Rozdział 29

115 14 108
                                    


- Oliver, co ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona, odkładając listy na szafkę przy wejściu.

- Obiad? - odpowiedział jej pytającym tonem.

- Brzmi cudownie, nie spodziewałam się tego. Dziękuję kochanie - odpowiedziała, rzucając mu się na szyję.

- To nic takiego, dzisiaj zamieniamy się rolami, ja już kończę gotować, a ty w tym czasie możesz nakryć do stołu.

- Robi się - odpowiedziała mu z szerokim uśmiechem i zaczęła przygotowania.

Po zjedzonym posiłku mieli już zwyczajowo przenieść się na kanapę, gdy Oliver zauważył stosik korespondencji leżącej z boku.

- Listy od fanów? - zapytał.

- Bardzo śmieszne, w przeciwieństwie do ciebie, nie dostaję listów od fanów. To mugolska korespondencja, pewnie same ulotki, ale zaraz to przejrzę - powiedziała, po czym razem z kopertami usiadła na kanapie.

Jak powiedziała, tak też zrobiła. Zaczęła przerzucać kolejne koperty i kartki, których zdążyło się już całkiem sporo uzbierać. Większość faktycznie stanowiły reklamy, jednak w jednej z kopert znajdowało się coś ważniejszego. Był to list od właściciela budynku, a jednocześnie mieszkania, w którym się znajdowali. Informował on w nim, że w związku z planowanym generalnym remontem elewacji przeprasza bardzo za niedogodności, jakie będą się z tym wiązać. Nie był to jednak koniec tej wiadomości, w dalszej części listu znajdowała się jeszcze ważniejsza informacja. W związku z kosztami remontu podniesieniu ulegnie czynsz. Gdy Ginny zobaczyła wysokość nowej opłaty, mimowolnie syknęła ze złości. Co prawda mogłaby go zapłacić, lecz to oznaczało, że musiałaby przestać odkładać na kupno w przyszłości własnego domu.

Wściekła odłożyła list na stolik obok i podeszła do okna, gdzie stanęła i wpatrywała się bezrozumnie w ludzi przechadzających się po chodnikach. Miała nadzieję, że nareszcie w życiu znalazła pełnię spokoju i radości, a tymczasem okazało się, że coś musiało popsuć jej sielankę. Nie była to może najbardziej tragiczna wiadomość, jednak wciąż stanowiła ona kolejną przeszkodę w realizacji jej marzeń. A marzyło się jej wtedy, że pewnego dnia zamieszka we własnym domu, gdzieś blisko przyrody, lecz nie całkowicie na uboczu, będzie miała mały ogródek warzywny i kawałek podwórka, na którym jej dzieci będą mogły się uczyć latania na miotle.

Wpatrzona w szybę i obraz za nią, nie zauważyła, że Oliver, zmartwiony jej reakcją podniósł list i szybko przebiegł po nim wzrokiem. W pierwszej chwili był równie wściekły i zmartwiony co dziewczyna, jednak potem przypomniał sobie o pomyśle, który niedawno wpadł mu do głowy. Chciał co prawda jeszcze trochę z tym zaczekać, ale w takiej sytuacji postanowił zadać to pytanie szybciej. Pozostawało tylko właściwe jego przedstawienie. Podszedł do dziewczyny i stanął w niewielkiej odległości za nią.

- Ginny, chodź do mnie kochanie - powiedział i wyciągnął ręce w jej stronę, a ona wtuliła się w niego i spróbowała nieco opanować emocje.

- Chodź, siadaj - powiedział, pociągając ją w stronę kanapy, na którą opadli nie wypuszczając się z objęć.

- Wiesz przecież, że to jeszcze nie koniec świata - kontynuował.

- Wiem, ale i tak ta wiadomość jest beznadziejna - powiedziała, wciąż wzburzona dziewczyna. - Przepraszam, że znowu oglądasz, jak tracę panowanie nad emocjami.

- Chyba żartujesz. Wcale nie tracisz panowania, to przecież normalna reakcja na taką wiadomość - powiedział i przytulił ją mocniej. - Poza tym, to właśnie w tobie uwielbiam. To jak nie tłumisz nic w sobie i pozwalasz emocjom, na swobodne wydostanie się. Uwielbiam twoją szczerość - dodał całując ją w głowę.

Spełnione marzenia Ginny (Ginny x Oliver)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz