Rozdział 7 - Ekipa

1.8K 68 32
                                    

Zuza POV:

Siedzę w pokoju i głupio wpatruje się w telefon.

O czym ja będę rozmawiać z Mateuszem przez trzy godziny jazdy? My się ledwo znamy!

- No stara. - odrzekła Śliwińska. - ciekawie się zaczyna.

- Poznamy Mateusza! - krzyczy uradowany Daniel.

- O nie, nie, nie i nie. - mówię stanowczo. - on czeka na mnie w samochodzie.

Zabieramy wszyscy moje walizki na dół.
Moja mama uśmiecha się i bierze jedną ode mnie. Do przedpokoju wchodzi Mateusz.

- Miałeś czekać w samochodzie. - mruczę.

- Mi też cię miło widzieć Zuza. - odpowiada zadowolony.

Mateusz zabiera dwie ogromnie walizki ( mam ich aż sześć) a ja odwracam się do moich przyjaciół. Są w szoku.

- O MÓJ BOŻE. - mówi Daniel. - Mateusz jest jeszcze bardziej hot niż myślałem.

Wznoszę oczy do góry.

- Może się ze mną pożegnacie co?

Oboje uśmiechają się i podbiegają do mnie szybko. Stoimy tak w grupowym uścisku do momentu aż wszystkie moje walizki zostają spakowane.

Amelka daje mi także jakąś białą paczkę i puszcza mi oczko. Oboje wychodzą, bym mogła pożegnać się z mamą.

Gdy tylko ją widzę, łzy autentycznie napływają mi do oczu.

- Kocham cię mamo. - mówię szlochając jej w ramię. - Będę za tobą tęsknić. - dopowiadam.

- Ja za tobą też skarbie i to mocno, mocno. A teraz leć, czeka cię długa podróż. - mówi.

Uśmiecham się delikatnie do niej i siadam do samochodu Mateusza. On jeszcze rozmawia z moją mamą, więc korzystam z okazji i otwieram białe pudełko.

No bez jaj... czy oni kupili mi mojego własnego e- papierosa? To jakiś żart czy jak?

W środku jest także mała karteczka z napisem: „używaj gdy emocje będą brały górę"

W tym samym czasie, do samochodu wchodzi Mateusz, puszczając mi oczko. Chowam szybko podarunek do plecaka, by nic nie zobaczył.

- To co gotowa na zabawę?

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiadam sarkastycznie.

Ten tylko zaczyna się śmiać i wyjeżdża z podwórka.

* godzinę później *

- Mateeusz. - jęczę. - Wstąpimy do maka?

- Jak sobie życzysz. - mówi.

Jeśli mam być szczera, spodziewałam się, że przez całą podróż, będziemy się do siebie nie odzywać, jednak odkąd wyjechaliśmy z Warszawy, nasze tematy do rozmów się nie kończą.

Pierwszy raz miałam taką sytuację, że otworzyłam się przy kimś aż tak.

Po chwili Mateusz wraca z dwoma zestawami, uśmiechając się.

- Madame. - mówi podając mi mój zestaw. - Tu jeszcze jest kawusia, żebyś mi nie zasnęła.

- Ojeju, uroczy jesteś wiesz? - mówię.

- No ba. - odpowiada, a ja walę go w ramię. - Koleżaneczko nie bije się starszych. - mówi groźnie.

Zaczynam się śmiać, jedząc frytki. Przez tą całą zabawną sytuację, zapomniałam liczyć kalorie.

Siedzimy przez chwilę w ciszy, kończąc nasze zamówienia. Wracamy do samochodu spełnieni.

- Co masz w tym pudełku? - pyta zapijając pasy.

- Nic takiego, po prostu prezent od przyjaciół. - mruczę.

Chłopak tylko kiwa głową, podgłośniając muzykę lecącą w radiu. Akurat włączyło się „Anioły i demony" Tymka.

- Uwielbiam go. - mówię gdy zaczyna się refren.

Zaczynam śpiewać piosenkę, zapominając, że przecież nie jestem sama w samochodzie. Mateusz co chwilę patrzy w moją stronę zaskoczony.

- Wow Zuza, to było genialnie. - mówi wpatrując się we mnie z niedowierzaniem. - Zaśpiewasz mi coś jeszcze proszę?

Wzruszam ramionami.

- Jak będzie leciała jakaś dobra muzyka w radiu, to może tak.

- Niech ci będzie.

Po dokładnie 3,5 godzinach jazdy, podjeżdżamy pod dom ekipy. Czuję, że coraz bardziej zaczynam się stresować.

- No to co gotowa, by poznać wszystkich? - pyta zadowolony.

- No nie wiem...- mówię powoli. - A co jeśli mnie nie polubią?

- To jest wręcz niemożliwe. - odpowiada wychodząc z auta. - Wezmę cię za rękę ok?

Kiwam tylko głową, bo w gardle robi mi się sucho.

Mateusz łapie mnie za rękę i w tym samym momencie wychodzą wszyscy członkowie ekipy, na czele z moim braciszkiem. Wujek Łuki trzyma wielki tort z napisem „ Witaj w Domu Zuziu".

Czuję jak łzy lecą mi po policzkach.

- Stęskniłem się. - mówi Karol, tuląc mnie mocno.

- Ja też braciszku.

- W takim razie poznaj: Martę, Mixera, Wujka Łukiego, Krzycha, Werkę, Mini Majka oraz Kasię. No Trombę to ty znasz. - mówi obserwując nasze splecione ręce.

Kiwam głową uśmiechając się.

- Mogę was wszystkich po kolei przytulić? - pytam.

Wszyscy zaczynają się śmiać i zaczynają tulić mnie mocno. Marta stwierdziła, że jestem „pociesznym krasnalem".

Trzymając tak wszystkich w szczelnym uścisku, stwierdziłam, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.

***

Please don't break my heart | Mateusz Trąbka ( Tromba 🐍 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz