Camila
Obudziłam się wtulona w piękną śpiącą brunetke .
Już wiedziałam że mogłabym leżeć z nią tak godzinami, jest piękna...
Pamiętam co powiedziała mi w nocy ... ona mnie kocha ... A ja jej na to odpowiedziałam... To chyba nie będzie łatwy dzień dla nas ...
Przemyce dla nas śniadanie, pewnie będzie głodna jak wstanie.
Wyszłam z jej uścisku i zeszłam do kuchni.
Na lodówce była karteczka:Pojechaliśmy z Sofią do ciotki wrócimy wieczorem.
Mama
Całe szczęście...
Zabrałam się za robienie naleśników, gdy były prawie gotowe nastawiłam wodę na kawę.
Wszystko było gotowe zaniosłam nasze śniadanie do mojego pokoju.
Odłożyłam wszystko na stolik i usiadłam na łóżku. Pocałowałam brunetke w policzek .
-Lolo wstawaj- mrukneła coś i podniosła jedną powieka a po chwili ją zamknęła- Lolo!
-przekonaj mnie- uśmiechnęła się .
Pocałowałam ją.
-pasuje ? - zapytałam.
-tak, co moje słoneczko chce ? - zapytała otwierając oczy
-śniadanie dla nas zrobiłam- wskazałam głową na stolik
-kochana jesteś! Nie musiałaś- pocałowała mnie a następnie wtuliła się w moje ciało.
-ale chciałam- uśmiechnęłam się.
Zabrałyśmy się za śniadanie. - mojej mamy nie ma, pojechała do ciotki- powiedziałam .
- wiem słyszałam jak budzi Sofi dwie godziny temu -odpowiedziała.
- nie spałaś ?- zapytałam
-przebudziłam się na chwilę- wzruszyła ramionami . - gotowa żeby poznać moją rodzine ? - zaśmiała się.
-chyba tak, skłamałabym mówiąc że się nie stresuje - mruknełam.
-Nie ma czym - zaśmiała się- pokochają Cię - uśmiechnęła się.
Zjadłyśmy i poszliśmy do kuchni. Pozmywałam po nas ogarneliśmy się i pojechaliśmy do Lauren.
Stresowałam się, co jeżeli mnie nie polubią? Lauren położyła swoją dłoń na moim kolanie.
-spokojnie Camz - zaśmiała się - będzie dobrze .
Dojechaliśmy do jej domu. Skłamałabym mówiąc że jest mały i skromny .
Wysiadłyśmy z auta . Kobieta złapała mnie za dłoń.
-gotowa? - zapytała
-chyba tak. - odpowiedziałam .
Weszliśmy do jej domu. Poszliśmy w głąb mieszkania.
-chcesz coś do picia ? - zapytała.
- nie dziękuję- odpowiedziałam. Weszliśmy jak się nie mylę do salonu a po schodach zbiegła Dinah z jakimś chłopakiem.
-Hazza to nie fair! OOO Camren już jest ! - Dinah podbiegła do mnie i mnie przytuliła- Hej Mila! I cześć Lampa !
-cześć Harry jestem ale możesz mówić mi Hazza- podał mi dłoń
- Camila- odpowiedziałam
-będziecie dzisiaj na ognisku ? - zapytał
- zobaczymy Hazza- mrukneła
-cześć, jesteście razem?- zapytał brunet z grzywką. Lauren chyba się zdenerwowała
-nie twoja sprawa Louis siedź cicho - warkneła
-a bo ona nie ten - zaśmiał się- wkopałaś się siostra. Jestem Louis - podał mi dłoń
- Camila
-co tu robisz i gdzie jest Frieddie ?- zapytała Lo
-u swojej matki
-A reszta naszego rodzeństwa?- zapytała
- zobaczysz .
- To ty jesteś Camila ? Lauren O tobie dużo mówiła- nagle zaamną pojawiła się jakaś kobieta, chyba matka Lauren, a koło niej mężczyzna. Bez wątpienia to jej rodzice- jestem Clara, a to mój mąż Michael. Rodzice Lauren - kobieta mnie przytuliła
-miło państwa poznać- uśmiechnęłam się nieśmiało .
-Camz chodzmy do mnie- Lauren złapała mnie za rękę i pociągnęła na górę.
Jej pokój był w odcieniach czerni i bieli .
-ładnie tu masz - uśmiechnęłam się
-strasznie Cię za nich przepraszam- złapała mnie za dłonie.
-hej spokojnie, mili są - zaśmiałam się- miałaś mi pokazać swoje rysunki - przypomniało mi się
- No tak ! - lekko się zmieszała i wyjeła z biurka teczke. Rysunki były naprawdę piękne. Miała dużo rysunków wilków.
Byłam tam ja....
CZYTASZ
she-wolf - Camren
WerewolfDuże dzikie niebieskie ślepia obserwowały każdy mój ruch, zaczęłam się cofać . w oczach bestii zauważyłam brzebłysk zielonego. zatrzymalam się ale wilk nie miał zamiaru wydawało mi się że gdzieś już go widziałam ... rzuciłam się do ucieczki. ...