ślub Willa i Alyss
Will: Prawda, że to najpiękniejszy dzień w życiu?
Alyss: Najpiękniejszy? Wmawiaj sobie.
_______________________________________
Cassandra wzięła głęboki wdech. Bała się tego, co miała właśnie zrobić. Niby tylko mała rzecz, tylko słowa, a tak wiele znaczą. Często tak jest, że więcej zmienia nie to, co zrobimy, a to co powiemy.
Słowa to wielka broń, a z nią wiąże się równie wielka odpowiedzialność. Nie można powiedzieć zbyt wiele, ale też i zbyt mało. Najlepiej trzymać się złotego środka, który utrzymuje wszystko w równowadze i harmonii.
Dziewczyna powtarzała w kółko krótkie zdanie, które miało być przyczyną nadchodzącej wielkiej zmiany. "Czy zostaniesz moim chłopakiem, Willu?"
Otrząsnęła się ze zwątpienia. Wszystko pójdzie dobrze. Musi. Przyspieszyła kroku i unisła głowę z nową pewnością siebie.
Zdmuchnęła złociste kosmyki, które podczas marszu opadły jej na twarz. Buty wydawały cichy odgłos, gdy stykały się z ziemią.
Wspominając masę wspólnie spędzonych chwil z Willem, uśmiechnęła się mimo woli. Podejrzewała, że on odwzajemnia jej uczucie. To jak na nią patrzył, pocieszał w momentach smutku i bronił, gdy nastało zagrożenie. Szczególnie kochała w nim jego pogodę ducha, którą zarażał wszystkich, którzy się zbliżyli do radosnego bruneta.
Powoli zbliżała się do zwiadowczej chatki. Jej serce chciało się dosłownie wyrwać z piersi, gdy zobaczyła go w oddali.
Jednak to samo serce zamarło, gdy dostrzegła, że jest z nim ktoś jeszcze - Alyss.
Oboje stali pod drzewem trzymając się za ręce. Will zbliżył się do kurierki jeszcze bardziej i objął ją w talii. Musiał powiedzieć coś zabawnego, bo ta zachichotała. Potem spojrzała w jego brązowe oczy i pocałowała.
Cassandra stała nieruchono, nadal w szoku. Poczuła jak coś w niej pęka. Po chwili odwróciła się, mając nadzieję, że jej nie zauważyli.
Uśmiechnęła się do siebie słabo i wmawiała, że nic nie szkodzi. Potem nie wytrzymała i wybuchła żałosnym płaczem.
Biegła w las, przed siebie. Przed siebie, byleby możliwie jak najdalej. Wytarła pospiesznie łzy, lecz w ich miejsce spływały kolejne i kolejne.
Pain without love
Pain, I can't get enought
Pain, I like it rough
Cause I'd rather feel pain than nothing at allOparła plecy o zimny głaz. Był twardy i nieprzyjemny w dotyku. Nie dbała jednak teraz o to.
Odganiała wszystkie myśli, ale one złośliwie i uparcie wracały. Miała ochotę krzyczeć. Krzyczeć dopóki jej gardło nie będzie zdarte. Krzyczeć nie zwracając uwagi na nic wokół.
Pain without love
Pain, I can't get enought
Pain, I like it rough
Cause I'd rather feel pain than nothing at all
CZYTASZ
Zwiadowcy - talksy i oneshoty
HumorTalksy i oneshoty z serii "Zwiadowcy". Talksy są w prawie każdym rozdziale, a pierwszy oneshot jest w #87. Każdy rozdział jest odpowiednio oznaczony, więc łatwo jest znaleźć oneshoty czy ,,Szaleńcze talksy". Tzw. "Szaleńcze talksy" to spisane urywki...