Do domu wracałam w na prawdę świetnym humorze. Wszystkie egzaminy zdałam bardzo dobrze, więc mogłam teraz spokojnie składać papiery na studia. Elia ze mną nie było, chociaż on też zdawał egzamin. Jak na dwumiesięczną naukę w naszym liceum poszło mu bardzo dobrze. Nie zdradził mi, czy wybiera się na studia, lub co zamierza robić po skończeniu szkoły.W podskokach przeszłam przeszłam przez żwirowy podjazd. Ojciec miał dziś wolne, więc samochód stał przed domem. Mężczyzna uścisnął mnie w progu widząc pozytywne wyniki.
- Jestem dumny! Na pewno przyjmą Cię na COA.
COA, czyli College Of Artists, jest jedną z najlepszych uczelni nie tylko Włoskich, ale także na skale światową. Trudno było się tam dostać, a ci którym się udało stawali się znanymi malarzami.
- Leylo! Telefon do Ciebie - krzykneła z salonu Marzia.
Szybko podbieglam do pomieszczenia ciekawa, kto to może być. Marzia podała mi słuchawkę tajemniczo się uśmiechając.
- Wszystkiego najlepszego Leyluś! - z słuchawki wydobył się znajomy i tak bardzo lubiany głos.
- Nie wierzę - zakryłam dłonią usta. - Oliver?
- Oczywiście! Nie mogę być z Tobą w tym dniu, ale nie mogłem nie złożyć ci życzeń. Od Profesora słyszałem, że miałaś dziś testy.
- Zdałam! Wyniki są lepsze niż mogłam się spodziewać! - W słuchawce rozbrzmiał cudowny głos Olivera.
- Cudownie! Na pewno dostaniesz się na studia. Jestem tak bardzo dumny!
Na ustach miałam ogromny uśmiech. Zupełnie nie spodziewałam się że zadzwoni Oliver. Tak bardzo za nim tęskniłam.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że ściągnęlismy twój obraz znad kominka.
Cassie omal go nie zjadła!Z mojego serca spadł kamień, a z kącika oka poleciała łezka.
- Mówię ci musisz ją zobaczyć. Ma kilka miesięcy, a już maluje czym popadnie na ścianach, kiedy nikt nie patrzy. Może będzie malarką jak Ty.
- Chętnie ją poznam, jak tylko przyjedziecie - uśmiechnęłam się.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego skarbie. Muszę kończyć. Mam nadzieję, że prezent się podoba - pożegnał się i zakończyliśmy rozmowę.
Spojrzałam pytającym wzrokiem na ojca, który trzymał w dłoniach nie wielkie pudełeczko.
- Prezent od Olivera - rzekł i podał mi pudełeczko zapakowane w kolorowy papier.
Otworzyłam je i w środku znalazłam aparat fotograficzny wraz z nie wielkim liscikiem.
"Teraz będziesz mogła wysyłać mi zdjęcia swoich najlepszych prac. Chociaż moze zabraknąć miejsca w kopercie, bo wszystkie twoje dzieła są cudowne.
Oliver"
Staralam się powstrzymać łzy szczęścia i obejrzeć aparat. Był cudowny, od zawsze taki chciałam.
- Wypróbuj - zachęciła Marzia.
Ustawiłam obiektyw i zrobiłam zdjęcie jednemu z moich obrazów, które Marzia powiesila w salonie. Fotografia po chwili wysunęla się. Potrząsnelam nią i spojrzałam na piękne, kolorowe zdjęcie.
***
Kiedy szykowałam się na urodzinowy podwieczorek do mojego pokoju zapukala Marzia.
- Proszę!
Starsza kobieta weszła i bez słowa położyła duże pudełko na moim łóżku.
Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem, ale tylko się uśmiechnęła. Przerwalam czesanie moich blond włosów i rozpakowalam pudło.W środku znajdowała się sukienka z błyszczącego grantowego materiału.
- Skończyłam pracę Caroline. Zaczęła szyć dla ciebie tą sukienkę na osiemnaste urodziny. Nie zdążyła, więc ja przyjęłam pałeczkę. Obiecałam sobie, że dziś ci ją podaruje.
Po moich policzkach nie kontrolowanie zaczęły spływać słone łzy. Ręce trzymające sukienkę trzęsły się.
- Marzia, nie wiem co powiedzieć. Dziękuję ci bardzo - powiedziałam starając się kontrolować zalamywanie się głosu. Przytulilam starszą kobietę, której łzy również zaczęły spływać po policzkach.
- Przymierz i przyjdź w niej na podwieczorek.
Kiedy Marzia wyszła z pomieszczenia, przymierzyłam prezent. Pasowała na mnie jak ulał. Sięgała trochę za kolana i była lekko rozkloszowana. Fale materiału wyglądały cudownie.
Kiedy zaczęło się ściemniać, wyszłam na zewnątrz. Nie przyszło dużo gości. Miały być to skromne urodziny w gronie najbliższych. Przyszła Chiara, Eleanor'a, kilka innych znajomych, oraz kilka osób z bliższej rodziny. Nie mogło zabraknąć także Elia.
Na suficie werandy rozwieszone były lampiony, grała nie zbyt głośna muzyka.
Wychodząc na zewnątrz przyciągnęłam uwagę wszystkich. Ojciec z trudem powstrzymywał łzy. Podeszłam i przytulilam go, a on odwzajemnił uścisk.Wieczór minął bardzo przyjemnie. Dostałam kilka prezentów choć próbowałam się od nich wymigać mówiąc, że nie są mi zupełnie potrzebne.
Kiedy impreza na dobre się rozkręciła,
usiadłam w cieniu dużego drzewa z dala od werandy, aby móc odetchnąć.
To już moje osiemnaste urodziny. Właśnie stałam się pełnoletnia, a za dwa miesiące wylatuje do Włoch.Dumając tak z zamkniętymi oczami, usłyszałam że ktoś siada obok mnie.
- Ślicznie wyglądasz - To ten znajomy głos, który sprawiał przyjemne dreszcze na moich plecach i to, że tak bardzo pragnęłam tego chłopaka.
Spojrzałam w kierunku Elio. W jego oczach odbijalo się światło lampionów. Uśmiechnęłam się nic nie odpowiadając. Nie widziałam Elio od rana. Jak zwykle pałętał się po mieście, chociaż zna go już od prawie trzech miesięcy.
Pozwoliłam na to, żeby jego wzrok oplatał moje ciało. W pewnym momencie odwróciłam się do niego i połączyłam nasze usta w miękkim pocałunku. Elio nie wyglądał na zaskoczonego. Odwzajemnił mój pocałunek.
Położyłam się na jego ramieniu, a on przytulił mnie do siebie i pocałował w czubek glowy. I trwaliśmy tak patrząc w niebo, a ja czułam się szczęśliwa, bo wydawało mi się, że pragnąc Elio, właśnie go mam.
CZYTASZ
Summertime Sadness // T.Ch.
Historia Corta𝚁𝚘𝚔 1986 Pianista. Nowy lokator ogromnego domu blondynki o duszy artysty. Jedno spojrzenie w oczy i dziewczyna już nienawidzi bruneta. Przed wyjazdem na studia, Leyla postanawia spędzić czas na żywiole. Robi nowe, nie zawsze dobre rzeczy, ogląda...