Rozdział 11

1.6K 75 7
                                    

Per. Dagur

-Heather, już czas wypływać! - krzyknąłem do mojej siostry.

-Polecę potem na Szpicrucie i będę o tej co zwykle. Więc daj mi trenować. - powiedziała Heathera rzucając swojom siekierom w tarcze

-Aaaha... Ja już płynę żeby Albrecht nie narzekał na mnie. - powiedziałem do niej poczym poszłem w stronę portu.

Per. Heather

Gdy mój brat poszedł w stronę portu to ja dalej trenowałam nie zamierzam przegrać turnieju. Jestem Heather siostra Dagura Szalonego wodza Berserków, jedna z smoczyc, nigdy nie przegram.

Ostatnio dostaliśmy list od Czkawki że nie będziemy mogli używać jego imienia, bo na wyspie znajduje się jego ojciec i inni Wandale.

Może też będzie Astrid będe miała z kim się zmierzyć ale muszę jeszcze trochę potrenować.

Per. Albrecht.

-Szybciej, zbieramy się! - pośpieszałem wszystkich.

-Wodzu, czemu zawsze chcesz tam być tak szybko? - zapytał się jeden z moich ludzi.

-Chcę bo chcę! A teraz na statek! - warknąłem na niego, a on pobiegł na statek gdy już wszyscy byli na nim wypłynęliśmy.

Per. Czkawka.

Lece razem z Szczerbatkiem i innymi smokami bo niebie już 2 godziny, jest jak zawsze pięknie, ale niestety muszę już wracać za niedługo przybędą wikingowie i kupcy z różnych zakątków świata.

-Szczerbol, czas wracać. - powiedziałem na ucho do mojego brata.

-Co tak szybko? - zapytał się smok z wyrzutami.

-Wiesz że mógłbym latać z tobą cały dzień ale musimy wracać bo jeszcze Wandale coś zepsują na mojej wyspie, Mieczyk nielicze i jeszcze dziś przypływają goście. - ryknąłem w smoczym języku, a on uderzył mnie uchem. - Ej, za co to?

-Za nic. - powiedział, a ja mu odałem uderzając go w głowę - No dobra wracamy na naszą wyspę. Pewnie po prostu tęsknisz za dziewczynami. - mówiąc zrobił swój dobrze mi znany uśmiech oznaczający ja plus one równa się miłość.

-Nigdy się nie zmienisz. - powiedziałem, a on bez słowa poleciał w stronę naszej wyspy.

Per. Cecilia

Czekam już w porcie razem z Marit, Kari, Derą, smokiem Dery Skrytką (Zmienoskrzydły), smokiem Marit Miłostką (śmiercipieśń), smokami Kari Trutką i Szpilą (Szybkie szpice) oraz moją przyjaciółką Jeną (Wrzeńcem).

Po pewnym czasie przyszli Wandale. Kilku patrzyło to na nas to na morze.

-Co tak patrzycie śliczne? - zapytał się jeden z Wandali chyba ten cały Smark.

-Czekamy na przypłynięcie gości na wydarzenie które dziś się zaczyna. - powiedziała Dera której uśmiech nie zszedł jeszcze z buzi.

-A gdzie jest jego wysokość? - zapytał się najwyższy z wikingów ojciec Czkawki. Idealnie gdy to powiedział na horyzoncie pojawiła się czarna plama co znaczyło że Szczerbatek wraca, a wraz z nim Czkawka.

-Tam. - powiedziała Marit wskazując palcem na czarną plamę.

-Gdzie? Widzę tam tylko czarną plamę. - powiedział Smark. Ten to na serio jest głupi.

-Ta czarna plama to właśnie on. - powiedziała Astrid uderzając go w głowę.

-Ej, za co to było? - zapytał się Smark z wyrzutami.

-Za twoją głupote. - powiedziała Astrid.

Po chwili usłyszeliśmy jakże znany świst Nocnej Furii. Wandale też zapewne go znają gdyż ustawili się w pozycjach obronych.

-Witaj Wasza Wysokość. - powiedziałam powstrzymując śmiech z Wandali, gdy smok zawisł nad nami.

-Cześć. - przywitał się poczym zeskoczył z smoka na nogi. - Widziałem statek berserków.

-Haha, jak widać Dagur niechce słuchać narzekania Albrechta. - powiedziała Kari.

-Czekaj, co?! Dagur i Albrecht tu przypływają? - zapytał zaskoczony Stoik.

-Tak przypływają. Już widać statek berserków. - powiedział Czkawka.

528 słów.

Smoczy Król i BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz