1.11Liść

273 18 6
                                    

Jechaliśmy w drogę powrotną do Redmont. W międzyczasie dołączył do nas Gilan. Razem z Haltem jechaliśmy na tyle, ponieważ mnie o to poprosił. W normalnych warunkach pokłuciłabym się z nim, jednak czułam, że jestem mu coś winna i wykonałam polecenie. W pewnym momencie zwiadowca chrząkną.

-Dziękuję.- Powiedział jakby do siebie. Poczułam jakieś tajemnicze ciepło, które spłyneło na mnie po tym jednym słowie. Niby nic nie powiedział, a było to dla mnie więcej warte niż wylewne gratulacje barona. Może dlatego, że Arald był obcy, a Halt był moim nauczycielem. Ale nie takim, jakiego miałam w górach Deszczu i Nocy. Tamten tylko krzyczał i ganił, a zwiadowca, pomimo że miał ponury styl życia pokazywał nam gdy zrobiliśmy coś dobrze. Pokazywał nam gdzie popełniliśmy błąd, a nie wymagł od nas dczegoś, czego nam nie pokazał. Uśmiechnęłam się do niego. Halt nie powiedział nic więcej. Wyciągnął w moją stronę zaciśniętą pięść.

-Weź to.- Poprosił i włożył mi w dłoń coś zimnego, jakby na łańcuszku. Zanim zdążyłam zajrzeć zacisnął mi na tym palce. Spojrzał na mnie jeszcze raz i ruszył do przodu. Po chwili zrównał się z baronem. Ostrożnie rozwarłam palce i moim oczom ukazał się łańcuszek z brązowym liściem dębu- znakiem ucznia zwiadowcy. Przycisnęłam łańcuszek do piersi. Halt uważa, że jestem godna bycia jego uczniem. Poczułam ogromną radość, ale również strach. A co jak nie podołam? Co jak go zawiodę? Jednak odsunęłam te ponure myśli od siebie. Co ma być to będzie. Cały świat wydał się piękny i cudowny. Byłam uczniem zwiadowcy.

-----------------------------------------------------------
Koniec! Ale spokojnie, niedługo będzie druga część 😉

Dopóki starczy czasu /Zwiadowcy części I i II [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz