Epilog

569 28 11
                                        

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Od kiedy Emma wyjechała w domu panowała napięta sytuacja. Ojciec i Marzia nie pytali Olivera co się stało. A może raczej uważali za nie stosowne pytać się. Zauważyłam, że Elio unika mężczyzny. Natomiast ja, nie wiedziałam co robić.

W końcu któregoś dnia zauważyłam, że Elio zbiera się na odwagę, aby porozmawiać z Oliverem. No i udało się.

- Wyjeżdżam - oznajmił Oliver po tygodniu pobytu u nas.

- Ja również - dodał Elio.

- Już? - zapytała Marzia.

- Wyjeżdżacie? Razem? - przerwał ojciec.

Na policzki Elia wpłynął rumieniec. Chłopak zawstydził się widać tym pytaniem. Zgromilam ojca spojrzeniem.

- To dlatego Emma wyjechała - wyjaśnił Oliver.

Ojciec wzruszył ramionami.

- Ważne, że jesteście szczęśliwi.

Następnego dnia pożegnaliśmy tych dwoje gołąbeczków. Tak o to skończyła się moja nie udana historia miłosna. Jedyne co mi zostało to cieszyć się szczęściem innych. Może mnie tez kiedyś spotka takie szczęście i miłość.

***
Potykając się o własne nogi biegłam ulicami Rzymu. Nie widziałam drogi, ponieważ przed sobą niosłam stos książek i papierów. Już tak nie daleko do biblioteki. Jeszcze jeden zakręt i...

Skrecajac w uliczkę jedna z książek spadła na bruk, a ja potknęlam się o nią. Wszystkie książki wyleciały mi z rąk i rozsypały się po bruku. Pochylilam się, aby prędko je wszystkie pozbierać.

- Ależ ja pomogę. - usłyszałam przed sobą męski głos. Byłam zbyt zajęta, aby spojrzeć w stronę właściciela głosu, więc tylko kiwnęłam głową.

Miałam zabrać jedną z powieści, kiedy moja dłoń dotknęła dłoni nieznajomego. Cofnelam ręke pozwalając, aby mężczyzna wziął książkę.

- Jestem okropną ciamajdą - powiedziałam zawstydzona. Podniosłam oczy, aby spojrzeć na człowieka, który zatrzymał się i mi pomógł.

Był to młody mężczyzna o długich, czarnych lokach i czekoladowych oczach. Piegi, które okalały prawie całą jego twarz dodawały mu uroku.

- Dziękuję za pomoc.

Już miałam odchodzić, kiedy brunet zatrzymał mnie.

- Widzę, że czytamy w tej samej bibliotece - rzekł patrząc na okładkę jednej z powieści, na której pisała nazwa i adres biblioteki. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Ale gdzie moje maniery. Mam na imię Karl.

- Leyla.

- Czy Pani Leyla dała by się zaprosić na kawę? Takie wpanięcie na siebie w Rzymie nie może być przypadkiem.

Spojrzalam na niego zza stosu książek.

- Czy proponuje Pan kawę każdej kobiecie, spotkaniej na Rzysmkiej ulicy? - zapytałam nonszlanacko.

- Tylko tym wyjątkowym - odparł i puścił do mnie oczko. Przewróciłam oczami.

- Jest Pan zbyt pewny siebie.

Miałam odchodzić, kiedy Karl zatrzymał mnie z błagalną miną.

- Niech się Pani nie da prosić.

Udałam, że się zastanawiam. Karl naprawdę mnie zaintrygował.
W końcu zgodziłam się.

________________________

No więc, zakończyliśmy historię Leyli i Elio. Bogu dzięki, że wytrwalam do końca haha
Buziaki

Summertime Sadness // T.Ch.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz