15

13 2 0
                                    

Niespodziewanie odsunęła się od chłopaka i uśmiechnęła niczym zadowolony z siebie lis. Jej palce zaczepiły się o szlufkę jego spodni i pociągnęły delikatnie.

-Na razie, tygrysie - puściła mu oczko na odchodnym.

Zanim jeszcze opuściła pomieszczenie, do bruneta doskoczyła Renee. Jej oczy wyrażały zarówno szok, jak i troskę.

-Wszystko w porządku?- zapytała niepewnie.

Chłopak wydawał się zawieszony w czasie. Bez ruchu wpatrywał się w znikającą za drzwiami blondynkę, która nawet się nie obejrzała. Cała jej postawa pokazywała, jakby nic wielkiego się nie wydarzyło. Dopiero słysząc pytanie kobiety, wzdrygnął się i odwrócił nerwowo zasłaniając usta ręką.

-Muszę iść do łazienki - wykrztusił i nie czekając na reakcję, wyszedł.

-To mógł być jego pierwszy pocałunek - westchnęła zrezygnowana rudowłosa.

Kabina zamknęła się za jego plecami. Pośpiesznie przekręcił zamek i usiadł na zamkniętej klapie muszli. Jego ręka wciąż pozostawała przyciśnięta do warg. Wtedy spomiędzy nich coś wypadło prosto na jego dłoń. Była to niewielka, biało-czerwona pigułka. Domyślając się, że w środku znajdowało się coś innego, niż środki przeciwbólowe, otworzył kapsułkę. Maleńka karteczka upadła na jego kolana.

Szybko ją poniósł i rozwinął ciasno zwinięty skrawek papieru. Została na nim zapisana wiadomość. Pismo było niewiarygodnie drobne i piękne, ale wciąż czytelne. Zdolności dziewczyny po raz kolejny wzbudziły podziw bruneta.

Potrzebuję twojej pomocy. Znajdź Jiuba w Chinatown. Spotkaj się z Baku Xian'em. Niech ukryje to, co dałam dr. Curoe. Bądź ostrożny i nikomu o tym nie mów.

Tego wieczoru, kiedy już wrócili do pokoju hotelowego i zdążyli chwilę opocząć, Jean oznajmił, że wychodzi na spacer. Jego celem oczywiście było Chinatown. Nie chciał zawieść ziewczyny. Czuł silną potrzebę, by jej pomóc. W końcu to właśnie jego poprosiła. Musiała mieć jakiś konkretny powód.

-Dzieciak z Francji?- zdziwił się siwowłosy mężczyzna.- Wiesz kim jest?

Najnowszy raport dotyczący Hawk wyraźnie wzbudził w starszym mężczyźnie podejrzenia. Dokładnie znał tożsamość każdego członka jej gangu, ale nie było w nim żadnego chłopaka z Francji. Edith, która była przy tej rozmowie również zaczęła zastanawiać się, co łączyło tę dwójkę.

-Hawk nie spotkałaby się z kimś na zwyczajną pogawędkę - wymruczała do siebie, po czym uśmiechnęła się złowieszczo.- Papo, pozwól, że się tym zajmę. Najwyraźniej Scott nie spieszy się z działaniem, więc zamiast dzikiego ptaka, przyniosę ci słodkiego kotka.

Chłopak uważnie rozglądał się przemykając między podejrzanymi alejkami. Na ulicznym targowisku kupił nowe ubrania i okulary, które choć częściowo mogły ochronić jego tożsamość. Musiał wtopić się w tłum, ale było to naprawdę trudne zadanie, kiedy nie znał tego miejsca i wcale nie czuł się w nim swobodnie. Wiele się nasłuchał o tym, jak bardzo jest to niebezpieczne miejsce. Nie mógł się jednak wycofać.

Rozglądał się dyskretnie - w swoim mniemaniu - po okolicy i zerkał jednocześnie w telefon, gdzie miał uruchomiony GPS. Niestety nie zdawał sobie sprawy, że już od jakiegoś czasu ktoś podążał jego śladami i z ukrycia go obserwował, tylko czekając na odpowiedni moment.

-Dziwne. To powinno być gdzieś tutaj - mruknął do siebię.

Nie widząc innego wyjścia podjął desperacki krok i podszedł do dwóch mężczyzn siedzących na schodkach jednej z kamiennic. Przy nich stały puszki z napojami, a między wargami jednego tkwił na wpół wypalony papieros. Obaj mieli krucze włosy i ciemne oczy. Ich twarze były jednakowo okrągłe, a skóra ciemna. Różnili się jedynie wzrostem. Nie wzbudzali jednak sympatii. Wręcz przeciwnie.

My SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz