Rozdział 15

104 17 62
                                    


Resztę wieczoru spędzili dokładnie tak, jak zdarzało się to już wielokrotnie wcześniej. A ponieważ lodówka Ginny świeciła pustkami, zamówili pizzę, którą zajadali, siedząc na kanapie i oglądając jakąś głupią komedię. Wszystko wróciło do normy, a im było z tym stanem rzeczy bardzo dobrze. Gdy nadeszła już pora, kiedy Oliver zbierał się do wyjścia, postanowił zadać jeszcze jedno pytanie.

- Będziesz jutro na treningu?

- Oczywiście, postaram się nawet nie zaspać - odpowiedziała z szerokim uśmiechem.

- Mam taką nadzieję. A po treningu idziemy do mnie, moja kanapa też chce być czasami używana.

- Dobrze, złożę wizytę twojej kanapie.

Oliver tylko zaśmiał się w odpowiedzi na to stwierdzenie. Stał już z jedną ręką na klamce, gdy spojrzał jeszcze dziewczynie głęboko w oczy. A ich usta spotkały się w słodkim pocałunku.

- Dobranoc.

- Dobranoc, śpij dobrze.

- Ty też, do zobaczenia jutro - powiedział i zniknął za drzwiami.

Ginny stała jeszcze chwilę, spoglądając na miejsce, w którym zniknął. Była szczęśliwa, jej kolejne marzenie mogło się nareszcie spełnić, miała szansę mieć u swojego boku cudownego mężczyznę. Może to, że tak szybko się pogodzili, trzeba by uznać za dziwne. Jednak jeśli wziąć pod uwagę fakt, że cała ta sprzeczka dotyczyła tak błahych rzeczy, to przestawało takim być. Wiedziała, że czekają ich jeszcze liczne kłótnie, z jej wybuchowym charakterem było to pewne. Ale i tak miała nadzieje, że z każdej kolejnej uda im się wybrnąć. Teraz pozostawał tylko problem, jak ukryć ich związek przed resztą drużyny. Bo chyba byli w związku? Ginny naszły jednak wątpliwości, przecież nic takiego nie zostało powiedziane. Właściwie, to nie rozmawiali nawet o swoich uczuciach, poza tym, że coś ich łączy. A to mogło znaczyć wszystko i nic jednocześnie. Błogi nastrój znikł, a dziewczyna zatopiła się we własnych wątpliwościach.

Takie myśli towarzyszyły jej do czasu, gdy zapadła w sen. Następnego poranka faktycznie udało się jej nie zaspać, a rano miała dość czasu, żeby się na spokojnie przyszykować. Gdy dotarła do ośrodka, część dziewczyn już tam była, a pozostałe regularnie wlewały się przez drzwi szatni. O czymś rozmawiały, lecz Ginny nie miała ochoty na śledzenie poruszanych tematów, niecierpliwie czekała na rozpoczęcie treningu. Jednak gdy wychodziła na boisko, naszły ją wątpliwości. A co jeśli ktoś zauważy, że ją i Olivera coś łączy? Co, jeśli będą mieli z tego powodu problemy? Chociaż nigdzie, w regulaminie drużyny, nie było napisane, że spotykanie się z trenerem jest zabronione, to było to czymś, czego można się było domyślić. Chociaż Wood przecież nie był ich stałym trenerem, więc może ta niepisana zasada nie obowiązywała? A może uda im się uniknąć problemów, jeśli przyznają, że coś ich łączyło, jeszcze nim chłopak podjął tę pracę? Ale wtedy nie powinien jej przyjmować.

Ginny tak się zagubiła we własnych myślach, że nie zauważyła nawet, że Oliver zdążył się już ze wszystkimi przywitać i teraz zaczynał tłumaczyć, na czym ma polegać trening tego dnia. Chyba zauważył jej roztargnienie, bo posłał jej pytające spojrzenie, w odpowiedzi na które, dziewczyna tylko lekko się uśmiechnęła. Mając nadzieję, że nikt nie zauważył tej drobnej wymiany informacji pomiędzy nimi.

- Dobrze, na dzisiejszym treningu będziemy ćwiczyć latanie w formacjach i zwody. Zazwyczaj stosują je ścigający albo pałkarze, ale szukający mogą wziąć w tym udział jako w zmyłce. Obrońcy niestety nie korzystają z takich zagrań, więc dzisiaj waszym zadaniem będzie obserwacja i wyciąganie wniosków. W czwartek odwrócą się role. Ale najpierw dowolna rozgrzewka.

Spełnione marzenia Ginny (Ginny x Oliver)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz