-Pora się stąd wynosić - zarządziła.
Jej ręka automatycznie powędrowała do zranionego miejsca, które bolało niemiłosiernie po tak gwałtownym ruchu. Mimo wszystkich obrażeń jakie otrzymała, stała prosto i pewnie. Jej kroki również nie były chwiejne kiedy depcząc ciało pokonanego skierowała się ku drzwiom.
Za nią podążyła podskakująca ze szczęścia Lynn. Jedynie Jean stał jeszcze przez chwilę oniemiały. Nie mógł pojąć, co się właściwie wydarzyło. Dla jego oczu, działania dziewczyny były zwyczajnie zbyt szybkie i precyzyjne. Nigdy wcześniej nie widział takich ruchów.
Najciszej, jak tylko mogli wymknęli się z hangaru. Noc wciąż trwała. Na zewnątrz grupa pozostałych ludzi Edith, grała w karty, przy niewielkim ognisku rozpalonym w starej, metalowej beczce. To właśnie oni dostrzegli ucieczkę całej trójki.
-Uciekają!- wrzasnęli widząc oddalających się zbiegów.- Łapać ich!
Rozpoczął się pościg. Grupa Hawk oczywiście miała znacznie gorzej. Dziewczynka była mała i nie mogła nadążyć, za długimi krokami starszych, Jean posiadał zerową kondycję, w końcu nigdy nie musiał uciekać, no a sama blondynka była ranna. Ich szanse bliskie były zeru. Nie chcieli jednak się poddać. Na każdym skrzyżowaniu skręcali, w celu zgubienia ogona. Niestety odgłosy pogoni były coraz bliższe. Na szczęście, nikogo nie było jeszcze widać.
Jednak dobra passa nie trwała zbyt długo. Widząc otwartą przestrzeń po lewej, skręcili w najbliższą uliczkę. Okazało się to ich największym błędem. Znaleźli się w ślepym zaułku. Od wolności dzielił ich wysoki mur z drutem kolczastym na szczycie. Niebieskooka natychmiast podjęła decyzję. Musiała za wszelką cenę uratować tamtą dwójkę, dopiero potem sama znalazłaby sposób ucieczki.
Nie zdążyła jednak nic zrobić, bo zauważyła jak chłopak oddziera kolejne pasy ze swojej koszuli i obwiązuje nimi palce, a potem całe dłonie. Robił to z niewiarygodną precyzją, jakby ćwiczył to latami. Kiedy skończył uderzył parę razy w mur sprawdzając wytrzymałość prowizorycznych ochraniaczy. Jego ręka zacisnęła się w pięść, a na ustach pojawił delikatny uśmiech determinacji.
-Nie sądziłam, że umiesz się bić! Chyba zaczynam cię lubić - powiedziała bojowo nastawiona Lynn.-Też się przyłączę do bitki - dodała podnosząc z ziemi dość gruby kij.
-Nie o to chodzi - zaprzeczył chłopak. - Przejdę na drugą stronę i sprowadzę pomoc.
Miny dziewczyn były jednoznaczne. Nie wierzyły w ani jedno słowo Francuza. Spojrzały na siebie z powątpiewaniem. Nie rozumiały, jak chłopak mógł żartować w takiej sytuacji. Dla nich było to całkowicie normalne, ale on dopiero pierwszy raz w życiu został tak bardzo narażony.
-Rozum ci odebrało?- dziwiła się Hawk.
Dokładnie przeszukała wszystkie zakamarki swojej pamięci, ale nie mogła znaleźć sceny, w której chłopak uderza się w głowę. Doszła więc do wniosku, że uraz musiał powstać już wcześniej, co znaczyło, że był poważny.
-Do niedawna trenowałem wspinaczkę ekstremalną. Taka ściana to pikuś - powiedział poważnie.
-Oszalałeś!- wytknęła mu dziewczyna, bojąc się, że naprawdę spróbuje popełnić jakąś głupotę.- Jeśli stamtąd spadniesz, nie będzie co zbierać.
-Dokładnie! Nie bądź głupi! To niemożliwe - poparła szefową Lynn.
Chłopak popatrzył na dziewczyny z niedowierzaniem. Od początku myślał, że słowo takie, jak "niemożliwe" nie istniało w ich słowniku. Tymczasem w końcu pokazały, że też są ludźmi z ograniczeniami. W prawdzie były one odrobinę przesunięte i zniekształcone, ale wciąż zbiegały się z rzeczywistością.
CZYTASZ
My Side
RomanceNatura przyozdobiła ją w urodę, wychowanie zaś zmieniło w bezwzględnego mordercę. Sierota adoptowana przez Dan Boryokou na zabawkę, weszła w okres buntu i porzuciła "pałac diabła". Niestety na światło dnia zaczynają wychodzić nowe, odrażające fakty...