𝚁𝚘𝚔 1986
Pianista. Nowy lokator ogromnego domu blondynki o duszy artysty. Jedno spojrzenie w oczy i dziewczyna już nienawidzi bruneta. Przed wyjazdem na studia, Leyla postanawia spędzić czas na żywiole. Robi nowe, nie zawsze dobre rzeczy, ogląda...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Od kiedy Emma wyjechała w domu panowała napięta sytuacja. Ojciec i Marzia nie pytali Olivera co się stało. A może raczej uważali za nie stosowne pytać się. Zauważyłam, że Elio unika mężczyzny. Natomiast ja, nie wiedziałam co robić.
W końcu któregoś dnia zauważyłam, że Elio zbiera się na odwagę, aby porozmawiać z Oliverem. No i udało się.
- Wyjeżdżam - oznajmił Oliver po tygodniu pobytu u nas.
- Ja również - dodał Elio.
- Już? - zapytała Marzia.
- Wyjeżdżacie? Razem? - przerwał ojciec.
Na policzki Elia wpłynął rumieniec. Chłopak zawstydził się widać tym pytaniem. Zgromilam ojca spojrzeniem.
- To dlatego Emma wyjechała - wyjaśnił Oliver.
Ojciec wzruszył ramionami.
- Ważne, że jesteście szczęśliwi.
Następnego dnia pożegnaliśmy tych dwoje gołąbeczków. Tak o to skończyła się moja nie udana historia miłosna. Jedyne co mi zostało to cieszyć się szczęściem innych. Może mnie tez kiedyś spotka takie szczęście i miłość.
*** Potykając się o własne nogi biegłam ulicami Rzymu. Nie widziałam drogi, ponieważ przed sobą niosłam stos książek i papierów. Już tak nie daleko do biblioteki. Jeszcze jeden zakręt i...
Skrecajac w uliczkę jedna z książek spadła na bruk, a ja potknęlam się o nią. Wszystkie książki wyleciały mi z rąk i rozsypały się po bruku. Pochylilam się, aby prędko je wszystkie pozbierać.
- Ależ ja pomogę. - usłyszałam przed sobą męski głos. Byłam zbyt zajęta, aby spojrzeć w stronę właściciela głosu, więc tylko kiwnęłam głową.
Miałam zabrać jedną z powieści, kiedy moja dłoń dotknęła dłoni nieznajomego. Cofnelam ręke pozwalając, aby mężczyzna wziął książkę.
- Jestem okropną ciamajdą - powiedziałam zawstydzona. Podniosłam oczy, aby spojrzeć na człowieka, który zatrzymał się i mi pomógł.
Był to młody mężczyzna o długich, czarnych lokach i czekoladowych oczach. Piegi, które okalały prawie całą jego twarz dodawały mu uroku.
- Dziękuję za pomoc.
Już miałam odchodzić, kiedy brunet zatrzymał mnie.
- Widzę, że czytamy w tej samej bibliotece - rzekł patrząc na okładkę jednej z powieści, na której pisała nazwa i adres biblioteki. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ale gdzie moje maniery. Mam na imię Karl.
- Leyla.
- Czy Pani Leyla dała by się zaprosić na kawę? Takie wpanięcie na siebie w Rzymie nie może być przypadkiem.
Spojrzalam na niego zza stosu książek.
- Czy proponuje Pan kawę każdej kobiecie, spotkaniej na Rzysmkiej ulicy? - zapytałam nonszlanacko.
- Tylko tym wyjątkowym - odparł i puścił do mnie oczko. Przewróciłam oczami.
- Jest Pan zbyt pewny siebie.
Miałam odchodzić, kiedy Karl zatrzymał mnie z błagalną miną.
- Niech się Pani nie da prosić.
Udałam, że się zastanawiam. Karl naprawdę mnie zaintrygował. W końcu zgodziłam się.
________________________
No więc, zakończyliśmy historię Leyli i Elio. Bogu dzięki, że wytrwalam do końca haha Buziaki