Od razu, po pierwszym uderzeniu, Edith nakazała związać leżącą na ziemi dziewczynę. Kącik ust blondynki był rozerwany i sączyła się z niego niewielka wiązka szkarłatnej krwi.
Po tym akcja przeniosła się do wnętrza hangaru. Jean'a i Lynn zamknięto w oddzielnym pomieszczeniu, by nie sprawiali kłopotów. Blondynka została same przeciwko okrutnej grupie, która cieszyła się z jej cierpienia.
-Bądź grzeczną dziewczynką - usłyszała, przyjmując kolejny cios od Rotha'a.- Przecież od samego początku wiedziałaś, że sprzeciwianie się Papie Dan'owi to czysta głupota. A teraz powiedz ładnie, co dostałaś od tamtego faceta, a wszystko skończy się dobrze.
Mężczyzna przyciągnął dziewczynę blisko siebie. Trzymał ją mocno za materiał bawełnianej bluzki, która od częstych uderzeń w twardy grunt stała się brudna i dziurawa. Z jej wargi wciąż ściekała świeża krew. Hawk czuła, że na jej twarzy i reszcie ciała zaczynają formować się potężne siniaki. Nie mogła jednak odmówić sobie tej przyjemności i kiedy twarz na w pół wyłysiałego bruneta była wystarczająco blisko, splunęła na niego, z satysfakcją obserwując pojawiającą się wściekłość.
-Nie wiem, o co wam chodzi, ale jeśli chcesz coś od niej wyciągnąć, to pójdzie szybciej, jak odetniesz co nieco jej przyjaciołom - wtrąciła się Edith obserwująca przedstawienie.
Silna ręka, ponownie popchnęła ciało blondynki na grunt i otarła twarz. O dziwo gniew nie utrzymał się zbyt długo, bo już po chwili, znów widać było ten obrzydliwy uśmiech.
-Tak długo robiła ze mnie kretyna - warknął Roth, sięgając do swojego paska. - Pozwól, że teraz trochę się z nią pobawię.
-Oho. Czyżby ktoś tu się napalił - westchnęła zrezygnowana niebieskooka z litościwym uśmiechem.
W rzeczywistości nie było jej do śmiechu, ale nic tak nie denerwowało wroga, jak spokój i śmiech przeciwnika. Nie zamierzała dać mu tej satysfakcji i błagać o litość.
-Tylko się nie popłacz, Hawk - zaśmiał się po czym wymierzył w nią pasem.
Hawk nie wiedziała ile to trwało, kiedy w końcu znudzili się i wrzucili ją do tego samego pomieszczenia, w którym przetrzymywana była pozostała dwójka. Wszystkie siniaki nie zdążyły się jeszcze pojawić, a rany nie wyglądały na poważne. Z wyjątkiem jednej. Była to dość długa sznyta zadana bronią białą - to znaczy nożem.
-Hawk, wszystko w porządku?- wystraszył się Jean.
Razem z Lynn pomogli jej usiąść i oprzeć się o zimną ścianę, na co syknęła boleśnie.
-Nie dotykaj mnie!- warknęła.- To boli - dodała już łagodniej.
Trzymała się za krwawiącą rękę, jednak jej twarzy nie krzywił najmniejszy grymas. Zupełnie, jakby tego typu rany były dla niej chlebem powszednim. Możliwe, że były, jednak nikt oprócz niej samej nie mógł tego wiedzieć na pewno. Mimo odwagi jaką wykazała się blondynka, Jean mógł wyczuć jej cierpienie. W końcu obudziła się w nim determinacja, by coś zrobić, jednak na chwilę obecną, miał małe pole do popisu. Po chwili zastanowienia oddarł pas swojej koszuli i wyciągnął rękę w stronę niebieskookiej.
-Daj rękę. Musimy zatrzymać krwawienie - zażądał głosem nieznoszącym sprzeciwu, co tak zaskoczyło dziewczynę, że nawet się nie opierała.
Materiał szybko zaczął wchłaniać czerwoną ciecz i przylepiać się do ciała. Z nieznanego powodu twarz Jean'a zrobiła się w którymś momencie różowa. Dalej uważnie owijał ramię dziewczyny, która również czuła się nieswojo. Zazwyczaj sama zajmowała się swoimi ranami, a w ostateczności pozwalała na to również doktorowi Curoe. Dłonie chłopaka okazały się delikatne i ciepłe. Zdawało jej się, że odczuwany ból nagle zelżał.

CZYTASZ
My Side
RomansaNatura przyozdobiła ją w urodę, wychowanie zaś zmieniło w bezwzględnego mordercę. Sierota adoptowana przez Dan Boryokou na zabawkę, weszła w okres buntu i porzuciła "pałac diabła". Niestety na światło dnia zaczynają wychodzić nowe, odrażające fakty...