I.

1.6K 77 5
                                    

   Słońce ogrzewało moją bladą skórę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


   Słońce ogrzewało moją bladą skórę. Było bardzo duszno, chociaż był to dopiero początek maja. W powietrzu czuć było zapach nadchodzącego lata. Zapach miodu, kwiatów i różnorodnych owoców. Otarłam pot z czoła i podparlam się rękami, żeby odpocząć. Na naszym stoisku wszystko było już gotowe. Uwinełysmy się dość szybko.

    Zauważyłam że Chiara wyciąga nie wielkie płótno z kartonu. Obraz drzewa brzoskwiniowego. Owoce oblane były miodem. Jeden z moich ulubionych dzieł. Może dlatego, że większość obrazów jakie maluje, to krajobrazy. Ten obraz jest jednym z nie wielu przedstawiających coś innego. Patrzyłam błagalanym wzrokiem za płótnem, które znalazło się obok reszty obrazów na stoisku. Ochrzaniłam się w myślach, że mogłam zrobić taki błąd i spakować go do kartonu.

  – Jeden z lepszych twoich obrazów  – skomentowała Chiara z uśmiechem patrząc na obraz.

   Zmierzylam ją wzrokiem. "Czemu go zauważyłaś?"  – pomyślałam. Nie miałam serca, żeby powiedzieć jej, że wcale nie zamierzałem go sprzedać.

–  Sprzedamy go za solidną cenę. Jest tego wart – dziewczyna aż promieniała.

   "Oby się nie sprzedał, oby się nie sprzedał"  – trzymałam w myślach kciuki. Kiedy Chiara zniknęła z pola widzenia, schowałam obraz za innymi, tak żeby był ledwie widoczny i nikomu nie rzucił się w oczy.

   Bazar w sobotę rano był bardzo oblegany. Wtedy moje obrazy najlepiej się sprzedawały. W końcu o to mi chodziło. Chiara długo nie wracała.
Zapamiętaj. Nigdy nie puszczaj jej samej do Pani Louis. Zapewne zagada ją na śmierć i sama będę musiała poradzić sobie na stoisku.

   Westchnęłam. Związałam włosy w koka i wyciągnęłam z tylnej kieszeni moich jeansów pędzla. Zawsze nosiłam przy sobie pędzel. Taki mój zwyczaj. Ustawiłam sztaluge z płótnem i wzięłam się za malowanie tego co miałam przed sobą. Czyli bazaru z różnorodnymi stoiskami.

– Ekhem, przepraszam  – ktoś podszedł do stoiska. Odwróciłam wzrok od płótna, żeby zająść się stoiskiem. Przede mną stał nie wysoki brunet.

  – Słucham – powiedziałam wycierając dłonie w moje poplamione już spodnie.

  – Bardzo podoba mi się ten obraz – wyciągnął płótno z rysunkiem brzoskwiń. Przełknęłam ślinę.
"Nie, nie, nie, nie!"  – zaczełam panikować w myślach.

–  Czy mógłbym go kupić?

  Kiedy już chciałam zaprotestować, że obraz nie jest na sprzedaż, obok mnie znienacka pojawiła się Chiara.

–  Oczywiście! Będziemy ci bardzo wdzięczne  – szczebiotała.  – To będzie 30 dolarów.

  Chłopak podał jej banknoty, a czarnoskóra podziękowała mu.

–  Bardzo ładnie malujesz – powiedział do mnie. Niesforny lok wpadł mu do oka. Nie zdarnie go odgarnął  – Do zobaczenia!

  – Dzięki  – wyszeptałam. Ściagnęłam brwi, co było oznaką, że jestem zdenerwowana. Bardzo.

  Miałam ochotę wyszarpać mu ten obraz, kiedy odchodził. A Chiare ugotować za to, że go sprzedała. No cóż, artysta i jego skłonności psychiczne. Szybko się opamietałam i pożegnałam z moim ulubionym obrazem.

– Twoje obrazy schodzą jak świeże bułeczki  – powiedziała radośnie Chiara.  – Za nim się obejrzysz będziesz na swoich wymarzonych studiach artystycznych!

  Uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Bardzo byłam jej wdzięczna, że tak mi pomaga zbierać pieniądze na te studia we Włoszech. Podjęła się tego, ponieważ ona zostaje w kraju i nie jedzie na żadne studia.

Summertime Sadness // T.Ch.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz