Tym czasem u Atsushiego:
Chłopak biegł przed siebie. Obraz rozmazywał mu się przez wzbierające się w jego oczach łzy.
W końcu potknął się i upadł.
- Głupi Ryu!- krzyknął i rozpłakał sie na dobre. Wycierał łzy w rękaw. Po chwili usłyszał podejrzany szelest w krzakach. Szybko się podniósł i odsunął. Nie wiedział gdzie jest, skąd tu przyszedł i gdzie powinien iść. Był w martwym punkcie.
-I po co ja za tobą szedłem...? Czemu tak bardzo chce cie znów zobaczyć?
Uznał, że najbezpieczniej będzie wejść na jakieś wysokie drzewo i rozejrzeć się po okolicy. Wdrapał się na najwyższe drzewo jakie dostrzegł w okolicy. Gdy był już na wystarczającej wysokości rozejrzał się. Wszędzie pustki... Gdzieniegdzie poruszały sie jakieś straszne stwory. Wyostrzył swój tygrysi wzrok. Nagle zauważył jakiś budynek, wyglądał jak opuszczony szpital. Był dość daleko, ale mimo to to jedyna opcja aby się schronić. Nie wiedział jak wrócić do Yokohamy. Może uda mu samemu się znaleźć Haladyna i jakoś wrócić do domu. Ale co wtedy będzie z Ryu?
Przygryzł warge i powstrzymał się od ponownego wybuchu płaczu. Zszedł z drzewa i udał się w stronę budynku który wtedy widział. Uaktywnił swoją zdolność. Na tygrysich łapach poruszał się znacznie szybciej i pewniej.
U Akutagawy:
-Wiem że mnie nie słuchasz młody.
-To dobrze. Możesz mi pomóc jakoś dostać sie do mojego celu?
-Myśle że tak. Ale...
-Ale?
-Ale sądze że najpierw powinieneś znaleźć swojego przyjaciela.
-Już mówiłem że...
-Ja rozumiem że jest silny, mądry czy co tam jeszcze, ale tu dosłownie wszystko może cie zabić. A ja zauważyłem że on jest dość naiwny. Spoko, pokłuciliście sie i nic mi do tego, ale lepiej żebyś potem nie miał go na sumieniu.
-Może znajdzie sie gdzieś po drodze. Teraz najważniejsze jest żebym wykonał moje zadanie.
-Gadaj z chamem...na wieki wieków amen...
-Co?
-Nie ważne. - Sołdat zabrał swój plecak, przeładował broń, poprawił kamizelkę i podał Akutagawie jedną ze swoich broni.
-Nie potrzebuje jej.
-Walka na dystansie to podstawa tutaj. Szczególnie w przypadku, gdy nasz do czynienia ze snorkami czy nibypsami.
- Poradze sobie.
-Ciężki z ciebie przypadek. Mam nadzieje że wiesz co robisz.
Wyszli na zewnątrz.
-Mutry masz?- zapytał Sołdat.
Akutagawa spojrzał na niego zdziwiony, ale zanim zdążył sie odezwać, Sołdat sięgnął do kieszeni i wcisnął mu w rękę garść śrubek i nakrętek.
-Wczoraj była burza.
-No i co z tego?
-Burze w Zonie działają inaczej. Taka burza może tworzyć anomalie, lub je przesuwać. Jeden fałszywy ruch i po tobie. Dlatego stalkerzy kierują się tym- obrócił o dłoni mutre.
Aku popatrzył na niego. No bez przesady, niby jak śrubki mają im pomóc?
-Dobra, patrz- mruknął Sołdat- Bierzesz mutre, rzucasz przed siebie i patrzysz, jak leci. Jak poleci prosto, upadnie i nic się nie stanie; podchodzisz, podnosisz i rzucasz dalej.Tak sie sprawdza anomalie, żeby w żadną nie wleźć. Rozumiesz?

CZYTASZ
Tygrysie serce- AkuAtsu
Random-Coraz lepiej ci idzie- powiedział mężczyzna odkładając dokument do szuflady. -Pisanie raportów? -Nie, współpraca z tygrysołakiem- powiedział z uśmiechem. Ze względu na zaistniałe okoliczności, Mafia Portowa i niejaka Zbrojna Agencja Detektywistyczn...