XX

252 36 20
                                    

   Robię kolejny pewny krok, napawając się pięknymi widokami zielonych pól i ckliwą piosenką ptaków, w rytm której bujam rękę trzymającą zakupy. Wieś jest taka piękna. Szczególnie, kiedy jest ciepło. Wszystko jest tu takie radosne, niczym świat stworzony w bajce.

   Im dłużej tu przebywam, tym bardziej odnoszę wrażenie, że miasto nie jest dla mnie. Nie ukrywam, że wizja, którą jest wstawanie rano w akompaniamencie śpiewu skowronka, niesamowicie mi odpowiada. Jest to o wiele lepsza opcja niż niespodziewana pobudka, spowodowana trąbiącymi autami albo dość głośno zachowującym się tramwajem.

   Za to Levi jest typem szablonowego mieszczucha. Dla niego smród spalin, hałaśliwi kierowcy czy kilometrowe korki nigdy nie były przeszkodą do normalnego funkcjonowania. Chociaż za każdym razem, kiedy wracaliśmy na stare śmieci — tu, do Shiganshiny, nigdy nie narzekał. Tu się poznaliśmy i to jest nasze miejsce, i nic tego nigdy nie zmieni.

   Pełen entuzjazmu otwieram drzwi i wchodzę do środka. Zwinnym ruchem zdejmuję buty i ruszam w stronę kuchni.

   — Dobrze, że jesteś, Eren. — Słyszę z oddali.

   — Kupiłem wszystko oprócz selera i pora, ale za to dowiedziałem się, że jutro rano ma być dostawa świeżych warzyw, więc od razu jak wstanę, mogę się przejść — oznajmiam wesoło, kładąc torbę na blacie i wypakowując z niej poszczególne produkty.

   — Eren... — jej głos brzmi strasznie smutno.

   — Tak, mamo? — pytam, zaprzestając poprzedniej czynności i zawieszając swój wzrok na brązowookiej.

   — Dzwonili do ciebie z komendy — mówi cicho i kładzie mój telefon tuż przy zakupach. — Tak mi przykro, kochanie.

***

   No hej :3
   Dziejo się dymy. Ja wiem, że robię straszny polsat, ale no co ja poradzę. 

   Może jakaś gwiazdka albo komentarz? Byłoby miło, tym bardziej, że zbliżamy się do końca c:

   Miłego dnia, popołudnia, wieczoru — w zależności, kiedy to czytasz

   Do następnego!

Separate - Prisoner cz. II [Ereri/Riren]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz