10

9 2 0
                                    

Drażniący uszy dzwonek telefonu wypełnił błękitną salę jadalnianą w domu Dan'a. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo już po chwili słuchawka tkwiła przy uchu mężczyzny. Przez jakiś czas słuchał swojego rozmówcy w milczeniu. Twarz miał obojętną.

-Rozumiem - potaknął przyjmując do wiadomości dane z najświeższego raportu.- Jeśli dalej będzie się tak zachowywać nie będę miał wyboru. Zajmę się tym.

Tymi słowy zakończył rozmowę. Jego usta rozciągnęły się w uśmiechu przepełnionym mroczną energią. Ręka odłożyła słuchawkę telefonu na widełki i zacisnęła się w pięść.

-Nie można oswoić ptaka, by był twoim wiernym towarzyszem. Jeśli wsadzisz go do klatki - zdechnie, jeśli zaś zostawisz - odleci - zaśmiał się bez cienia humoru.

Po jakimś czasie Hawk w końcu mogła się zatrzymać. Roth porzucił samochód pod jednym z bloków mieszkalnych. Dziewczyna spojrzała na swoje ręce i westchnęła głęboko. Chwilę później zaczerpnęła powietrza i chwyciła zębami za ograniczające ją więzy. Szczęka wypełniła się intensywnym bólem, ale było warto, bo już po kilku sekundach miała wolne nadgarstki. Odrobine poobcierane, ale przynajmniej nic już nie ograniczało jej ruchów.

Z pozoru spokojnie wysiadła z auta i powolnym krokiem skierowała się do otwartych drzwi budynku. Była nad wyraz ostrożna, kiedy wspinała się po schodach na wyższe piętra. Na jednym z nich odnalazła otwarte drzwi do mieszkania. Kroki wzmocnione przez echo brzmiały niewiarygodnie głośno, a mimo tego nie było żadnych oznak innego życia, czy zastawionej w pośpiechu pułapki.

Obserwując wszystko wokół, wkroczyła do skąpanego w mroku mieszkania. Było w nim zbyt cicho. Dziewczyna nauczona doświadczeniem od razu pomyślała, że coś jest nie tak, jak być powinno.  Najpierw uchyliła jedne drzwi i zajrzała do środka. Pusto. Potem nadeszła kolej na drugie. Pusto. Tak samo było również i w trzecim pomieszczeniu. Zostało tylko jedno.

Biorąc głęboki wdech położyła dłoń na klamce i otworzyła przejście. Wewnątrz znajdowała się sypialnia. Na ziemi, oparty o bok łóżka siedział Roth. Jego twarz wyrażała szok i przerażenie w jednym. Ciemne okulary, które zawsze nosił zasłaniając swoje rybie oczka, zwisały smętnie z jednego ucha. Usta miał otwarte. Na brodzie zastygała cienka linia krwi. Jego ciało znaczyły dwie dziury po kulach. Pistolet, z którego zostały wystrzelone leżał przy drzwiach. Tuż u stóp Hawk.

Kiedy jasnowłosa zorientowała się w sytuacji było już za późno. Na klatce schodowej rozległy się dźwięki kroków. Nie była to jedna osoba. Co najmniej dwie. Wystarczył moment, by mężczyźni pojawili się za nią i wycelowali bronią prosto w kierunku jej serca.

-Stój spokojnie - zarządzili.

Dziewczyna odwróciła się zesztywniała. Policjanci mieli poważne miny i pewnym było dla nich, że złapali mordercę na miejscu zbrodni. Hawk była jednak niewinna. Ktoś ją uprzedził. 

-Zostaw mnie! To boli - krzyczała kiedy zakuwali ją w kajdanki.- Posłuchajcie mnie chociaż przez chwilę.

-Hawk - rozległ się znajomy głos.

Na miejsce właśnie dotarli Collin i Smith. Oboje wyglądali na przerażonych. Najwyraźniej oni również pomyśleli, że to dziewczyna zamordowała Roth'a. Zupełnie nie wiedzieli, co zrobić.

-Czy ty...?

Głos Collina się załamał. Mężczyzna nie był w stanie dokończyć swojego pytania, ale wcale nie musiał. Dziewczyna była doskonale świadoma tego, co chciał powiedzieć.

-Nie zabiłam go - powiedziała obronnie.- Kiedy tu przyszłam, był już martwy!

Te słowa brzmiały niezwykle żałośnie w jej ustach. Były niczym kiepska próba wymigania się od poniesienia konsekwencji. 

My SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz