VI.

450 29 5
                                    

   

     Popchęłam z całej siły drzwi wejściowe uniwersytetu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


     Popchęłam z całej siły drzwi wejściowe uniwersytetu. Wzięłam oddech czując w nozdrzach ciepły, czerwcowy wietrzyk. Właśnie skończyłam drugi rok studiów. Nareszcie pojadę na dwumiesięczne wakacje do domu.

Starając się nie zgubić po drodze wszystkich papierów poczłapałam do akademika. Drzwi mojego pokoju otwarte były na ościerz, a na korytarzu stało kilka pudeł. Mia właśnie wyprowadzała się na dobre z akademika. Postanowiła, że wyjedzie, aby studiować filologię. O dziwo jej ojciec nie miał do tego żadnego problemu.

Przeskakując między pakunkami w końcu znalazłam sie w środku. Spanikowana Mia biegała w te i we w te grzebiąc we wszystkich szufladach.

- Gdzie ta cholerna szczotka? Leyla, jeśli coś zostawię, dzwoń. A co jeśli mnie nie przyjmią? Co ja w ogóle robię! - wyrzucała z siebie.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Rudzielce. Podniosłam z podłogi szczotkę i podałam przyjaciółce. Spojrzała na mnie z wdzięcznością w oczach.

- Nie przesadzaj. To ja zostanę tu sama!

- Będziesz mieć nową współlokatorke - uśmiechnęła się i po chwili znowu biegała po pokoju pakując rzeczy.

- Będę tęskniłaaa - jęknęłam przytulając na pożegnanie Mię, kiedy musiała już wychodzić.

- Ja też - odparła i pogłębiła uścisk.

- No już, koniec. Spóźnisz się na pociąg.

Z ociąganiem rudowłosa odkleiła się ode mnie i posłusznie z pudłami w rękach wyszła. Chwilę patrzyłam za nią, dopóki nie skręciła za róg. Zamknęłam drzwi i westchnelam. Rozejrzałam się po pokoju stwierdzając, że całkiem opustoszał.  

***

- Gotowa? - zapytał Elio zaglądając do mojego pokoju.

- Chyba tak - odparłam, sprawdzając czy mam walizkę.

Wyjeżdzając do domu nie musiałam pakować wielu rzeczy. Większość zbędnych rzeczy, które potrzebne mi będą na przyszłym rok, zostawiłam.

Ochroniarz chłopaka odebrał ode mnie bagaże. Zamknęłam drzwi i oddałam klucz w sekretariacie. Większość studentów już dawno wyjechało do swoich rodzinnych miast lub krajów.
Ja musiałam spędzić w akademiku dodatkowy tydzień, ze względu na Elio. Musiał dokończyć trasę koncertową we Włoszech, a postanowiliśmy, że pojedziemy do Anglii razem.

Ochroniarz Elia podwiózł nas na dworzec i tam zostawił samych, ponieważ Elio dał mu wolne. Wolał spędzić lato w starym towarzystwie i wytłumaczył mężczyźnie, że tam raczej nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo. Wsiedliśmy do naszego pociągu. Przed nami długa podróż.

***

Po monotonnych godzinach w pociągu, w końcu dotarliśmy na miejsce. Okazało się, że na dworcu czeka nas miła niespodzianka.

- Witajcie kochani! - podbiegla do nas Marzia i mocno uscisnęla. Zaskoczona tym spotkaniem zapytałam co tu robi.

- Elio dzwonił, że już jedziecie - odparła kobieta.

Spojrzałam na bruneta i usniosłam jedną brew. Chłopak tylko się uśmiechnął.

- Nie musiałaś po nas przyjeżdżać - powiedziałam, kiedy wszyscy ruszyliśmy do samochodu ojca, którym przyjechała Marzia.

- Ależ musiałam. Pewnie jesteście zmęczeni po podróży. Upiekłam dla was w domu placki. I przyszykowalam sypialnie. - Marzia wyglądała na bardzo podekscytowaną.

- Elio, twoja sypialnia została ta sama. Z fortepianem. - Gderała dalej kobieta prowadząc samochodów.

Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się pod nosem. Nie mogę uwierzyć, że tęskniłam za tym nie kończącym się gadaniem Marzii. Przez ten rok kobieta prawie nic się nie zmieniła. Widać tylko było, że posuwa się w latach

Zaparkowaliśmy na żwirowym podjeździe pod naszą willą.
Elio wyciągnął nasze walizki i wniósł je do środka. Przy stole w salonie czekał już na nas ojciec. Widząc nas szybko podniosł się, żeby nas przywitać.

Choroba wyniszczała go co raz bardziej. Wyglądał na starszego niż w rzeczywistości jest. Chodził przygarbiony z paczką chusteczek w kieszeni.

- Cześć tato - przywitałam się i podeszłam, żeby go przytulić.

- Dzień dobry, Panie profesorze. - Elio podał ojcu dłoń, jednak ten ją zignorował i objął chłopaka.

- Miło Cię znowu tu wiedzieć Elio.

Ojciec odkaszlnął i z powrotem usiadł przy stole. Marzia właśnie podawała placki i kompot. Razem z Elio usiedliśmy do stołu i ukroiliśmy po kawałku placka owocowego.

- Czekamy w takim razie na jeszcze jednego gościa. - Ojciec klasnął w dłonie.

- Jeszcze jednego? - zdziwiłam się biorąc dodatkowy kawałek jedzenia.

- Owszem. Oliver dzwonił, że przyjedzie z rodziną nas odwiedzić.

Kątem oka zauważyłam, jak Elio zatrzymuje widelec w połowie drogi do ust.

Summertime Sadness // T.Ch.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz