zaparowane lustro

450 64 44
                                    

Sen, jedyne miejsce oazy i spokoju. Tam mógł żyć swobodnie nie bojąc się niczego, żyjąc na swoich własnych zasadach.
Kochał wieczory, gdy po tych wszystkich cierpieniach, z bólem w ciele oddawał się krainie spokoju i harmonii. Czuł wtedy taką ulgę, gdy jego coraz to nowe rany spotykały się z zimną pościelą.

Zasypiając mógł snuć i realizować swoje plany. Plany, które nigdy nie spełnią się w jego życiu...

Jego sny były piękne i spokojne. Wszystko w nich było przepełnione delikatnością, której on także miał pełno w sobie.

Niestety, te sny były tylko chwilą, która ulatywała zbyt szybko stawiając Jeongguka przed bolesną rzeczywistością.

Tego dnia tak jak zwykle wstał z łóżka. Wziął czystą bieliznę a następnie okrył swoje ciało odpowiednim materiałem.
Wziął suchą bułeczkę i włożył ją do ust wolno przerzuwając. Spakował książki do lekko poszarpanego plecaka i po prostu wyszedł z domu. Stawiał krok za krokiem unikając spojrzeń innych ludzi. Miał wrażenie, że wszyscy go nienawidzą.

Podczas lekcji starał skupiać się na danym temacie i nie zwracać uwagi na docinki innych. Starał się jak mógł, lecz był słaby psychicznie. Każde słowo sprawiało, że słabnął i jak motyl któremu naderwali skrzydło upadał. Tak, upadał wewnętrznie. Z każdym dniem jego psychika była słabsza. Bał się, że nie wytrzyma presji. Potrzebował osoby, która się nim zaopiekuję. O tym właśnie śnił co noc.

Wszedł do łazienki, aby umyć dłonie po zajęciach artystycznych. Całe jego palce były ubrudzone różnobarwnymi odcieniami farb. Zamoczył swoje ręce pod letnią wodę lekko pocierając jedną o drugą. Skupił się na tej czynności nie zauważając, że nie jest sam w pomieszczeniu.

Został mocno szarpnięty przez co upadł uderzając głową o zlew. Jęknął z bólu dotykając się w zranione miejsce.

- Co, niespodziewałeś się? - spytał jeden z tych podłych ludzi.

Jeongguk tylko spojrzał na swoich oprawców nic nie odpowiadając. Jego szklane oczy napotykały spojrzenie chłopaka o miętowych włosach, który stał z tyłu. Tym razem go nie ochronił...

Jeongguk nie zdążył przyjrzeć się jego twarzy, aby odczytać z niej emocje ponieważ został kopnięty w brzuch.

Był pewny, że pewnego dnia nie wytrzyma, że nie będzie już dał rady.

- Może teraz przejdziemy do przyjemniejszych rzeczy, co? Jestem pewny, że ci się spodoba - zaśmiał się podle jeden z nich, był to ten, który zawsze stał na czele tego wszystkiego.

Podszedł do Jeongguka obracając go na brzuch.

- Z-zostaw - jęknął.

- Chcę ci zrobić przysługę... - powiedział kpiąco.
Jeongguk zadrżał na jego słowa, a do jego oczy napłynęły łzy.

- To co zabawimy się? - spytał wędrując dłońmi na jego ciało, a reszta trzymała go aby się nie wyrywał. Chciał zniknąć. Po prostu zapaść się pod ziemię, zniknąć, cokolwiek aby nie być tam.

- A co tutaj mamy? - spytał jeden z nich wyciągając z jego plecaka malutkie zdjęcie jego mamy, które znalazł w portfelu.

- Ktoś tutaj tęskni za mamusią- prychnął i na oczach Jeongguk'a porwał zdjęcie jego, już nie żyjącej matki.

- Nie! - krzyknął Jeongguk zanosząc się płaczem i szarpiąc się chcąc się wyrwać z ich uścisku, aby pozbierać kawałki zdjęcia, przez co dostał w twarz.

- Powinnieneś zginąć razem z nimi... Gdyby nie to by pewnie żyli, co? Pewnie i tak twoja matka żałuje, że cię
urodziła. Kto by chciał żyć po tym jak wydał na świat takiego śmiecia. Ja bym wolał się zabić niż żyć z tą świadomością, że wyszło ze mnie coś tak zepsutego
jak ty- zaśmiał się w twarz.

- Nie, mów tak! - wrzasnął Jeongguk czując narastającą złość. To go bolało. Nawet bardziej niż ciosy zadawane przez jego oprawców. Te słowa uderzyły w niego tak mocno, że był gotowy ich skrzywdzić, lecz był zbyt osłabiony.

- Grzeczniej pedale! - krzyknął uderzając go w twarz na co Jeongguk zareagował jękiem. Jeden z jego oprawców wyjątkowo go nienawidził. Jeongguk nie miał pojęcia dlaczego ci ludzie nie potrafili dać mu spokoju. Czy sprawiło im radość znęcanie się nad nim?

Po dzwonku oprawcy Jeongguka zostawili go samego. Jego oczy błyszczały od łez. Oblizał spierzchnięte usta zagryzając wargę, tym samym tłumiąc jęki bólu. Podniósł się z podłogi zbierając skrawki farbowanego papieru, tyle zostało ze zdjęcia jego mamy... skrawki papieru leżące na zimnych kafelkach. W jego oczach automatycznie pojawiły się łzy. Czuł się podle.

- Przepraszam mamo - jęknął podnosząc kawałki zdjęcia - Nie chciałem - wyszeptał przez narastający szloch.

Szybko wyszedł ze szkolnej toalety kierując się w stronę wyjścia A następnie podążał w stronę swojego mieszkania. To powtarzało się codziennie. Jego zapłakane oczy i on biegnący do domu z bólem na ciele jak i w sercu.

Wbiegł do mieszkania od razu kierując się do łazienki. Musiał z siebie zmyć to poczucie winy jakie w nim tkwiła. Zdjął swoją bluzę i spojrzał na swoje poranione ciało.

Czuł się brzydki, okropny i niepotrzebny. Rozebrał się do naga próbując unikać swojego odbicia. Tak bardzo nie podobał się sobie. Nalał do wanny ciepłej wody, która poprzez zmieszanie się z temperaturą panującą w pomieszczeniu zaczęła parować.
Wszedł do wanny napełnionej cieczą, która była przyjemnie gorąca. Drażniła jego skórę pozwalając mu się nieco rozluźnić. Gdy woda nieco wystygła Jeongguk podniósł się z wanny.

- Dlaczego nie mogłem urodzić się kimś innym? - wyszeptał, a łzy znów opuściły jego oczy - Ile będę jeszcze cierpiał? - jęknął wychodząc z wanny i podchodząc do zaparowanego lustra chcąc zobaczyć swoje odbicie. Nienawidził go, ale chciał się upewnić, że jest tak ochydny jak mu się wudaje.

Zapłakany przeciągnął dłonią po zaparowanym szkle, tworząc dwie podłużne smugi. Widząc przed sobą spojrzenie wpatrujące się w niego ze skupieniem zamarł. Jego ciało jak i umysł ogarnął strach. Odsunął się do tyłu oddychając głośno.

- Nie bój się - usłyszał.

𝑴𝒊𝒓𝒓𝒐𝒓 𝑹𝒆𝒇𝒍𝒆𝒄𝒕𝒊𝒐𝒏 | 𝑱𝒊𝒌𝒐𝒐𝒌 ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz