#91 & oneshot(Grupowy)

1K 58 161
                                    

**✿❀ ❀✿**
_______________________________________

Dziennikarz: Czy to istny mustang? Czy to może prawdziwy, wrażliwy poeta umiejący jednakże rządzić twardą ręką? Nie! To wszystko w jednym, czyli Gilan!

Gilan: *wchodzi na scenę krokiem celebryty uśmiechając się jak symetryczni na twarzy faceci z instagrama przy użyciu wszystkich możliwych filtrów*

*wiwaty, oklaski*

randomowa niewiasta: *łapie Gilana za kawałek białej skarpety z czarnym nadrukiem ,Puma', gdy ten przechodzi obok tłumu* Panie zwiadowco! Jestem pana największą fanką! *całuje go po bucie*

Gilan: *szelmowski śmiech* Dziękuję, ja też jestem swoim największym fanem *szarpie buta, w dalszym ciągu z uśmiechem*

Dziennikarz: *zaprasza Gilana na krzesło obok, na co ten oczywiście siada* A więc panie Gilanie. Jest pan legendą wśród przystojnych mężczyzn. Szczególnie legendą są pana.. yyy.. *nie może przestać patrzeć na jego fryzurę* włosy. Zadawane jest bardzo często jedno pytanie. Jakim cudem są one takie majestatyczne i piękne?

Gilan: *śmiech Lokharta* Stosuję jedną rzecz *uśmiecha się i błyska zębami* mianowicie..

Cywil: SCHWARZKOPF?

Gilan: *śmieje się znowu* Nie! Coś innego. Coś prawie takiego słodkiego.. jak ja.

*wzdychania kobiet i flesz aparatów*

Dziennikarz: No proszę! Co to takiego?

Gilan: Mam na myśli.. *pauza mająca nadać napięcia* Will- *chrząk* miód. Smaruję nim głowę w dzień i w nocy..

*scena się zmienia*

Dziennikarz 2: *siedzi na fotelu trzymając w ręku kawę i słoik miody* Ciąg dalszy wywiadu z naszym gościem specjalnym, panem Gilanem zobaczycie już w sobotę o 19! Do zobaczenia, trzymajcie się gorąco, tak gorąco jak gorący jest pan Gilan.
_______________________________________

Chłodny wieczór. Ani podmuchu wiatru. Deszcz bębniący o marmurową płytę grobu. Czterej zwiadowcy stojący ponuro w ciemnozielonych pelerynach.

Will nie mógł już dłużej utrzymywać emocji na łańcuchu i załkał cicho. Zaraz potem dołączyli do niego Gilan i Crowley, a nawet Halt zamrugał powiekami kilkukrotnie.

Mijały minuty, godziny, a może tylko sekundy. Czas przestał być istotny. Stracili kogoś cholernie ważnego. Stracili przyjaciela. Po ich policzkach spływały dziesiątki łez i żaden już nie próbował ich ukrywać, czy nawet ocierać. Przez myśl przechodziły im wszystkie te wspólnie spędzone chwile, które teraz zostaną już tylko wspomnieniami.

Dlaczego?! - mieli ochotę krzyczeć - Dlaczego to musiało się zdarzyć? Dlaczego to nie mogłoby być tylko snem? Czym takim zawiniłem, że muszę być ukarany tak olbrzymią stratą?

Cała czwórka odmówiła w myślach modlitwę, każdy według swojej własnej wiary i przekonań.

Po chwili ciszy Crowley sięgnął po zapałki i już niedługo później w środku szklanego znicza tańczył mały płomyk. Ciepłe, małe światło sprawiało, że napis na nagrobku stał się lepiej widoczny; Puszka kawy Jacobs - choć nie ma Cię już z nami, zawsze będziemy czuć Twój smak na podniebieniu.

- T-to.. - Gilan podniósł się z ziemi i otarł łzy lekko zawstydzony - Kto idzie po kolejną do sklepu? - spytał lekko drżącym głosem, wciąż rozpaczającym po utraconym przyjacielu.
_______________________________________

\/ dedykuję ten oneshot osobie, która otrzymała w odpowiedzi jakże kratywny tekst niosący w sobie przekaz, mądrość życiową i wgl, a mianowicie: ,spadłaś z łóżka niczym spadnięta z łóżka'.


- No dobra, zaczynaj.

- Tylko, że ja nigdy przedtem tego nie robiłem..

- Nie marudź, tylko rób - powiedział stanowczo siwobrody zwiadowca do swojego ucznia i dał mu z otwartej dłoni po głowie.

- No dobra.. - westchnął chłopak i zamknął na chwilę oczy, by skupić myśli na zadaniu.

- Ręka lekko niżej - poprawił go Halt obserwując poczynania czeladnika.

- Teraz lepiej? - spytał, na co starszy wydał z siebie pomruk wyrażający coś w stylu zgody.

- Powiedzmy - powiedział, po czym dodał głośniej i gwałtowniej - Ej! Ale hola, hola, nie tak szybko. No najpierw lepiej wyceluj.

Will po chwili skorygował błąd i zaraz potem usłyszeli świst w powietrzu i dźwięk strzały wbijającej się w deskę.

- Jak mi poszło? - spytał uczeń.

- Jak na pierwszy raz? Fatalnie, ale ujdzie.
_______________________________________

Cass: *podaje Horacemu ciastko i uśmiecha się słodko* Horace, skarbie.. Czy to prawda, że powiedziałeś NASZEJ CÓRCE, że byłam nieokrzesaną dzikuską, kiedy mnie poznałeś?

Horace: *przełyka ślinę, patrzy na ciasteczko i powoli oddaje je żonie* Nie jestem głodny..

Alyss: *wyjawia się zza rogu jako duch* ekhem, ekhem, jeśli mogę się wtrącić.. jeśli chcesz się wygłodzić na śmierć, to osobiście nie popieram. Najlepsza śmierć, to taka bohaterska, wiecie, taka z mnóstwem ognia w tle i płonącymi belkami drewna. *oczko*



Will: *po kłotni z Maddelyn zwraca się do Gilana stojącego niedaleko Maddie* Gilanie? Widziałeś gdzieś Maddie? Bo ciągle jej szukam..

Gilan: *zakłada sobie konewkę na głowę* WILL, TY DRANIU! ODDAWAJ MOJEGO BLAZE!
_______________________________________

Zwiadowcy - talksy i oneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz