Alejandro
Jesień.
Pewnego dnia z moją 6 letnią córką Karlą wybraliśmy się na spacer do lasu. Dzień jak codzień ...
Przechadzając się po lesie zauważyłem ślady świeżej krwi, coś mi kazało sprawadzić o co chodzi
-Karla, chodź dziecko - zawołała córkę poszliśmy śladami krwi. Niedaleko leżał ogromny wilk, a za nimi młode . Ale to szczeniaków nie przypominało a bardziej dorosłego psa . Wilczyca była cztery razy od nich wyższa . Na łapie miała wnyki na niedźwiedzia. Byłem przerażony wilczyca była pogryziona prawdopodobnie przez inne wilki.
-Karla nie ruszaj się stań za mną- szepnąłem
Wilczyca była spokojna .
Mniejsze wilki leżały i skomlały za nią. Była zbyt osłabiona by ich bronić . Nagle usłyszałem łamanie gałęzi .
-Karla jak krzykne że masz uciekać to wespnij się jak najwyżej potrafisz na drzewo wiem że dasz radę - szepnąłem
-tato boję się - zapiszczała
-spokojnie dziecko .- zza krzaków wyłonił się wielki czarny z szarym przebłyskami wilk. warczał na nas
-Karla cofnij się - rozkazałem . Córka powoli zaczęła się cofać, ja też.
Wilczyca warkneła na czarnego wilka a ten nagle spojrzał na nas i usiadł w miejscu .
Wilczyca zaczęła skomleć.
-Karla, stój tam - rozkazałem .
Podeszłam bliżej wilczycy- chce ci pomóc mała- powiedziałem do zwierzęcia i zacząłem się zbliżać . Wilczyca nie miała chyba nic przeciwko . W jej oczach widziałem cierpienie . Duży czary wilk się przybliżył stanąłem nieruchomo a ten zaczął mnie obwąchiwać po czym się cofnął jakby dając mi pozwolenie . Kucnąłem obok wilczycy i zdjąłem z jej łapy wnyke . Wilczyca o dziwo nie uciekła była osłabiona.
-Karla, potrzebne nam jedzenie dla nich. Trzeba by było ją gdzieś przenieść. Znam niedaleko skalę ale pierw musimy załatwić jedzenie - westchnąłem . Nagle uslyszalem śmiech 6 latki obróciłem się i zobaczyłem że duży czarny wilk liże ją po twarzy. Jedno z szczenią,mały czarny wilk podbiegł i warknął na dużego wilka .
Po czym podłożył się pod rękę Karli żeby go, a raczej ją pogłaskać .
-Tato ja pójdę po jedzenie dla nich ! - zaproponowała
-Karla jesteś za mała nie dasz rady, a twoja matka by mnie zabiła - zaśmiałam się - wrócimy tu za niedługo . Mam nadzieję że tu będziecie- pogłaskałem Wilczyce i zaczęliśmy iść w stronę domu . Czarny wilk podążał w pewnej odległości za nami . Gdy byliśmy w domu Karla opowiedziała wszystko swojej matce . Sinu, była na mnie wściekła ale pozwoliła nam iść. Powiedziała że ona nie może iść z nami, ponieważ wie że wilki poczują zagrożenie ale jeżeli będzie nam czegoś brakować to mam zadzwonić.
Wzięliśmy małą przyczepkę a na nią daliśmy wodę, surowe mięso i jakąś karmę dla psów .
Wilk czekał przy wejściu do lasu.
-piesku mamy jedzenie - zaśmiałem się na wypowiedź córki.
-kochanie to nie pies, to wilk- odpowiedziałem . Wilk polizał ją po ręce. Szedł z nami krok w krok .
Gdy dostaliśmy na miejsce zrobiłem na przyczepce miejsce.
-mogę- zapytałem dużego wilka. Wydawało mi się że rozumie co do nich mówię. Podeszłam powoli do wilczycy wziąłem ją z trudem na ręce i przeniosłem na wózek- zabiorę was w bezpieczne miejsce - Pojechaliśmy głębiej w las gdzie kiedyś znalazłem pustą dziurę w skale. Gdy dostaliśmy na miejsce wyjąłem Wilczyce wysypałem obok niej jedzenie, a wodę wlałem do 4 wiaderek .
- to narazie musi wam wystarczeć - nagle przyszły młode z dużym wilkiem .
Wilczyca zaczęła powoli jeść .
- czy ona wyzdrowieje ?- zapytała córka
-jestem pewien że tak skarbie- pocałowałem ją w czoło .
-zajrzymy do nich za kilka dni - powiedziałem i odeszliśmy . ..
CZYTASZ
she-wolf - Camren
Hombres LoboDuże dzikie niebieskie ślepia obserwowały każdy mój ruch, zaczęłam się cofać . w oczach bestii zauważyłam brzebłysk zielonego. zatrzymalam się ale wilk nie miał zamiaru wydawało mi się że gdzieś już go widziałam ... rzuciłam się do ucieczki. ...