dalsze cierpienie

472 68 36
                                    

Ból rozchodził się po każdej parti jego ciała powodując łzy, które starały się złagodzić cierpienie. Spływały po jego policzkach, delikatnie wymywając z niego negatywne emocje.

Siedział oparty o zimną ścianę, która również w jakiś sposób łagodziła jego ból. Przyjemne, zimne kafelki pieściły jego plecy sprawiając, że było mu nieco lepiej.

Jego zapłkane oczy były przyozdobione błyszczącą, słoną cieczą.

Dłonie trzęsły się w przypływie strachu i bezradności, a klatka piersiowa unosiła się drżąc z każdym kolejnym wdechem. Płakał. Szloch roznosił się po pomieszczeniu dotykając swoim dźwiękiem ścian, które płakały razem z nim, odbijając echem jego ciche łkanie.

Czuł się podle.

Przymknął powieki będąc zmęczony tym wszystkim. Chciał stąd wyjść, uciec, lecz nie mógł.

Był zamknięty w małym pomieszczeniu, w którym woźne trzymały mopy i detergenty. Wnętrze miało zaledwie dwa metry kwadratowe. Nie było tam okna, jedynie szyba wentylacyjna.

Bał się małych pomieszczeń, a osoby, które go tutaj zamknęła dobrze o tym wiedziały.

Jego ciało drżało, a myśli przepychały się w jego głowie wysuwając na przód tą najgorszą.

Siedział myśląc nad wszystkim intensywnie, bo co mógł robić będąc zamkniętym w ciemnym i małym pomieszczeniu.

Z tropu wybił go trzask otwieranego zamka.
Zadrżał na ten dźwięk, a jego serce zabiło mocniej. Skulił się i schował się bardziej w kąt.

Do małego pomieszczenia wpadła smuga światła, a przed jego oczami pojawiła się smukła sylwetka.

- Uciekaj dopóki nie wrócili

Światło padało na plecy tej osoby, a w środku pomieszczenia nadal było ciemno, więc Jeongguk nie dostrzegł jego twarzy. Dopiero, gdy się przybliżył rozpoznał w nim chłopaka o miętowych włosach.

- Dz-dziękuję - wyszeptał i podniósł się z podłogi niepewnie idąc w stronę wyjścia, lecz przy samych drzwiach został złapany za ramię. Przestraszony podniósł wzrok ku osobie, która stała przed nim.

- Idź od razu do domu. Oni nie odpuszczą.
Wiem coś o tym - powiedział utrzymując kontakt wzrokowy z Jeonem.
Miętowe włosy chłopaka opadały lekko na jego oczy, za pewne lekko przysłaniając mu widok.

- No idź - powiedział.

Jeongguk szybko opuścił pomieszczenie jak i budynek, z którym kojarzyło mu się tylko jedno - ból i strach.

Nie rozumiał zamiarów tego chłopaka względem siebie. Już tyle razy mu pomógł... Ale po co to robił? Jaki miał w tym cel?

Dzień za dniem mijał i przynosił ze sobą kolejne rany na jego ciele, jak i na sercu. Co noc płakał w poduszkę chcąc chodź trochę się odciążyć.
Biała poszewka wypełniona puchem przyjmowała wszystko do siebie będąc już przesiąknięta jego słonymi łzami. Z każdym dniem czuł się tutaj coraz gorzej, a jego oprawcy byli coraz bardziej nieobliczalni.

Co wieczór brał leki uspokajające nie mogąc już wytrzymać stresu, który przeżywał każdego dnia. Bał się, że pewnego dnia nie wytrzyma.

Nie chciał zemsty. Przez ciągłe obrazy widział już winę tylko w sobie. Miał nadzieję, że pewnego dnia to wszystko się skończy, a on będzie mógł żyć norlamie.

*

Szedł do domu ciemnym zaułkiem, który oświetlała duża lampa uliczna. Jedyne co nadawało koloru temu miejscu to kolorowe papierki porozrzucane po betonowym podłożu. Duże kontenery na śmieci zajmowały większość miejsca przez co uliczka wyglądała na jeszcze węższą. Wiedział, że takie miejsca nie należą do najbezpieczniejszych, ale to była jedyna droga do jego domu. Nie mógł nic poradzić na to, że mieszkał w takim a, nie innym miejscu.

Powoli stawiał krok za krokiem. Na jego poraniony policzek padało jasne światło.

Nagle poczuł szarpnięcie, a po chwili jego plecy boleśnie uderzyły o ścianę starego budynku.
Żołądek podszedł mu do gardła, gdy zobaczył twarze okryte maseczką i głowy osłonięte kapturem. Od razu ich rozpoznał.

- Kogo my tu mamy - zaczął przychylakąc głowę lekko w bok, na co Jeongguk zadrżał.

- Ja...

- Powinnieneś zginąć razem ze swoimi nędznymi rodzicami!- krzyknął, a dwaj z tyłu podle się zaśmiali.

- Nie zrobiłem wam nic, dlaczego mi to wszystko robicie?! - krzyknął zbierając w sobie odwagę, które po chwili upłynęła z jego ciała wraz ze łzami.

- Wystarczy, że istniejesz, pedale! - powiedział śmiejąc się - Powinniśmy mieć z niego jakieś korzyści, prawda? - dodał patrząc na dwóch pozostałych, uśmiechając się obleśnie.

Jeongguk zadrżał. Chciał pomocy. Potrzebował jej...

Dłonie tych chłopaków dotykały jego delikatnego ciała, by potem zdecydowanym ruchem uderzyć go w twarz. Jego ciało naprzemiennie obijało się o ścianę i betonowe podłoże. Był coraz bardziej słaby. Coraz głośniejsze jęki opuszczały jego usta.

Ręce opadły wzdłuż jego ciała, które powoli słabło.
W końcu zamknął oczy nie czując już nic. Leżał pośrodku tej wąskiej uliczki, a chłodne powietrze pieściło jego świeże rany.

𝑴𝒊𝒓𝒓𝒐𝒓 𝑹𝒆𝒇𝒍𝒆𝒄𝒕𝒊𝒐𝒏 | 𝑱𝒊𝒌𝒐𝒐𝒌 ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz