,,Dopóki starczy czasu" 2.1Crowley

268 14 3
                                    

Oto druga część, tak jak obiecałam.

Siedziałam przy stole starając się nie słuchać gadaniny Halta. Od tygodnia zawracał mi głowę ,,dobrymi radami". Ta, jasnę. Ten człowiek nie widzi różnicy niędzy starym dziadem, a szesnastoletnią dziewczyną! Will został wysłany po wodę do strumyka (hehe. Mi nikt nie każe, bo jestem dziewczyną) więc zostaliśmy (niestety) sami.

-Powinnaś nie pchać się pod pazury kalkarów, ponieważ twoi znajomi i przyjaciele będą umierać ze strachu o ciebie.

-Skończyłeś?- Przerwałam mu. Wiem, że tego nie lubi, ale już nie wytrzymałam.

-Jeśli gdziekolwiek uda mi się znaleźć jakiegoś żywego kalkara to nie będę się pchała po jego łapy. Ale wątpię czy szybko jakiegoś znajdę, a te kupki popiołu raczej się nie nadadzą.- Odparłam. Uwielbiałam go, ale czasami był nie do wytrzymania. Wszedł zakłopotany Will, a zanim Crowley, co uratowało mnie od gniewu zwiadowcy.

-Witaj Crowley'u.- Odezwał się Halt.- Co cię tu sprowadza?

-Cześć Halt. Co mnie tu sprowadza? Coż, nie będę owijał w bawełnę. Twoja uczennica mnie tu sprowadza.

Halt wydawał się trochę speszony, a Will wyglądał na zdziwionego. Osobiście nie byłam zaskoczona. Dowódca Korpusu nie był głupi. Pomimo starań Halta, żeby nikt się nie dowiedział kim jestem (nawet Will) rudowłosy zwiadowca potrafił wyciągnąć logiczne wnioski.

-Możecie nas zostawić samych, oczywiście jeśli Halt nie jest potrzebny do tej rozmowy.- Ostatnie słowa skierowałam do dowódcy.

-Nie, nie jest. Z nim porozmawiam na osobności.

Niezadowolona dwójka wyszła. Gdy byli w drzwiach doleciało mnie coś o dobrym wychowaniu, ale zignorowałam przytyk nauczyciela. Zostaliśmy sami.

-Jak masz na imię?- Spytał Crowley. No pięknie. Zaczął od najtrudniejszego. Pomomo, że byłam po stronie zwiadowców Halt nadal nie znał mojego prawdziwego nazwiska. I co? Miałam teraz powiedzieć Crowley'owi prawdę, a Haltowi oznajmić: ,,No sory, ale ty mi zaufałeś bo jesteś głupi, a ja cię okłamałam."? Chyba musiałabym upaść na głowę. Nie. Trzeba brnąć dalej.

-Elinor.- Odparłam patrząc mu w oczy. Kłamanie miałam opanowane do perfekcji. Pewnie dlatego jeszcze żyję.

-Nazwisko?

-Rendern.

-Pracujesz dla Morgoratha?

-Błąd.- Powiedziałam.- Nie pytasz człowieka, którego podejrzewasz o współdziałanie z największym aktualnym wrogiem Araluenu: ,,Czy pracujesz z Morgorathem?".- Ostatnie słowa powiedziałam naśladując sposób mówienia zwiadowcy. Ten skrzywił się.

-Niby czemu?- Chyba moja obecność źle na niego wpływa. Nigdy nie słyszałam, że dowódca Korpusu Zwiadowców to taki kretyn. Westchnęłam.

-Bo taki człowiek zamknie się w sobie i nic ci nie powie.

-A no tak.

-To od początku.

-Co robiłaś przez ostatnie dwa lata?

-Pracowałam u znajomej, która się mną zaopiekowała, a potem wybrałam się zwiedzać świat. Znowu źle.- Zaczynała mnie ta sytuacja bawić.- Pomogę ci. A. I zapamiętaj, że ktoś mojego pokroju zawsze ma gotowy życiorys dwadzieścia pokoleń w tył. Teraz słuchaj. BYŁAM sługą Morgoratha.- Położyłam wyraźny akcent na ,,byłam", by na pewno zrozumiał.

-Dobra.- Stwierdził.- Nie jestem głupi. Nie musisz podkreślać, że byłaś, ale już nie jesteś. A skoro pracujesz z nami to coś ci pokażę.

Rozłożył na stole mapę Araluenu z górami Deszczu i Nocy, Rozpadliną oraz morzem przylegającym do terenów dawnego barona Gorlan. Spojrzał na mnie wyczekująco. Zaczęłam pokazywać palcem i zaznaczać.

-Nad Rozpadliną jest zbudowany wielko most, jeszcze nie ukończony. Od strony morza niedługo przypłyną Skandianie...

Łatwo szło mi mówienie wszystkich sekretów mojego byłego pana. Gdy skończyłam, Crowley zwinął mapę w rulon i puknął mnie nim w głowę.

-No. Zmykaj. I zawołaj Halta.

,,Zmykaj." Też coś. Wyszłam na dwór i zawołałam nauczyciela.

-Co chciał?- Spytał Will.

-Pytał o tą moją nieobecność. Skłamałam, odwracając wzrok. Zauważyłam, że obcym ludzią łatwiej kłamać niż Haltowi i Willowi, a szczególnie temu drugiemu. Nawet ojcu było łatwiej nawymyślać co ślina na język przyniesie.

-Powiesz?- Spytał z nadzieją. Westchnęłam i pokręciłam głową. Razem z Haltem ustaliliśmy, że lepiej będzie nie wtajemniczać Willa. Spjrzał mi w oczy.

-Jak nie chcesz to nie mów.- Powiedział i uniusł mi trochę głowę. Byłam od niego trochę niższa. Popatrzyłam na niego i nagle on zbliżył się do mnie i przytulił mnie.

-Proszę, nie znikaj tak więcej.

-Postaram się.

Dopóki starczy czasu /Zwiadowcy części I i II [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz