#101, #102, #103 & oneshot(WillxGilan)

527 39 26
                                    

Halt: *płynie statkiem i robi mu się niedobrze, więc zwraca posiłek za burtę* AAALBEEEERT!

Delfin Albert: CZEGO? *wynurza się i dostaje wymiocinami w twarz* Dafaq, co jest

***

Will: Ej, Halt. Crowley mówił, że mam szczęście, że to właśnie ty jesteś moim mentorem. Też tak uważasz?

Halt: Nie.

***

Will: To jak, kupiłeś te buty?

Horace: Nie, nie było żadnych w sklepie.

Will: *marszczy brwi* Nie było butów? W sklepie z butami?

Horace: Możliwe, że nieco zabłądziłem.

Will: Jak? Gdzie poszedłeś?

Horace: Możemy... możemy poprostu zmienić temat?

***

zawiera: Williana, przekleństwa i żarty o tamponach.

Gilan właśnie szedł po dużym, zatłoczonym Tesco, gdy zauważył znajomą, brązową czuprynę wśród tłumu ludzi. Blondyn nie miał wątpliwości, że jej właścicielem jest nie kto inny, jak jego crush.

Will Treaty

Serce Gilana zamarło, gdy u boku bruneta dostrzegł jakiegoś w chuj przystojnego hiszpana.

Kim on jest? Nowym chłopakiem Willa? A niech mnie, ale ma zajebiste włosy. Ciekawe jakiej odżywki używa - te myśli nie chciały przestać krążyć mu po głowie.

Kiedy zobaczył, że Will oraz ten głupi hiszpan opuszczają sklep, Gilan włożył na głowę kaptur szarej bluzy, a następnie podążył za nimi.

Podziękował Gorlogowi w myślach, że dziś w centrum handlowym jest pełno ludzi i łatwo stalkować kogoś z ukrycia.

Gilan szedł tak za nimi, aż dwójka mężczyzn skręciła do Rossmana. Zwiadowca zmarszczył brwi.

Po co dwoje dorosłych facetów miałoby iść razem do Rossmana? To trochę niepokojące.

Wzruszył ramionami i ruszył dalej za nimi. Gdy Will oraz hiszpan zatrzymali się na jednym z działów, Gilan znalazł sobie idealne miejsce do obserwowania ich, kilka półek sklepowych dalej.

Śledził ich wzrokiem przez jakiś, gdy ku jego przerażeniu, Will uchwycił jego spojrzenie.

Blondyn błyskawicznie kucnął i udał, że czyta cenę artykułu, który go interesuje.

Durex "love sex", prezerwatywy, 7,99zł - mówiła tabliczka - Kurwa, nie, może jednak będę oglądał coś innego...

Gilan wstał i odszedł kilka metrów dalej, szukając wzrokiem czegoś, co niekoniecznie jest paczką kondomów. W tej samej chwili obok niego znalazł się Will i ten hiszpan.

- Hej, bro - przywitał się brunet, przytulając zwiadowcę na powitanie - Co tu robisz?

- O, cześć! - odpowiedział Gilan, udając, że jest zaskoczony obecnością Willa. - Wiesz, właśnie kupuję... - sięgnął po pierwszą, lepszą rzecz z półki - ...tampony.

- Tampony? - zaśmiał się młodszy - Po co?

- No, byłem u Halta, rozmawialiśmy i nagle powiedział, że mam jechać do sklepu i kupić mu tampony - prędko wymyślił jakieś wytłumaczenie.

Will ryknął donośnym śmiechem. Jego zagraniczny towarzysz u boku najwyraźniej niezbyt rozumiał angielski i nie wiedział o czym mówią, bo tylko patrzył się na dwóch zwiadowców tymi swoimi durnymi, ślicznymi oczkami z mało elokwentnym wyrazem twarzy.

- Muszę się potem spytać Halta po co mu tampony - powiedział brunet, jak tylko nabrał powietrza.

- Nie, lepiej nie pytaj - szybko odpowiedział Gilan. - Co jeśli to jakaś tajemnica, której się wstydzi, czy coś.

- Może faktycznie masz rację - zgodził się.

Stali tak we trójkę w absolutnej ciszy, gdy blondyn zadał pytanie.

- A ty co tu robisz?

- Szczerze mówiąc, przyszedłem tu z niezwykle ważną misją, która polega na zakupie papieru toaletowego - otrzepał niewidzialny pyłek z ramienia.

- A kim jest ten koleś? - spytał, wskazując na hiszpana.

- Powiem ci, że nie mam pojęcia. Łazi za mną po sklepach od pół godziny i coś mówi, ale niestety nie znam hiszpańskiego.

Gilan poczuł się, jakby ciężki kamień spadł mu z serca.

- Czyli to nie jest twój chłopak?

- Gość ma niezłe ciało, ale nie - Will przeleciał wzrokiem po klatce piersiowej cudzoziemca.

- W takim razie, masz może plany na wieczór, w następny piątek? - uśmiechnął się zwiadowca, pokazując swoje nienaturalnie białe zęby.

- Jesteśmy umówieni. - odwzajemnił uśmiech brunet.

Zwiadowcy - talksy i oneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz