XVII

253 40 15
                                    

   Podnoszę się z siedzenia i chwytam z mój niewielki bagaż — małą, szaro-niebieską torbę, która przez całą podróż siedziała tuż obok mnie. Zaraz będę wysiadał. Dosłownie parę minut.

   Jestem zmęczony ostatnimi wydarzeniami. Ostatecznie wczoraj doszedłem do wniosku, że to mieszkanie nie sprzyja poprawnemu funkcjonowaniu mojej psychiki, i że dobrym pomysłem będzie się po prostu stąd wyrwać na jakiś czas, choćby parę dni.

   Levi zniknął, Petra jest, jaka jest, na dodatek nie chce mówić mi zbyt wiele o rzeczach, o których mówił jej Levi. W ogóle nie mówi o nim dużo. Ciągle powtarza, że się martwi, że Levi jest dla niej ważny, że przeprasza mnie za wszystko, że jest jej przykro. A kiedy sam zadaję jej pytania, ona nie odpowiada. Zdecydowanie skomplikowana kobieta.

   I tak jak przed chwilą spekulowałem — pociąg zatrzymuje się, a ja wychodzę z niego jako pierwszy. Nie czekając ani chwili dłużej od razu ruszam w stronę wyjścia. Niedaleko drzwi stoi średniego wzrostu kobieta, z długimi, ciemnymi włosami, splecionymi w niezgrabny warkocz.

   Przyspieszam kroku, a kiedy jestem już wystarczająco blisko bez chwili wahania mocno ją ściskam, w rezultacie czego wcześniej trzymana torba ląduje na ziemi. Mimowolnie zaczynam płakać. Czuję się źle. Jest mi ciężko w tej nowej sytuacji.

   — Co się dzieje, Eren? — pyta tym swoim opiekuńczym głosem, ciągle trzymając mnie w objęciu, jednocześnie jedna ręką delikatnie sunąc po moich plecach.

   — Wszystko się pieprzy, mamo — odpowiadam, obejmując ją jeszcze mocniej.

***

   Hej, cześć, dzień dobry :D

   Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet, moje drogie Panie! 8) <3

   I ten. Może gwiazdka albo jakiś sympatyczny komentarz? Byłoby miło c:
   Do następnego! 

Separate - Prisoner cz. II [Ereri/Riren]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz