Rozdział 16

1.1K 44 0
                                    

Otworzyłam oczy patrząc na biały sufit

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Otworzyłam oczy patrząc na biały sufit. Promienie wbijały się przez okno po wschodzie słońca napełniając pomieszczenie krwawym światłem.
Zobaczywszy, że firany oraz zasłony zaczęły się podnosić poprzez wiatr, podeszłam zamykając okno.

Otworzywszy  drzwi usłyszałam przesłodzony kobiecy głos. Zaczęłam się przemieszczać przez korytarz podchodząc do szklanych barierek gdzie był niżej wielki hol. Na środku stała szczupła o jasnej karnacji brunetka. Po chwili dostrzegłam Jungkook'a idącego w jej stronę.

Jk: Chyba ci się to nie opłacało, Bell. - uśmiechnęła się.

Bell: Popełniłam błąd i dobrze o tym wiesz. Chcę nadrobić to co straciliśmy. - Położyła dłoń na jego policzku zbliżając swoją twarz do mężczyzny.

Jk: Ile masz spłacić? - zapytał a kobieta zdziwiona się wyprostowała. Gdy już miała coś powiedzieć wyższy jej przerwał.

Bell: Skąd wiesz, że mam dług? - speszona oplotła obie dłonie wokół jego szyi. - dziesięć milionów wonów.

Jk: Przychodzisz do mnie bo wiesz, że mam pieniądze. - zaśmiał się. - co myślałaś, że zbankrutuje? - przyciągnął ją do siebie szepcząc parę słów. Kobieta od razu się odsunęła.

Bell: Uratowałam Ci życie...

Jk: Dlatego pozwolę Ci tu zostać na najbliższe dwa dni... - nie byłam wstanie słychać dalszych dialogów ponieważ ktoś wciągnął mnie do pokoju.

Scott: Co ty robisz, Ambar? - Zamknął drzwi. - Nie podsłuchuj go, jest zajęty sprawami biznesowymi.

A: Co on jej powiedział na ucho? - Uniósł obie brwi.

Scott: Czy ty jesteś zazdrosna? - od razu zaprzeczyłam ruchem głowy nie wpuszczając do siebie takich myśli. Mężczyzna się zaśmiał pokazując ruchem dłoni abym usiadła.

Scott: Ubierz się ładniej niż zwykle, dziś zjeżdżają się klienci. - Patrząc na niego z mordem jak i szokiem w oczach on od razu się odezwał. - Co ty sobie pomyślałaś?

A: Już wiem o co chodzi, to jest pewnie jego była, a mnie dziś chcecie...- uderzył dłonią w stół.

Scott: Co ci strzeliło do głowy. Nie sprzedajemy kobiet tylko samochody, a masz tam być bo w rezydencji jest niebezpiecznie, ludzie twojej siostry nadal działają.

A: Czy ona jeszcze żyje i mogę zamienić z nią kilka słów? - speszony westchnął przytakując ruchem głowy. Udałam się do toalety aby wziąć kąpiel jednak tam natknęłam się na bruneta. Patrzył na swoje odbicie lustrzane z mokrymi włosami.

Zerkając co chwilę na niego coś we mnie uderzyło. Albo raczej było to zdarzenie z przeszłości.

---

Przepraszam, że nie byłam w stanie Ci pomóc... - Odwróciła głowę słysząc coś niepokojącego.

- Nie szkodzi... - przyłożyła dłoń do jego ust.

- Tu są wilki. - szepnęła przerażona nie chcąc wydać żadnego dźwięku. - Mam pomysł. - chwyciła go za rękę jednak jej plany pokrzyżował dość głęboki staw w środku lasu. Chłopczyk pociągnął młodszą zamaczając buty w wodzie. - co ty robisz?

- Nie wyczują nas jeżeli stracimy zapach, musimy wejść do wody. - chłopak próbując przekonać ciemno oką  zanurzył się we wodzie.

- Nie umiem pływać. - gdy usłyszała, że zwierzęta kierują się w jej stronę od razu znalazła się w wodzie, oboje schowali się za ogromnym korzeniem drzewa. Dziewczynka zerkając na starszego poprawiła jego mokre kosmyki włosów.

---

Jk: Coś nie tak? - zapytał unosząc jedną brew.

A: A nic przypominasz mi kogoś. - źrenice mężczyzny niepostrzeżenie się zwiększyły, a twarz okazywała zaciekawienie.

Jk: Kogo?! - zapytał wyższym tonem.

A: Czekaj, przypomnę sobie jego imię. - Przed oczami miałam małego chłopca, lecz po chwili przypomniała mi się moja stara znajomość. - Jungle, Właśnie ciekawe co z nim, ostatni raz widziałam go dwa miesiące temu. - Starszy przewrócił oczami zaciskając dłonie w pięści.

Jk: Nie wytrzymam z tobą. - westchnął. - przefarbuj się na brązowo bo mnie szlak trafi. Tyle starań, a ty nie potrafisz sobie przypomnieć cholernego dziecińst... - zamilkł. Zdziwiona zaczęłam zastanawiać się nad każdym jego słowem.

A: dzieciństwa?... którego w każdym bądź razie nie miałam... - Zaczęłam się śmiać patrząc na swoje odbicie w lustrze.

Jk: Jak zniknęli twoi biologiczni rodzice?
- Zagryzłam wargę widząc w odbiciu las, dym, płomienie oraz misia z którym kiedyś byłam mocno przywiązana. Na miejscu Jungkook'a pojawił się chłopiec bez którego bym sobie nie poradziła.

A: Kiedyś... - zza drzwi usłyszałam ten sam przesłodzony głos.

Bell: Jungkook'ie gdzie jesteś?! Potrzebuje twojej pomocy!

Jk: Dokończymy tą rozmowę później.
- Nie rozumiałam dlaczego moje zaufanie otwierało się dla niego coraz bardziej. Sama myśl o naiwności była męką.

Nie odwracając wzroku od lustra zaczęłam się zastanawiać czy dobrym pomysłem byłoby szukanie chłopca z przeszłości.

Moment później uchyliłam drzwi w celu opuszczenia pomieszczenia lecz przed moimi oczami ukazał się Jeon patrzący w oczy brunetki. Oparł obie dłonie o barierkę, zbliżając swoją twarz do niej. Kobieta po zauważeniu mnie od razu złączyła usta ze starszym. Wyminęłam ich nie chcąc zwracać na siebie uwagi, coś jednak we mnie pękło.

Udałam się na dół szukając gabinetu Scott'a. Był jedyną osobą z którą mogłam normalnie porozmawiać. Zapukałam, nie czekając na odpowiedz od razu wparowałam do pomieszczenia.

A: Czy ona idzie na ten zjazd klientów? - Zapytałam z niezadowolonym wyrazem twarzy. Mężczyzna odwrócony bokiem przeglądał jakieś papiery.

Scott: Znowu jesteś zazdrosna? - byłam wściekła na cyrk który wyrządzała ta kobieta.

A: Jak mogę być zazdrosna o faceta który ma dziewczynę? - powiedziałam z wyższym tonem nie zapominając o nutce sarkazmu.

Scott: Co, proszę? - od razu zwrócił się do mnie kładąc dokumenty na stół. - Gdzie jest Bell? - ruszył w stronę drzwi więc szybko stanęłam mu na drodze.

A: Nie przeszkadzajmy im, w końcu chyba dawno się nie widzieli, co? - prychnęłam ironicznym śmiechem.

Scott: Słucham? Ty masz być z Jeon'em, nie ona! - krzyknął wymijając mnie.

Uchyliłam drzwi patrząc jak starszy udaje się na hol do tej dwójki.

Scott: Szefie. - Zrobił krok w tył, gdy oboje zaczęli kierować się do pokoju.

Jungkook: Scott chyba masz co robić, prawda? - powiedział wyższym tonem zamykając drzwi na klucz. Mężczyzna patrząc na mnie z dołu przymrużył oczy.

Scott: Mam dla ciebie zadanie, Ambar. - uśmiechnął się zakładając dłonie na klatkę piersiową.

A: Szczerze nie interesuje mnie to, dasz mi klucze do jakiegoś innego pokoju? - uniosłam dłoń nie chcąc bardziej się pogrążać.

The Aftermath || Jeon Jungkook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz