Rozdział 20 - Luźny dzień

1.5K 88 17
                                    

Mateusz POV:

- Musimy porozmawiać. - mówię trzymając ją za ramiona.

Dziewczyna kiwa powoli głową i siada na przeciwko mnie. Zabiera moje ręce, z jej ramion i splata je z moimi.

- Mów, jestem gotowa na wszystko.

Czuję jak w moim gardle natychmiastowo robi się sucho, a serce zaczyna mi bić co raz szybciej.

- Wczoraj miałem z tobą zostać, gdy zasnęliśmy razem pamiętasz? No nie było mnie, bo ktoś mnie potrzebował.

- Kto? Co? Coś się stało? Miałeś wypadek? - pyta wystraszona.

Wzdycham zrezygnowany.

- Nie Zuza, nie miałem żadnego wypadku, wszystko jest ze mną w porządku.

Dziewczyna kiwa głową powoli, jakby próbowała oswoić się z nową wiadomością.

- Więc dlaczego wszyscy w ekipie sieją panikę?

- Um, bo tak jakby, pojechałem do kogoś kto mnie potrzebował. - odpowiadam powoli.

Zuzia marszczy brwi a na jej czole pojawia się malutka zmarszczka.

- Kto cię potrzebował w nocy?

- Marcysia. Wracała z klubu i zadzwoniła do mnie, bo śledziło ją dwóch mężczyzn w średnim wieku. Nie spałem jeszcze wtedy, czekałem aż zaśniesz, i wtedy zadzwoniła ona. Na wszelki wypadek wziąłem ze sobą Pateckiego, jakby miało dojść do jakiś konfrontacji, ale nie doszło, więc zabrałem Marcysie i zawiozłem bezpiecznie pod dom. - mówię wszystko jednym tchem.

Spojrzałem na Zuzię i czekałem na jej reakcję. Dziewczyna odsunęła się ode mnie i stanęła przy ścianie, opierając się o nią, zamykając oczy.

- Do niczego nie doszło? - pyta cicho.

- Co?

- Pytam, czy do czegoś doszło, między tobą...a nią. Nie chcę znowu patrzeć, jak ważna osoba w moim życiu, cierpi rozumiesz?

Zatkało mnie.

- Zuzia, ja i ona to temat skończony już na zawsze rozumiesz? Nic do niej nie czuję i nie wyobrażam sobie, do niej wrócić.

Na jej buzi pojawia się uśmiech.

- Jak mi ulżyło. - mówi śmiejąc się. - Na pewno nic ci się nie stało?

- Jestem absolutnie pewny, że nic mi nie jest. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mnie zrozumiałaś. - mówię szczęśliwy. - To co może film jakiś obejrzymy?

Zuzia kiwa głową i biegnie szybko do salonu, po pilot do telewizora. Siada na kanapie i rzuca mi swój cwany uśmieszek.

- Ale ja wybieram film. - oznajmia twardo.

Zuza POV:

Siedzimy koło siebie z Mateuszem, okryci kocem i robimy sobie maraton filmów Marvela.

Mam szczęście, że wszystkie filmy oglądałam po tysiąc razy, ponieważ teraz moje myśli nie koncentrują się na filmie, a na kompletnie czymś innym.

Wciąż myślę o Mateuszu i Marcysi. Czy to jest zazdrość?

Zadaje sobie to podstawowe pytanie i od razu zaprzeczam sama sobie.

Please don't break my heart | Mateusz Trąbka ( Tromba 🐍 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz