Rozdział 16 - Ucieczka

1.4K 75 7
                                    


Mateusz POV:

Wychodźmy razem z Pateckim z samochodu i od razu zimne powietrze owiewa moją twarz. Zamykam samochód i w duchu przeklinam na siebie, że wziąłem tylko kurtkę dżinsową.

Kuba podchodzi do mnie i opiera się o swój kij bejsbolowy.

- Proszę zostaw go w samochodzie. - mruczę.

- Dlaczego?

- Bo zamiast wyglądać groźnie, wyglądasz jak idiota. - to mówiąc rzucam mu kluczyki od auta i uśmiecham się ironicznie. - Czekam w barze.

Bar w którym pierwszy raz spotkałem Marcysie, naprawdę się zmienił na przestrzeni 3 lat. Wcześniej tu była zwykła kafejka, a teraz została przemieniona na bar z licznymi grami. Często przychodziliśmy tu razem, na nasze rocznice.

Popycham ogromne drzwi i szukam wzrokiem dziewczyny. Rzucam szybkie „cześć" mojemu barmanowi i znikam z jego pola widzenia.
Mijam kilka boksów, które znajdują się przy oknie i schodzę na dół, tam gdzie część baru jest najmniej oświetlona.

Marcysia tak jak się spodziewałem siedzi na naszym kiedyś ulubionym miejscu - jak najdalej od reszty ludzi przy kominku. Jej oczy w ciemności błyszczą - nie wiem tylko, czy ze strachu, czy może zaciekawienia.
Rzucam jej delikatny uśmiech i siadam koło niej.

Dawno widzieliśmy się z Marcysią. Wydaje mi się, że spotkaliśmy się ostatni raz, kiedy zerwaliśmy. Jestem pod wrażeniem jak bardzo się zmieniła. Nie miała już tych czarnych, długich warkoczyków. Jej włosy teraz były blond i sięgały jej do ramion. Jak zwykle miała swój niezastąpiony mocny makijaż - który dodawał jej tajemniczości.

Miała na sobie krótki różowy top, który odsłaniał jej brzuch i czarną skórzaną spódnicę. Zauważyłem, że na brzuchu zniknęły serca, które wspólnie zrobiliśmy, w dodatku miała kilka nowych tatuaży - chyba na brzuchu i nogach. Nie byłem wstanie policzyć ich, w krótkim czasie.

Marcysia zdążyła już zamówić alkohol ( który z resztą był już wypity). Widać, że była trochę przestraszona.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że tu jesteś. Dzwoniłam do wszystkich moich znajomych, ale albo pisali mi, że śpią, albo żebym przestała bredzić. - mówi.

- Jest okej, i tak nie spałem. Naprawdę to nie problem.

Dziewczyna uśmiecha się, i odwraca swój wzrok i marszczy brwi. Niemal od razu wiem, co jest przyczyną jej zdziwienia.
Kuba macha nam i siada na krześle.

- Boże chodźmy już, chce mi się spać. - jęczy.

- Mi też cię miło widzieć Kubuś. - odzywa się sarkastycznie Marcysia.

Wpatruje się w Kubę i natychmiast żałuję, że wziąłem go ze sobą. Patecki mierzy groźnym wzrokiem Marcysie i milczy. Jako jedyny z chłopków nie lubił jej od początku naszej znajomości.

- No to co idziemy? - pytam szybko, aby uniknąć wojny.

Marcysia odrywa swój wzrok od Kuby i rzuca mi swój delikatny uśmiech.

- No jasne, tylko zapłacę za piwo. - to mówiąc bierze swoją torebkę i kieruje się w stronę schodów.

- Myślałem, że obejdzie się bez żadnych pierdół ale się myliłem. - mówię wstając. - Chodź, przecież tak bardzo jesteś senny.

Patecki pokazuje mi środkowy palec i wstaje. Idziemy razem za Marcysią. Gdy wychodźmy w trójkę rozglądam się, czy nikt nas nie śledzi. Gdy nikogo nie zauważam, kierujemy się razem w stronę parkingu.

Idziemy w ciszy, a ja staram się co raz rozglądać się za siebie.

Nagle, Kuba popycha mnie w ramię.
- Czego znowu. - warczę.

- Ktoś za nami idzie. - szepcze cicho.
Czuję, jak moje serce przyspiesza.
- Co? Co?

- To kurwa. - mówi. - Marcysia nie odwracaj się i idź trochę szybciej. - mówi Patecki.

Dziewczyna niemal od razu przyspiesza i zaciska ręce w pięści.

- Mówiłem, żeby wziąć ten kij.

- Nie będziemy się bić rozumiesz? - mówię zdenerwowany.

Odwracam się dyskretnie i faktycznie Kuba miał rację. Dwóch umięśnionych mężczyzn wciąż za nami idą. Sytuacja coraz bardziej wygląda nieciekawie.

- Okej, teraz biegniemy do mojego samochodu! - krzyczę.

Nasza trójka, biegnie szybko i w tym samym momencie słyszymy za sobą jakieś krzyki.
Podbiegamy do auta, a ja szybko wyjmuję kluczyki. Ze stresu, wypadają mi z rąk.

- Kurwa mać. - mówię wkurzony. - Patec pomóż mi znaleźć te kluczyki.

Kuba klęczy razem ze mną i po omacku szuka kluczy. Znajduje je pierwszy.

- Chłopaki, radzę wam się pospieszyć. - szepce Marcysia.
Kuba podaje mi kluczki i bierze za rękę dziewczynę. Wchodzimy razem do auta i szybko wyjeżdżamy z parkingu.

***
- Wow, dwa rozdziały w jednym dniu, to cud.
- 20 gwiazdek next kochani, plus piszcie co byście chcieli zobaczyć w tej książce, jakie wątki, czy coś.

Please don't break my heart | Mateusz Trąbka ( Tromba 🐍 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz