𝚁𝚘𝚔 1986
Pianista. Nowy lokator ogromnego domu blondynki o duszy artysty. Jedno spojrzenie w oczy i dziewczyna już nienawidzi bruneta. Przed wyjazdem na studia, Leyla postanawia spędzić czas na żywiole. Robi nowe, nie zawsze dobre rzeczy, ogląda...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wróciłyśmy z Mią do naszego akademickiego pokoju. Jedyne na co miałam ochotę to położyć się spać, chociaż było jeszcze bardzo wcześnie. Byłam wdzięczna mojej przyjaciółce, że nie zadawała zbędnych pytań i pozwoliła mi wszystko przemyśleć. Położyłam się do łóżka nie mając ochoty na nic innego i wpatrywałam się w sufit. Chwile później zasnęłam.
***
Następnego dnia była sobota, co oznaczało dzień wolny od nauki. Nadrobiłam lekcje z poprzedniego dnia i zadzwoniłam do domu, byle by tylko nie myśleć o Elio.
- Cześć Marzia - przywitałam się z gosposią domu i jednocześnie moją rodziną. - Jak ojciec?
Usłyszałam westchnienie po drugiej stronie słuchawki.
- Nie za dobrze. Choroba nie daje za wygraną. Wciąż się nasila.
To było jasne. Ojciec umiera. I chociaż ani ja, ani Marzia nie chciałyśmy mówić tego na głos, doskonale wiedziałyśmy co go czeka. Od miesiąca ojca trzyma choroba, która niszczy jego organizm. Bardzo chciałam rzucić studia i zaopiekować się nim, ale zaprzeczył mówiąc, że Marzia jest dostateczną pomocą. I tak ciężko było mi skupić się na nauce wiedząc, że jeszcze chwila, a ojciec dołączy do mamy.
- Dasz go do słuchawki?
- Jasne - odparla kobieta i usłyszałam szum, kiedy odeszła od telefonu.
- Leyla? - zapytał ojciec, kiedy w końcu doczłapał do słuchawki. Miał mocno zachrypnięty głos i mogłam sobie wyobrazić jak okropnie wygląda przez chorobę.
- Tak tato. Wszystko w porządku?
- Lepiej już nie będzie. - Przerwał, żeby odkaszlnąć. - A jak u ciebie? Słyszałem, że w twoim mieście przebywa aktualnie Elio.
Wieści szybko się rozchodzą.
- Wszystkie angielskie gazety o tym piszą - kontynuował. - Widziałaś się z nim może?
- Taak - przyciągnęłam przewracając oczami. Na prawdę nie miałam ochoty rozmawiać w tym momencie o Elio.
- Bardzo chciałbym znowu się z nim zobaczyć. Tęsknię za tym dzieciakiem. Był dla mnie prawie jak syn, wiesz? Chociaż krótko i nie za dobrze się znaliśmy.
Przygryzłam dolną wargę i oparłam się o ścianę, na której wisiał telefon. Pamiętam, jak ojciec wspominał o tym, że chciałby mieć drugie dziecko. Najlepiej syna. Mama również tego chciała. Niestety los na to nie pozwolił i zostałam ojcu tylko ja.
- Czy mogłabyś kiedyś dać mi go do telefonu? Oczywiście jeśli się zobaczycie i będzie chciał. Może mnie już nie pamięta...
Odczekałam, aż ojciec się wykaszle, aby móc mu odpowiedzieć.
- Jasne tato. Na pewno cię pamięta. Nie minęło tyle czasu.
- Dziękuję skarbie. - Usłyszałam w tle głos Marzi i stukot buteleczek. - Wiesz, muszę kończyć. Zaraz Marzia poda mi leki. A ty, ucz się pilnie i nie zamartwiaj. Nie spieszy mi się do nieba.
Uśmiechnęłam się pod nosem i pożegnałam. Mimo tego, co mówił ojciec, jego dni były policzone. Jeśli spotkanie z Elio sprawi mu radość, postaram się z nim porozmawiać. Nie wydaje mi się, aby dobrym pomysłem było przychodzenie do niego z prośbą po tym, jak olałam jego wytłumaczenia, chociaż powinnam go wysłuchać.
Postanowiłam wyjść na miasto i poszukać chłopaka, póki tu jest. Na pewno nie będzie trudne znalezienie go. Był w końcu znanym pianistą.
Mia wyszła z domu na jakąś sobotnią imprezę, więc uniknelam zbędnych pytań na temat tego, gdzie wychodzę. Dziewczyna należy do tego typu ciekawskich osób, dlatego czasami miałam jej dość.
Poszukiwania nie zajęły mi długiego czasu. Chodząc po Rzymie dostrzegłam tłum ludzi zebranych w jednym miejscu. Wszędzie błyskały flesze i słychać było dźwięki robionych zdjęć. Ogółem panował glosny chaos, na który ciężko było by nie zwrócić uwagi.
W tłumie wychwyciłam w końcu te znajome czarne loki. Podeszłam bliżej nie chcąc za bardzo wchodzić w tłum.
- Elio? - staralam się przekrzyczeć paparazzi. - Elio!
Chłopak zdezorientowany podniósł głowę, którą wcześniej uchylił, żeby uchronić się przed błyskiem aparatów. Jego ochroniarz ciągnął chłopaka w stronę limuzyny. Elio w końcu zauważył mnie, kiedy zaczęłam machać rękami.
Brunet zaczął iść w moją stronę. Ochroniarz widząc to torował mu drogę przed paparazzi. Jakiś wysoki mężczyzna z aparatem w dłoni popchnął mnie, żeby dostać się do Elio. Na szczęście chłopak uchronił mnie przed upadkiem i spiorunował wzrokiem mężczyznę.
Tłum zaczął robić nam zdjęcia, a ja staralam się zasłonić twarz. Nie spodziewałam się, że znajomość z celebrytą będzie wyglądac w ten sposób.
Barczysty ochroniarz zabrał nas do długiej czarnej limuzyny. Razem z Elio usiedliśmy z tylu na wygodnej, skórzanej kanapie. Natomiast mężczyzna zajął miejsce z przodu obok kierowcy. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zostawiliśmy za sobą nieznośne aparaty.
Elio otarł pot z czoła i spojrzał w moją stronę.
- Mam do Ciebie prośbę - odezwałam się.
- Najpierw zostawiasz mnie w kawiarni, a teraz masz do mnie prośbę? - Chłopak na przeciwko mnie uniósł jedną brew z poważną miną. Jednak wiedziałam, że w środku jest zadowolony, iż przyszłam.
- Przepraszam - wymamrotałam patrząc w jego oczy. - Byłam zdenerwowana, że mnie wtedy zostawiłeś i w ogóle.
- Dobrze, rozumiem cię. To nie było miłe z mojej strony. - Podrapał się po karku wyglądając przez okno. - Co takiego chciałaś?
- Mój ojciec umiera. Słyszał, że jesteś w Rzymie tak jak ja. Chciałby z tobą porozmawiać.
- Chętnie porozmawiam z profesorem przez telefon, nawet dziś. Ale ja też mam prośbę.
Uśmiechnęłam się, spodziewając się tego.
- Pozwolisz mi wszystko opowiedzieć.
__________________________
przepraszam, że długo mnie nie było, ale byłam na wakacjach i nie miałam kiedy napisać rozdziału. Już od dziś będą one regularnie co tydzień ❤