Rozdział 1

841 49 199
                                    

Ginny Weasley od zawsze kochała grę w quidditcha, jednak jej starsi bracia nigdy nie chcieli z nią grać. Niezrażona tym dziewczyna już od szóstego roku życia podbierała im ukradkiem miotły i uczyła się latać. Gdy była mała marzyła, aby nareszcie pójść do Hogwartu. I choć chęć dziecka do pójścia do szkoły może wydać się czymś nietypowym, to ona miała w tym jeden cel. Spełnienie swojego marzenia.

Myślała tylko o tym, że nareszcie będzie mogła oglądać na żywo mecze, może uda się jej nawet zakraść na trening, by pewnego dnia dołączyć do drużyny. A to wszystko będzie dla niej sposobem na trafienie do ukochanej drużyny Harpii z Holyhead i rozpoczęcie kariery zawodowego zawodnika. Takie plany snuła jako sześciolatka i choć było to jej największe marzenie, to nigdy nie podejrzewałby, że uda się jej je spełnić.

Ale oto stała na boisku, ubrana w ciemnozielone szaty, ze złotym pazurem na piersi. Ponieważ dopiero niedawno dołączyła do drużyny była jeszcze tylko graczem rezerwowym, lecz miała nadzieję, że szybko się to zmieni.

Możne zastanawiać, dlaczego tuż przed treningiem, zamiast skupić się na czekającym ją zadaniu, zaczynała wspominać wydarzenia sprzed wielu lat, jednak była ku temu przyczyna. Otóż kilka dni temu ich trenerka doznała bardzo poważnej kontuzji. Biedaczka przez najbliższe tygodnie nie mogła wstać z łóżka, a o tym, żeby dosiąść miotły, musiała zapomnieć na najbliższe miesiące. Z tego powodu władze klubu postanowiły, że na ten czas potrzebne jest zastępstwo. Tak się zaś złożyło, że w tym samym czasie kontuzji dostał także główny obrońca najlepszej w kraju drużyny, czyli Zjednoczonych z Puddlemore. Chłopaka uszkodził tłuczek odbity podczas jednego z treningów, a jego kontuzja była tyle poważna, że musiał on zrezygnować z gry na kilka miesięcy, jednak już po tygodniu od tego zdarzenia mógł z powrotem wsiąść na miotłę.

Zarządcy Harpii zadecydowali, że na czas rekonwalescencji ich trenerki, oraz wspomnianego gracza Zjednoczonych, zaproponują mu pracę w zastępstwie. Mogłoby się wydawać dziwne takie wspieranie się konkurencyjnych drużyn, jednak trzeba pamiętać, że drużyna z Puddlemore była najlepszą na wyspach, podczas gdy zawodniczki z Holyhead tylko raz w ostatnich latach uplasowały się w pierwszej dziesiątce. Jeśli dodać do tego korzyści wizerunkowe, wszystkim się to rozwiązanie opłaciło.

I właśnie osoba ich tymczasowego trenera sprawiła, że Ginny zaczęła wspominać.

Jako wielka fanka quidditcha, Ginny była bardzo dumna z braci, a w tej kwestii najbardziej z Charliego, o którego wybitnej grze wielokrotnie słyszała. Co prawda niedane było jej zobaczyć jego występu na szkolnym boisku, ponieważ skończył Hogwart na dwa lata przed tym, nim ona tam trafiła. Nie miała jednak żadnego powodu, by nie wierzyć w opowieści pozostałych braci. Potwierdzone dodatkowo przez innych uczniów, gdyż wielu gryfonów wciąż wspominało Charliego jako wybitnego gracza. Jego legenda została przyćmiona przez nowo rodzącą się, czyli Harry'ego Pottera. Tego samego, który jako niemowlę wymknął się śmierci i którym Ginny była zafascynowana nie mniej niż quidditchem.

Do Hogwartu poszła jesienią 1992 roku i nie doczekała nawet do meczu, tylko zakradła się już na trening Gryffindoru. Gdy zobaczyła całą drużynę na żywo, oniemiała z wrażenia. Zaczęła od dokładnego śledzenia każdego ruchu Harry'ego, ale tylko do czasu, gdy nie przyjrzała się także uważniej sylwetce kapitana drużyny, który wykrzykiwał wciąż nowe polecenia i porady.

Chłopak przez większość czasu wisiał nad boiskiem, nadzorując trening, co nie było wówczas dla dziewczyny niczym ciekawym. Zauważyła go dopiero gdy podleciał do obręczy i pokazał, co potrafi jako obrońca. Ginny zabrakło tchu.

Prezentowane przez niego akrobacje były nieprawdopodobne i wydawały się całkowicie niemożliwe do wykonania. Jednak on bez trudu je wykonywał, by za każdym razem powrócić do właściwej pozycji na swojej miotle i zacząć wykrzykiwać do drużyny kolejne wskazówki. Gryfonka spędziła ten i każdy następny trening aż do zimy obserwując kapitana i z niedowierzaniem kręcąc głową. Oglądała też każdy mecz drużyny swojego domu, głośno wspierając graczy. Sytuacja zmieniła się w drugim semestrze. Ginny wciąż podziwiała rozgrywki, jednak nie oglądała już ich przygotowań, a to za sprawą pewnego dziennika.

Spełnione marzenia Ginny (Ginny x Oliver)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz