2

27 3 0
                                    

Od razu po opuszczeniu posiadłości dziewczyna odetchnęła z ulgą. W momencie, kiedy przekroczyła bramę wjazdową miała ochotę zawrócić, a teraz, na szczęście, znów mogła oddychać niesplugawionym powietrzem. Od nadmiaru emocji jej nogi wciąż drżały, a kolana były miękkie. Musiała bardzo uważać, by nie upaść i nie dać Dan'owi powodu do satysfakcji. Była przekonana, że ten wciąż ją obserwuje przez jedno z okien, bądź kamery, co wzbudziło w niej irytację. Czym prędzej wsiadła na pozostawionego za bramą Junaka m10 i skierowała się w stronę centrum Manhattanu.

W jednym z licznych kiosków kupiła butelkę niegazowanej wody, która miała pomóc jej dojść do siebie. Opierając się o swoją maszynę piła ją powoli i jednocześnie przeglądała najnowsze wiadomości na telefonie, w poszukiwaniu informacji o odnalezionym ciele mężczyzny z wczoraj.

-Hawk! - zawołał ją nispodziewanie znajomy głos.

Odwracając nadal poirytowane spojrzenie jej oczom ukazał się ledwie rok starszy chłopak w okularach przeciwsłonecznych, których prawie nigdy nie zdejmował. W jego brwi tkwiły dwie srebrne kuleczki, podobnie jak w dolnej wardze i górnej części ucha. Usta rozciągały się w wesołym uśmiechu, który nie budził w człowieku poczucia bezpieczeństwa. Włosy chłopaka zostały wygolone po bokach, a ich resztki ufarbowano na biały kolor i pozwolono swobodnie zwisać po jednej stronie głowy. Tym co było nie zwykłe, to ich nadzwyczajna objętość, która powinna zostać zredukowana przez ciągłe używanie takiej ilości farby i utleniaczy.

-Cześć, Baku!

-Dziwne widzieć cię o tej porze na nogach. Stało się coś?- zapytał strzelając balonem z gumy do żucia.

-Nic specjalnego. Byłam w odwiedzinach u staruszka Dan'a.

Po powiedzeniu tych słów, ponownie przyssała się do butelki z resztką wody. Wolna ręka, jak zawsze spoczywała w kieszeni razem z niewielkim pistoletem, który był konieczny przy jej trybie życia.

-Pewnie znowu wściekałaś się na Roth'a. Musisz na niego uważać, jest piekielnie mściwy. Do tego to pedofil - przypomniał chłopak dziewczynie, po czym dodał zdłośliwym tonem - Ma słabość do niebieskookich blondyneczek.

Hawk na jeden oddech dokończyła butelkę i słysząc znaczące słowa przyjaciela, natychmiast ją zgniotła. Po krótkim, ostrzegawczym spojrzeniu w stronę białowłosego, rzuciła kawałkiem plastkiu prosto w śmietnik, do którego bezbłędnie trafiła. Nawet nie się nie obejrzała, czy na pewno dobrze wycelowała, tylko od razu wsiadła na motor i odpaliła silnik. 

-Nie wyłysiej mi od tego zamartwiania się - rzuciła uśmiechając się z kpiną.- Na razie - dodała, po czym odjechała nie czekając na odpowiedź.

W powietrze wzbił się cały tuman kurzu, który zasłonił oddalającą się w szybkim tempie dziewczynę. Baku, kóry pozostał na chodniku odkaszlnął szybko i uśmiechnął się z pobłażaniem.

-Przecież i tak wyłysieję - powiedział sam do siebie przeczesując włosy ręką.

Dziewczynie wystarczyło tylko kilkanaście minut, by przejechać wyznaczoną sobie wcześniej drogę. Dzięki temu, że wciąż było dość wcześnie, korki nie były jeszcze w swoim szczytowym stadium, więc przemieszczanie się, nie stanowiło zbyt wielkiego problemu. Hawk szybko znalazła się w znajomej dzielnicy i zapukała do drzwi jednego z mieszkań na trzecim piętrze starej kamiennicy. 

Drzwi otworzyła jej mała, czarnoskóra dziewczynka o wielkich, brązowych oczach i mocno skręconych włosach w kolorze gorzkiej czekolady. Jej spojrzenie było ostrożne i podejrzliwe, ale gdy zobaczyła blondynkę natychmiast się rozpogodziła i wesoło zakrzyknęła.

My SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz