Siedziałam przy ognisku, na przeciwko Willa. Właśnie przypomniałam sobie, jak Halt mówił, że zawsze powinniśmy postarać się poznać jak najlepiej przeciwnika. No. Jak znałam przeciwnika bardzo dobrze, ale niestety on mnie też.
-Panie mają pierwszeństwo, więc Elinor będzie pełniła pierwszą wartę.- Oświadczył Halt.
-Uważaj, żebym nie udzieliła ci pierwszeństwa w drodze do grobu.- Powiedziałam, podnosząc się i siadając na miejscu, które wyznaczyliśmy jako ,,strożówkę". Jeszcze chwilę Halt i Will kręcili się i szykowali do spania, aż w końcu wszystko umilkło. Czułam niepokój. Odkąd mój brat nadepnął na moją bransoletkę, niszcząc przy tym jej magiczne kamienie, bałam się, że już nie jestem nieśmiertelna i odczuwam ból tak samo jak inni. Tak. Bałam się. Nigdy (no, może we wczesnym dzieciństwie, ale tego nie pamiętam) nie czułam bólu. Potrafiłm sprawiać ból, niszczyć, ale nigdy nie czułam sama bólu. I tego się obawiałam. Tego nieznanego uczucia. Nagle usłyszałam gdzieś z boku szepest. Potem z drugiego. Jednak kątem oka nic nie widziałam. Nagle poczułam gwałtowne szarpnięcie do tyłu. Chciałam krzyknąć, jednak jakaś szmata zasłoniła mi usta. Poczułam, jak ktoś wykręca mi ramiona do tyłu. Popchnęli mnie. Czyli mam iść do przodu. Szarpnęłam się, ale uchwyt był zbyt silny. Nie mogłam nic zrobić. Szliśmy około godziny (połowa mojej warty), gdy moim oczom ukazał się obóz osłonięty u góry materiałem, żeby nie widać było z daleka blasku ognisk. W ich świetle dostrzegłam wszystkich sługów Morgoratha, którzy mieli do załatwienia sprawy poza górami Deszczu i Nocy. Postwiono mnie na środku, a naprzeciwko mnie wyszedł nie kto inny tylko mój brat. Zdjęli mi knebel z ust, ale nadal miałam wykręcone do tyłu ramiona.
-Tersan.- Warknęłam wściekle.
-Witam siostrzyczko.- Powiedział. Zauważyłam, że ma na dłoni, w którą go trafiłam tydzień temu bandaż. Poszedł za moim wzrokiem.
-Zgadza się siostro. To pamiątka po zmiażdżeniu mi kości w dłoni. A kto był tego sprawcą? Ty.- Ostatnie słowo wypowiedział ze szczerą nienawiścią.
-Widocznie musisz być bardzo słaby, skoro tak łatwo zmiażdżyć ci kości.- Odparłam szyderczo.
-Czy zdajesz sobie sprawę jak bardzo sobie grabisz?
-A czy ty zdajesz sobię sprawę jek bardzo jesteś żałosny?- I w tym momencie przegiełam. Mój brat zamachnął się i z całej siły walnął mnie pięścią w twarz. Oczywiście tą zdrową. Poczułam nagły ból. Wiedziałam, że to to. Nagłe uczucie, którego nie da się opisać. Jeszcze tydzień temu takie uderzenie nie zrobiłoby na mnie wrażenia. Ale nie teraz. W moich oczach zalśniły łzy.
-Ooooo. Dziewczynka się popłacze.- ,,Rozczulił" się mój brat.
-Zapłacisz mi za to.
-Możliwe. Ale najpierw ty zapłacisz mi.
Kolejny cios wymierzony w moją twarz. Nagł fala bólu. Tersan raz po raz walił mnie i mówił:
-Za to, że jesteś zwiadowcą! Za to, że zdradziłaś ojca i nas wszystkich! Za to, że zawsze musisz mieć rację! Za to, że ojciec kocha cię bardziej odemnie! Za to, że wszystko ci się w życiu udaje! Za to, że zmiażdżyłaś mi kość w dłoni i do końca życia będę kaleką! Za to, że przez ciebie mama umarła! Za to, że ten pacan, Halt nadal żyje! Za to, że pokrzyżowałaś wszystkie plany ojca! Za to, że żyjesz!
Cios przy ostatnim zarzucie był tak mocny, że wyrwało mnie z silnych rąk, wykręcających mi ramiona. Przeleciałam kawałek, upadłam na trawę i nastąpiła ciemność i brak bólu.
<----------<
-Elinor! Słyszysz mnie?!
Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam nad sobą zatroskane twarze Halta i Willa.
-O co chodzi? Zasnęłam?-Spytałam zaniepokojona ich wyrazem twarzy.
-Wątpię.- Powiedział Halt. Spróbowałam wstać z twardej i zimnej ziemi na której leżałam, ale syknęłam, doznawszy nagłego i silnego uczucia. Bólu. Po chwili udało mi się usiąść.
-Co tu się stało?- Spytałam, widząc pare trupów leżących na ziemi.
-Liczyliśmy, że ty nam to powiesz.- Przyznał Will. Nagle wszystko do mnie wróciło. Porwanie, rozmowa z bratem, a potem ciosy i oskarżenia. Opowiedziałam o tym wszystkim towarzyszą.
-Świnia nie brat.- Podsumował Will.
-Wiesz, ja mu zafundowałam trwałe kalectwo. Z tego co widzę, nie udało wam się go zastrzelić.
-Nie?- Rozczarował się chłopak.
-A jak to wyglądało z waszej perspektywy?
-Przecknąłem się w momencie, gdy Will powinien mnie budzić na moją wartę.- Zaczął Halt.- Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że ten śpi sobie w najlepsze. A ciebie nie ma. Więc obudziłam go i zaczęliśmy cię szukać. Zajęło nam potem dobry kawał czasu, zanim znaleźliśmy to miejsce. Nieźle się zamaskowali. Mnóstwo ognisk, więc łatwo cię dostrzegliśmy. Leżałaś na ziemi uamzana krwią. W Willa coś wstąpiło i zaczął strzelać do każdego, kogo zobaczył, oczywiście często chybiając. Wielu uciekło, ale niektórzy zostaną tu już na zawsze. A resztę już wiesz.
Pokiwałam głową. Halt i Will pomogli mi wsiąść na Ibell, ale w rezultacie zostaliśmy jeszcze jedną noc w downym obozowisku Tersana. Byłam zbyt osłabiona, żeby jechać. Dziwne, ale po tym wydarzeniu przestałam się obawiać bólu. Przyjęłam go za coś nie odwołalnego i tyle. A przed nami była perspektywa zbliżającej się wojny.
CZYTASZ
Dopóki starczy czasu /Zwiadowcy części I i II [ZAKOŃCZONE]
FantasiElinor Rendstern to piętnastoletnia popleczniczka Lorda Morgoratha, zdrajcy mieszkającego w górach Deszczu i Nocy. Wykonując polecenia swojego pana podróżuje po Araluenie, raz po raz unikając konsekwencji swoich działań. Jednak trudności zaczynają s...