#89 Szaleńczy talks 6

775 53 39
                                    

**✿❀ ❀✿**
ważne nowe wydarzenia na zwiadowczym roleplay na messie:

➷Gilan zaręczył się Alyss

➷Maddie jest teraz uczennicą Halta

➷Crowley po wyznaniu Halcika zgodził się być jego chłopakiem, ale pod jednym warunkiem. Halt musi zaprzestać całkowicie ćpać cynamon i wchłaniać alkohol.

➷Hal i Lydia pobrali się

➷Halt oświadczył się Crowleyowi, a ten się zgodził {Wronley, mrugnij trzy razy jeśli jesteś szantażowany}

➷Gilan, syn Halta i Crowleya {don't ask} został posypany jakimś magicznym pyłem Dzwoneczka i na czas krótki ma około 7 lat.
**✿❀ ❀✿**
_______________________________________

Gilan: Tato, opowiesz mi bajkę?

Halt: Znowu? Przecież dopiero co 2 lata temu ci ją opowiadałem.

Gilan: *słodkie oczka jamnika* Prose...

Halt: *oh, ah, eh i wiele innych narzekań* No dobra, ale to ostatni raz.

Gilan: *pisk ekscytacji*

Halt: *chrząk* A więc...
Dawno, dawno temu żył sobie diabelnie przystojny, niesamowicie mądry i poprostu świetny, Crowley, wraz z 5 razy przystojniejszym, mądrzejszym i świetniejszym przyjacielem, Haltem...

Gilan: *słucha uważnie*

Crowley: *posadza Gilana na kolanach i się krzywi* Wiedziałem, że tak się zacznie...

Halt: ...Po tym jak Crowley zaspokoił swoje wszelakie potrzeby w krzaku niedaleko, obaj mężczyźni wsiedli na konie...

Crowley: Mogłeś to pominąć, idioto!

Halt: Zaiste, mogłem. Kiedy przestaniesz przypominać o faktach?

Crowley: *krzyżuje ręce w fochu*

Halt: *chrząka i opowiada dalej* ...Niestety, gdy wsiedli, Crowley pominął fakt, że nie wszystko poszło po jego myśli... Crowleyowi ześlizgnęła się stopa z strzemion, z powodu konzystencji głównego bohatera opowieści z krzakiem... Innymi mówiąc Crowley spadł w błoto na ryj... To znaczy, na tą urodziwą twarz...

Crowley: *rzuca w Halta butem*

Halt: *masuje policzek z ciosu butem* Dobrze, że tym razem but nie brał udziału w powieści z krzakiem...

Crowley: *wychodzi z pokoju rzucając pod nosem obelgami w stronę Halta*

Halt: Ależ on jest słodki, gdy się denerwuje... *dodaje po cichu*

Gilan: Nom, mamusia wtedy tak śmiesznie kręci noskiem, gdy tak mówisz...

Halt: ...

Halt: Co? Nieważne, zmiana tematu.
Gdy więc wszelakie konflikty zostały zażegnane, Crowley wraz z twym przystojnym ojcem pojechali do zamku takiego bladego, długiego typa.

Gilan: *bierze łuczek dla dzieci i nim słodko wymachuje* To Morgarath! Trzeba go zastrzelić!

Halt: Ten człowiek, owszem, nazywa się Morgarath. Ale ja zwykłem nazywać go ,,Margaret", bo wyje tak głośno, że aż Crowley szczeka... *patrzy na Gilanka trzymającego łuk* Ej, przestań. Robisz to źle. *wskazuje na strzałę nałożoną grotem w tył* Tak nałożoną strzałą możesz zabić tylko Crowleya z tą jego miękką, delikatną i jedwabistą skórą.

Halt: Przepraszam, przejęzyczenie. Skreśl to miękką i jedwabistą.

Halt: A więc, zapukaliśmy do drzwi Margaret... Ja oczywiście wolałem je wywarzyć, ale no cóż... *kaszel-Crowley-kaszel*. Pociągnąłem za klamkę, ale ta nie miała zamiaru współpracować, więc wywarzyłem drzwi...

Gilan: Mój tata, to bohater rozwalający drzwi! EKSTRA!!!

Halt: Tak, żebyś ty widział, jak mięśnie napinają mi się pod wpływem ciosu...

Malcolm: Uroczo... *przysiada się słuchając opowieści*

Halt: ...Gdy drzwi otwarły się z łoskotem, okazało się, że Margaret brał prysznic, bo zastaliśmy go bez okrycia...

Gilan: ...FUJ

Halt: ...A więc poczekaliśmy chwilkę, aż się ubierze, bo nie jestem aż takim wariatem, by oglądać gołego Margaret...

Gilan: Dobrze postąpiłeś, tato

Crowley: *wchodzi do pokoju* Cześć, synku, co opowiadał ci o mnie tata, gdy mnie nie było?

Gilan: Mówił, że słodko się wkurzasz i, że masz miekką, delikatną i jedwabistą skórę.

Halt: *kocia morda* ...kabel...

Gilan: Uczę się od najlepszych, tak mówi mamusia

Crowley: ... opowiadaj dalej tą historię

Halt: Gdy więc Margaret ogoliła nogi ubrała się, zrobiła makijaż, pomalowała paznokcie, ułożyła włosy wyperfumowała się i wstawiła relację na instagramie, poszliśmy z nią porozmawiać...

Gilan: To pewnie trwało pół dnia, prawda tato?

Halt: Oh, niezupełnie. Trwało 2 dni i 7 nocy.

Gilan: Aha.

Halt: Kiedy nadszedł ten czas i Margaret była gotowa, zrobiliśmy sobie z nią selfie i Crowley dał jej do podpisania wszystko co przy sobie miał, łącznie z bielizną, spytaliśmy go o coś, co było celem naszej 30-dniowej wyprawy...

Crowley: Zaraz cię zabiję patelnią...

Halt: Tylko poczekaj, aż skończę, kochanie...
...Spytaliśmy go o coś dla czego przytulaliśmy się z Crowleyem, by dostarczyć sobie trochę ciepła, gdy wysiadło ogrzewanie, o coś dla czego czyściliśmy z gówna podeszwę Crowleya... A mianowicie: ,,Masz dychę na piwo?".

Gilan: *biegnie po skarbonkę* Mam! *podaje dychę Haltowi*

Halt: Ale to było- Choć, w sumie, czemu nie... *chowa dychę do kieszeni*

Malcolm: Pieniędzy dziecku nie zabieraj! *daje Gilanowi swoją dychę* Masz, schowaj.

Halt: Nie zabieram, an tylko płaci mi podatki.

Crowely: Podatki?! Ona ma 7 lat! *wdech i wydech, wdech i wydech*
CZY TY SOBIE ŻARTUJESZ?! *rzuca w Halta czajnikiem*

Halt: *uchyla się przed czajnik Wronleya combo cios* Nie, chyba nie.

Crowley: *mina: zaraz poznasz zapach kwiatków od spodu*

Halt: To mam tą historię opowiadać?

Gilan: TAk!

Halt: Tak więc Margaret pożyczył nam dychę i wracaliśmy się 150km do sklepu. Weszliśmy do ukochanej żabki, wybraliśmy se po piwie, postaliśmy w kolejce, ale z planu nici, bo nie zabrałem dowodu, a bez niego sprzedać nam nie chcieli, bo wyglądaliśmy zbyt pięknie i młodo...
*kłania się sztywno* Koniec

*wiwaty*



Carpe diem
Pozdrowienia dla Crowleya- Halt

Zwiadowcy - talksy i oneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz