pistolet z kabury. Zbliżył się. - zrobię to szybko. - usiadł na moich kolanach i przyłożył mi przy tym broń do skroni. - chcesz coś dodać przed śmiercią?

A: Kelly zabiję cię pierwsza. - już prawie pociągnął za spust jednak gdy spojrzał na mnie z nie zrozumieniem postanowiłam ratować sobie życie. - Kelly powiedziała, że ja mam być nią, a ona mną, chce cię zabić. - znów przyłożył broń do skroni.

Jk: przestań kłamać.

A: Ty mnie porwałeś, ty położyłeś mnie na stole, zaczynając karmić jak niemowlę, zapytałeś się mnie czy zabić mojego byłego i pokazałeś te okropne zdjęcia, mówiłeś, że jestem i wyglądam na niewinną, a skoro to prawda to dlaczego nie potrafisz mnie rozpoznać?! - Zabrał broń wstając i wychodząc. - czułam coraz więcej krwi na dłoniach, aż w końcu przed moimi oczami pojawiła się ciemność.

---

- a co jeżeli oboje tu umrzemy? - zapytała przestraszona dziewczynka.

- Nie umrzemy obiecuję, nie pozwolę abyś umarła. - uśmiechnął się.

- A jeżeli rodzice nie wrócą? - zapytała z łzami w oczach.

- to w tedy będziemy się trzymać zawsze razem. - chłopiec się po raz kolejny uśmiechnął po czym otarł łzę na policzku dziewczyny. - to jak masz na imię? - zapytał.

- Ambar. - podniosła misia. - a to Fancy. - przytuliła misia. - chodźmy. - zaczęła iść. Oboje wiedzieli, że są głęboko w lesie więc z tą wiadomością zaczęli szukać wyjścia z już dość ciemnego lasu.

- zaraz będzie noc. - dziewczynka nawet się nie odwróciła. - musimy się schować, ponieważ wilki przyjdą. - dziewczyna na tą wiadomość podskoczyła ze strachu.

- w...wilki? - odwróciła się, a chłopczyk się zaśmiał. - chodź  ze mną to się nie zgubisz, podał jej rękę...

The Aftermath || Jeon Jungkook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz