26 * Kocham Cię "

2K 107 6
                                    

Camila

- że po tym co powiem nie będziesz chciała mnie znać ... - mówić to skreciłam na pobocze. To chyba czas.
-Kochanie, skoro ty nie uciekłaś odemnie gdy dowiedziałaś się że jestem w połowie zwierzęciem to ja tym bardziej nie ucieknie chociażbym dowiedziała się że jesteś seryjną morderczynią - kobieta złapała mnie za dłonie -obiecuję Camila - patrzała mi głęboko w oczy. Pocałowałam ją nie wyobrażam sobie tego co będzie za chwilę... co jeżeli mnie wyśmieje ? Chociaż mówiła że mnie kocha...
Po pocałunku wzięłam głęboki wdech i wydech.
- Lauren, nigdy nie rozmawialiśmy na temat naszych uczuć. No może tylko raz na randce ale wtedy czułam że to niepewne. Nie rozumiałam jak taki ideał jak ty mogłyby być z kimś takim jak ja . Czułam coś do Ciebie od początku ale nie wiedziałam co. Kocham Cię Lauren i wiem że to są mocne słowa ale jestem tego pewna . Niczego od Ciebie nie oczekuje po usłyszeniu tego - usłyszałam klaszczenie i drwiący śmiech ale nie od Lauren . Brooke pojawiła się znikąd,
-serio Camila jesteś taka naiwna ? Nie znasz jej i jeszcze tego pożałujesz- warkneła i pobiegła w głąb lasu
-ona pożałuje że się urodziła i tu przyszła- warkneła pod nosem Lauren - To tym sie tak stresowałaś?- zaśmiałam się po chwili  -Nie jestem ideałem. Camila słuchaj, Kocham Cię i słyszałaś to raz odemnie . Kocham Cię i jestem tego pewna.moge to powtarzać ile chcesz ale teraz czy możemy pojechać na plażę? Tam będziemy same i pogadamy - uśmiechnęła się .
Byłam w szoku . Ona serio mnie kocha ! Nasze ręce były złączone . Zielonooka złożyła drobny pocałunek na moich ustach . - jedziemy?
-mhm - zaczęłam myśleć nad całą sytuacją . Coś za łatwo poszło. Pomijając Allyson, której przybycie również mnie zaszokowało. Kobieta ewidentnie była zazdrosna.
Ale dalej nie mogło do mnie dojść że Lauren Michelle Jauregui Morgando odwzajemnia moje uczucia . Jak to teraz będzie ? Nie wiem . Jechaliśmy na plażę. Moja ręka i Lauren była spleciona, żadna się nie odezwała. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Mam nadzieję że Ally tym razem nam nie przeszkodzi,

Niech spróbuje, a ją rozszarpie,

Michelle co ci mówiłam?

Oj tylko to o Ally słyszałam.

Mhm

Dojechaliśmy na miejsce. Stres narastał byłam pewna że ona to czuje i dlatego czytała mi w myślach . Wyszliśmy z auta i poszliśmy się przejść wzdłuż tafli¿? wody .
-Camz trochę źle Ci wytłumaczyłam wpojenie . Wpojenie to u nas trwały rodzaj zakochania chociaż zdarzają się bardzo rzadko pomyłki . Kocham Cię i jestem pewna że ty jesteś tą jedyną przeznaczoną mi, a ja tobie. Te pocałunki i czułe gesty nie były dla zabawy Camz . Kocham Cię rozumiesz? - położyła swoje Ręce na moje policzki . A ja swoje ułożyłam na jej tali
- Kocham Cię Lauren- wpiłam się w jej usta . Kochałam ją całować te usta jakby specjalnie dopasowane do moich..
Zielonooka oparła swoje czoło o moje.
-Nawet nie wiesz ile czekałam by ci to powiedzieć. Camila proszę zostań oficjalnie moją mate, bądź moją dziewczyną - spojrzała mi głęboko w oczy ,
-oczywiście - szepnełam i pocałowałam ją . Teraz ona jest moja, a ja jej... ale dalej czułam jakby to nie było realne jakby poszło nam za łatwo .
-Lauren? Też czujesz jakby coś poszło za łatwo ? - zapytałam,
-Nie rozumiem,
-ciężko mi to wytłumaczyć ale czuje że coś jest nie tak za łatwo nam to poszło, okej Ally pojawiła się znikąd i znowu się darła ale czuje że to nie jest realne, że to za proste i zaraz coś się stanie- brunetka pogładziła mój policzek kciukiem po czym zaczęła mówić,
-Słońce nie martw się cokolwiek się stanie nie dopuszcze by coś nas rozdzieliło lub by coś ci się stało- ucałowała moje czoło - pojedźmy do mnie ogarnę się pokaże rodzince że żyje i pojedziemy gdzieś co ty na to ?- zapytała,
-okej - splotłam nasze dłonie i poszliśmy do samochodu, Pojechaliśmy do Lauren. Weszliśmy do jej domu
-chcesz coś do picia ? - zapytała,
-Nie dzięki,
- to chodźmy do mnie- akurat z dołu zeszła mama Lauren,
-dziecko słyszałam o wszystkim jak się czujesz ? - podbiegła przytulając swoją córkę.
-dzięki Camili dobrze. Rana się zagoiła - spojrzała na mnie z uśmiechem.
-dziękuję że się nią zaopiekowałaś Camila- jej mama mnie przytuliła.
-czysta przyjemność- zaśmiałam się. Z góry schodziła Dinah. Chyba zauważyła że ja i Lauren mieliśmy splecione dłonie bo krzyknęła
-MANI CHODŹ DAM CI TE PIENIĄDZE MIAŁAŚ RACJE SUKI SĄ RAZEM- Lauren parskneła śmiechem,
-Dinah hamuj się - upomniała ją Cara,
-dobra, dobra - westchneła- to co Camren jesteście razem? - zapytała,
-a może najpierw jakieś cześć czy coś ?- wywrociła oczami Lauren,
- to jesteście czy nie ?- zapytała ponownie i nagle przyszli Zayn, Harry i Normani.
- Tak jesteśmy razem - odpowiedziałam,
-HA WYGRALIŚMY - Zayn i Normani przybili sobie piątke
-jak dzieci- westchneła Lauren- Chodź Camz - poszlismy do jej pokoju.
Ta nagle zaczęła się śmiać jak opentana,
- z czego się śmiejesz ? - zapytałam,
-Ci idioci teraz się zakładają że poszliśmy teraz do łóżka - śmiała się.
-kto się zakłada? -parsknełam śmiechem,
- Zayn z Harrym i Dinah, a Normani powiedziała że są głupi .
-faktycznie jak dzieci - zaśmiałam się.
-ale patrz - spojrzała  na drzwi i  wzięła mnie za rękę.  Pociągnęła mnie na łóżko.
-poszliśmy do łóżka- wybuchnełyśmy śmiechem . Cóż  nie pogardziłabym gdyby to miało inne zastosowanie ...

Camren is real moi drodzy .
Ogólnie to ostatnio kogoś poznałam. Mieszka blisko mnie, miałam nadzieję że coś z tego będzie ale ni chuja bo okazało  się że ma dziewczynę. Cóż takie dziewczyny jak ona nigdy nie są same długo.    Więc jeszcze długo będę singielką🤷‍♀️

Jaguarr😈

she-wolf - CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz