Wiedziałam że związek z Lauren nie będzie prosty i nie będzie wyglądał jak inne . Ale nie sądziłam że będę musiała bać się o jej życie. Od rozmowy z "stadem" Lauren minęło 4 dni. Michael ojciec Lauren rozmawiał z łowacami. Podobno się ustapią dopóki nie wybije wszystkich wilkołaków w mieście.
Lauren chce walczyć mimo iż jej rodzice powiedzieli że nie musi, uparła się, twierdzi że wróci i nic jej nie będzie. Cholernie się boję bo po tym jak ostatnio do mnie przyszła z tą raną była bliska śmierci . Boję się cholernie... nie mogę jej stracić.
-Camila. Lauren po Ciebie przyjechała- usłyszałam głos mamy, Zapiełam spakowany plecak wzięłam go i przytuliłam mamę
-baw się dobrze - powiedziała,
-Będę- zaśmiałam się. Pożegnałam się jeszcze z Sofi, wzięłam gitare i wyszłam z domu w aucie czekała Jauregui . Rzuciłam plecak z gitarą na tylnie siedzenie i pocałowałam brunetke w usta .
- Hej- powiedziała po pocałunku
-cześć,
- jedziemy? - zapytała,
- tak - odpowiedziałam.
Wiem że te dni pod namiotem musimy wykorzystać jak najlepiej bo mogą być naszymi ostatnimi.
-Camz nie myśl tyle o tym . Obiecuję że wrócę - położyła dłoń na moim kolanie,
-nie obiecuj gdy nie wiesz czy tej obietnicy dotrzymasz- mruknełam,
-Camila dam radę proszę Cię odpuść.
- Nie rozumiesz że martwię się o Ciebie? Nie chce Cię stracić!
- Nie stracisz mnie Camila . Nie pozwolę na to rozumiesz? - chwilowo na mnie spojrzała i skupiła się na drodze,
- po prostu boję się tego co będzie- westchnełam,
- nie martw się skarbie, żyjmy tym co jest teraz .- po tym gdy to powiedziała milczalyśmy ale ona znów się odezwała- Kocham Cię wiesz o tym?
- Ja Ciebie też Kocham - złączyłam nasze dłonie .
Lauren włączyła płytę the 1975 . Zaczęliśmy śpiewać i tak nam minęła droga. Gdy byłyśmy na miejscu zaczęliśmy rozkładać namiot. Nasz byl troche bardziej oddalony od innych. Ponieważ Lauren twierdziła że musimy mieć prywatność.
Dinah nic tylko nas obserwuje i rusza brwiami .
-jej się coś z brwiami chyba dzieje- wskazałam na Dinah, a Lauren wybuchneła śmiechem .
-najwyraźniej tak - zaśmiała się i mnie przytuliła,
-MANI DAWAJ POPCORN ZACZYNA SIĘ- krzyknęła DJ patrząc na nas. Po chwili podeszła do niej Mani otwierając paczkę popcornu a my wybuchnełyśmy śmiechem
-jesteście głupie- śmiałam się.
-wiemy- odpowiedziały razem.
Przez te ostatnie dni zaprzyjaźniłam się bardziej z Mike'm z mojej klasy. Fajny z niego kumpel, tylko Lauren za nim nie przepada. Albo jest zazdrosna albo znają się lepiej niż mi się wydaje ....
Co Do Allyson. Nie mam z nią zbytnio kontaktu . Podobno jest z tym chłopakiem, Troyem .
Lauren musiała do niego podejść i powiedzieć że szczerze mu współczuję przez co wytworzyła kolejną kłótnię z Brooke.
-serio mu współczuję. Biedny nie wie na co się pisze- zaczęła się śmiać,
-mówiłam ci coś na ten temat- warknełam,
-oj już spokojnie Camz - pocałowała mnie w policzek - ale ty nie znasz jej do końca. Ona Dinah z biblją i święconą wodą ganiała gdy ta zaczęła spotykać się z Mani .
-dlaczego? - zapytałam śmiejąc się
-powiedziała ze wie już co te bezbożnice wyprawiają - uśmiechnęła się głupio - byłam w stanie ją polubić ale ona miała wieczne pretensje i wonty- wywrociła oczami . Usiadłyśmy z Lauren niedaleko rzeki i waprywałyśmy się w wodę.
Wiem co zrobię gdy Lauren przetrwa tą bitwę. Musi żyć... zabiorę ją na koncert the 1975. Jest ich wielką fanką więc pewnie się ucieszy. Weszłam na stronę z biletami i je zamówiłam... oby nie na darmo....Jestem w trakcie pisania następnego rozdziału😈 będzie grubooooo. Zabierałam się za niego od tygodnia XD postaram się jak najszybciej wam go opublikować 🤪
Jaguarr😈
CZYTASZ
she-wolf - Camren
WerewolfDuże dzikie niebieskie ślepia obserwowały każdy mój ruch, zaczęłam się cofać . w oczach bestii zauważyłam brzebłysk zielonego. zatrzymalam się ale wilk nie miał zamiaru wydawało mi się że gdzieś już go widziałam ... rzuciłam się do ucieczki. ...