Ginny znowu udało się zaspać. W pośpiechu szykowała się, żeby spędzić w Norze cały weekend. Tym razem zjeżdżała się cała rodzina, dlatego niedzielny obiad zamienił się we wspólny weekend. Miał się pojawić Bill z Fleur, Fred z Angeliną, George, który ostatnio zaczął spotykać się z Alicją, Ron z Hermioną, Percy z Audrey, a nawet Harry z Cho. W przypadku Pottera mama pytała się, czy jaj córka nie ma nic przeciwko obecności chłopaka zważywszy na ich wspólną przeszłość, ale Gin to nie przeszkadzało.
A na pewno nie bardziej, niż pozostałe szczęśliwe pary. Jedynym pocieszeniem było to, że Charlie także najprawdopodobniej pojawi się sam, chociaż Ginny podejrzewała, że jej brat w sekrecie przed rodziną poślubił jakąś smoczycę.
Ginny z całego serca kochała swoich najbliższych, ale czuła się coraz gorzej w ich towarzystwie, jakby nie pasowała do tego idyllicznego obrazka.
Rudowłosa wepchnęła kilka potrzebnych rzeczy do torebki, złapała miotłę, licząc na grę z braćmi i teleportowała się do domu. Po dotarciu na miejsce ze zdziwieniem odkryła, że przybyła jako pierwsza. Nie licząc oczywiście Charliego, który przyjechał już poprzedniego dnia wieczorem i ku uciesze dziewczyny miał zostać jeszcze na najbliższy weekend. Ginny bardzo się z tego cieszyła, ponieważ to właśnie temu z braci najczęściej się zwierzała. Bil był najstarszy i często wydawało się jej, że chłopak już nie pamięta jak to jest mieć aż tyle lat mniej, a w dodatku wyprowadził się z powodu pracy, nim Ginny zdążyła mieć poważniejsze rozterki, niż zdarte kolano. Kolejny był Percy, który był cóż, po prostu Percym i nikt o zdrowych zmysłach nie chciał mu się wyżalać. To nie tak, że nie był on skłonny do pomocy, jednak ciężko było mu wejść w buty osoby, której miał coś poradzić, no chyba, że ktoś chciał przypomnieć sobie punkty szkolnego regulaminu. Byli też bliźniacy, niezastąpieni gdy ktoś miał gorszy dzień, zawsze skłonni pocieszyć i rozbawić, jednak rzadko służyli konstruktywną poradą. Ron natomiast był niewiele starszy od Ginny i miał wybuchowy charakter, dlatego nim cokolwiek mu się powiedziało, trzeba było przewidzieć tego konsekwencje.
Za najlepszego rozmówcę Ginny uznawała Charliego. Był na tyle starszy, żeby wspomóc doświadczeniem, ale jeszcze nie tak bardzo, by zdążyć zapomnieć, co robił będąc w tym wieku. Ponadto łączyło ich podobne spojrzenie na świat i ogromna miłość do quidditcha. A ponieważ obecne rozterki Ginny wynikały pośrednio właśnie z tego sportu postanowiła poradzić się Charliego. Co prawda rozmowa z Hermioną podniosła ją na duchu, ale dalej nie wiedziała jak powinna się zachować w stosunku do Olivera.
Dlatego gdy tylko spotkała brata i wyściskała go na powitanie, natychmiast wyciągnęła go na spacer do ogrodu, nie dając ich mamie szans na zlecenie im jakiegoś zajęcia. Zdążyła jednak tylko powiedzieć mu, że chciałaby z nim porozmawiać i że jego potrzebuje rady, nim zaczęli pojawiać się pozostali członkowie rodziny.
Jako pierwsi dotarli Ron i Hermiona, jako że dziewczyna zawsze pilnowała punktualności. Niemal w tym samym czasie Percy z partnerką, potem Bill i Harry. Wtedy nie było już szans na rozmowę, bo wszyscy dostali jakieś zadania. Dopiero gdy mieli już siadać do stołu, pojawili się bliźniacy, a Ginny miała podejrzenia, że było to zaplanowane, żeby wymigać się od pracy.
Przy stole było ich tak wielu, że nie sposób było prowadzić jednej rozmowy, dlatego każde z nich rozmawiało z osobami znajdującymi się najbliżej. Najmłodsza w rodzinie miała okazję siedzieć obok Freda i Georga, którzy byli pogrążeni w żywiołowej dyskusji o swoim nowym produkcie, dlatego dziewczyna rozmawiała z partnerkami swoich braci. Ponieważ obie grały kiedyś jako ścigające, quidditch był oczywistym tematem rozmów. Ale były ku temu też inne powody.
Chociaż znały się i lubiły, to nigdy pomiędzy nią a dziewczynami nie było zbyt bliskich relacji, co było zapewne związane z różnicą wieku. Zawsze jednak potrafiły znaleźć wspólny język, a tym razem Ginny bardzo zależało na rozmowie z nimi. A to dlatego, że Angelina i Alicja przez długi czas grały razem z Woodem w drużynie ich domu, a Ginny chciała dowiedzieć się o chłopaku jak najwięcej. Niestety jednak nigdy nie była mistrzem w subtelnym wyciąganiu informacji, a bardzo nie chciała, żeby koleżanki zauważyły jej nadmierne zainteresowanie Oliverem. Dlatego też nie dowiedziała się wiele ponad to, co już wiedziała. Jako kapitan był wymagający, sprawiedliwy i skupiony na dążeniu do celu, co czasami sprawiało, że drużyna miała go dość. Natomiast prywatnie, był miły, skory do pomocy, zabawny i choć niemal zawsze był otoczony wianuszkiem wielbicielek, to nigdy nie był kobieciarzem. Ta ostatnia informacja najbardziej ją ucieszyła, choć wiedziała o tym już wcześniej z własnych obserwacji, niemniej potwierdzenie poprawiło jej humor.
CZYTASZ
Spełnione marzenia Ginny (Ginny x Oliver)
FanfictionGinny przez całe życie dążyła do spełnienia swoich marzeń i krok po kroku się to udawało. Gdy rozpoczęła upragnioną karierę sportową myślała, że ma już wszystko. Do czasu, gdy spotkała znajomego sprzed lat i zdała sobie sprawę, że jeszcze czegoś jej...