4. Krew wróżki

3.6K 387 528
                                    

Akutagawa pov:

Leniwie przekręcałem sie na drugi bok, gdy nagle coś mnie rozbudziło, i tym samym wyrwało ze słodkiego snu.

Amianowicie, tym, co mnie obudziło był cichy szloch tygrysa.

Niemrawo uchyliłem ciężkich powiek i przetarłem zaspane oczy.

Zerknąłem na zegarek; 3:48

Spojrzałem na chłopaka, który przyciskał sobie poduszkę do twarzy. WTF?!

-Udusisz sie- powiedziałem ospałym tonem.

Jego dłonie zacisnęły sie na poduszce i zadrżał. Złapałem jego nadgarstki i zabrałem mu poduszkę. Cicho pisnął.

-Ech...Nie zniżaj sie do poziomu Dazaia i nie próbuj randomowo popełniać samobójstwa.

-E..?

Westchnąłem. Zawisłem nad chłopakiem. Położyłem dłoń na jego policzku i starłem kciukiem jego łzy.

-Co jest tygrysie?- zapytałem

Atsushi pov:

Akutagawa... on... czy to na prawde on?

-Co jest tygrysie- zapytał z... ojeju, z troską?!

NIE! Atsushi, weź sie w garść! On sie o ciebie nie martwi...

-Powiedz- naciskał

-Boli...- powiedziałem wreszcie spoglądając mu w oczy. Rany, on ma naprawde ładne te oczy...

-Rana?- mówiąc to delikatnie musnął moją odsłoniętą skórę tużz koło tej przeklętej rany.

-Yhm- skinąłem głową- Pali.. boli mnie... nie moge jej zaleczyć... nie moge sie nawet zmienić w księżycową bestie...

-Poczekaj chwile- mówiąc to zszedł z łóżka. Podszedł do komody i zaczął w niej szperać.

Wyciągnął z niej jakąś fiolke. Mniej więcej wyglądała jak probówka z takim korkiem jak mają wina. W szkiełku był czerwony płyn. Akutagawa usiadł koło mnie na łóżku.

-Wypij to- powiedział

-Co to?

-Krew wróżki

-CO?!

-Ech... To lekarstwo baranie.

-Cz..czyli nie krew?- zapytałem z nadzieją

-Nie, to lek, już ci mówiłem. Wypij to- powiedział po czym otworzył fiolke,pomógł mi sie podnieść do półsiadu, podkładając mi ręke pod głowe. Przysunął mi fiolke do ust i przechylił. Połknąłem płyn jak kazał.

W smaku nie był zły. Lekko słodkawy, ale miał taki... dziwny posmak na koniec... taki cierpki. Po chwili Poczułem jak płym przechodzi do mojego żołądka.

- Nie becz już. Za jakiś czas zacznie działać.- westchnął

-Przepraszam że cie obudziłem...

-Skoro cie aż tak bolało, to czemu nie zrobiłeś tego wcześniej, zamiast ryczeć w poduszke?- zapytał z poirytowaniem

-Ja.. Nie chciałem cie budzić... Nie jestem przecież u siebie i nie chce ci sprawiać więcej problemów.

Akutagawa pov:

Na swój sposób, kiedy tak mówi, szczególnie z tą czerwoną twarzą, zaszklonymi oczami i drżącymi ustami, jest całkiem słodki. Jak szczeniak wyrzucony zimną z domu.

Pstryknąłem go w nos.

-Baakaa, jak cie boli, to znaczy, że coś sie dzieje. Reaguj na takie rzeczy szybciej, bo kiedyś może być już za późno, i co wtedy?- zapytałem.- Rany... kiedy próbujesz nie sprawiać problemów, komplikujesz mi życie jeszcze bardziej

-Przepraszam- jęknął

-Ech... wybaczam. Ale na przyszłość, jak coś sie dzieje nie ignoruj tego. Zabije cie jak będziesz już zdrowy- westchnąłem

-C..Co..?!- spanikował

-Żartowałem, baakaa! Baka tora*!- zaśmiałem sie cicho- A teraz wracaj spać. Jakby coś sie działo, obudź mnie. Lek zaraz zacznie działać, więc nie powinno być problemu.- powiedziałem, po czym przykryłem go kocem. Sam ułożyłem sie obok.

Chwile potem zamknąłem oczy. Mimo że byłem odwrócony do niego plecami, czułem jak sie lekko uśmiecha. Poczułem na sobie coś ciepłego...

Uchyliłem jednej powieki.

Tygrys okrył mnie połową koca, przysunął sie i wtulił w moje plecy.

-Ciepłoo..- mruknąłem do siebie cicho i szybko zasnąłem.

* Tora- (jap.) tygrys

***

OGŁOSZENIE PARAFIJALNE

Zostawiajcie gwiazdeczki i komy; jest to motywujące do dalszej pracy ;3

Wracając do tematu, do końca roku postaram sie wrzucić jeszcze pare rozdziałów z tej seri, więc jak coś trujcie mi dupe żebym pisała next, bo skleroze czasami mam; siadam do laptopa, odpalam muzyke i zapominam że miałam pisać rozdział zamiast grać czy siedzieć na dsc XD

Więc miłego dnia/ nocki trzymajcie sie cieplutko ;3

Tygrysie serce- AkuAtsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz