Jean nie potrafił odnaleźć się w kuchni Erena. Z ledwością znalazł mleko, więc kakao to w ogóle jakiś inny wymiar. Przeszukiwał wszystkie szafki, znajdując przeróżne przyprawy, garnki, nieużywane sztućce, jakieś dziwne talerze i półmiski. Matka chłopaka zdecydowanie lubiła mieć dużo kuchennych przyborów. Kiedy zapytał Jaegera gdzie może być poszukiwany produkt, ten podniósł na moment głowę ze stołu, pomyślał, po czym ponownie ją odłożył na stół i westchnął głęboko. Chwilę później powiedział, że nie wie. Kirschtein więc szukał dalej. Podobno kakao działa cuda na samopoczucie Erena, więc musiał to sprawdzić.
– Mam! – zawołał, wyciągając je spomiędzy bułki tartej a mąki, które były schowane za solą i opakowaniem pieprzu. Następnie odszukał mały garnek i wlał do niego niecały litr mleka, a jego resztę do słoika, do którego nasypał kilka łyżek kakao i tyle samo cukru. Po chwili namysłu jednak dodał jeszcze dwie. Oparł się o blat, po czym zakręcił słoik i zaczął nim wstrząsać, by wszystko dobrze wymieszać. Napotkał zdziwiony wzrok Erena. Kiwnął do niego głową w zapytaniu.
– Robisz kakao w słoiku?
– Łatwiej mieszać w tym, niż w kubku.
Eren na znak zrozumienia skinął głową. Następnie ponownie oparł się o stół, jednak teraz obserwując poczynania Jeana. Już po chwili chłopak stał przodem do kuchenki, mieszając delikatnie mleko. Nie trwało długo, aż się zagotowało. Wlał do niego zawartość słoika, by następnie łyżką robić w nim duże koła. Nie szorował po dnie garnka, w przeciwieństwie do Erena, któremu notorycznie się to zdarzało. Jean potrafił gotować i to nawet dobrze. W dodatku to lubił. Czuł na sobie szmaragdowy wzrok przez cały ten czas i zastanawiał, co Eren właśnie myśli. Chwilę później wyłączył gaz i wyjął z szafki pierwszy lepszy kubek. Biały, z drobnymi szarymi napisami. Nalał kakao niemal do pełna i postawił przed chłopakiem. Następnie nalał sobie do zwykłego, niebieskiego kubka i usiadł naprzeciw Jaegera.
– Przestań nad tym tyle rozmyślać, bo nie dojdziesz do żadnych wniosków. Po prostu stało się coś, czego nie rozumiemy i tyle.
Eren powoli sięgnął po kubek. Przytrzymał go przez moment, by puścić, kiedy zaczął parzyć. Nie miał humoru, nie ukrywał tego. Zachowanie Marco strasznie go wytrąciło z równowagi, jednocześnie okropnie raniąc. Bodt nigdy nie był tak agresywny w stosunku do niego. Właściwie nigdy taki nie był dla nikogo. Zawsze był najspokojniejszą osobą z ich paczki, nawet przewyższając w tym Levia. Skąd więc jego zachowanie? Czy to miało głębszy sens? Ponownie przeanalizował rozmowę w pamięci.
– A jeśli Marco się w tobie kocha?
Jean odchylił się lekko na krześle, trzymając brzegu stołu. W zamyśleniu zagryzł wargę, spoglądając na Erena. Jednak ten nie patrzył na niego. Jego smutny wzrok wbijał się gdzieś w podłogę. Kirschtein chciał natychmiast odpowiedzieć, że to niemożliwe oraz skąd w ogóle ten pomysł, jednak postanowił wcześniej go przemyśleć.
– Nie wydaje mi się – odpowiedział po krótkiej chwili.
Zdawało mu się, że zna Marco na tyle, by zauważyć coś takiego. Aczkolwiek prawdą było, iż Bodt dziwnie się zachowywał i to właściwie od momentu zaczęcia rywalizacji o Mikasę. Przy niemal każdym zbliżeniu, czy to z dziewczyną, czy z Erenem, Marco mu tego odradzał. Może po prostu się o niego martwił, a może jednak coś było na rzeczy? W każdym razie, słowa Levia o wyborze między przyjaźnią a miłością zaczynały go kłuć w serce.
– Zmieńmy temat – rzucił Eren.
– Myślisz, że Conny i Saszka się zejdą?
– Myślę, że już to zrobili.
CZYTASZ
Jaeger vs Kirschtein | jearen/erejean
FanfictionDwaj impulsywni, zdeterminowani chłopcy od zawsze ze sobą rywalizowali. A zazdrość wymieszana z ich wiecznymi kłótniami zdawała się nie wpływać dobrze na ich relację. Do czasu, kiedy ich cel stał się wspólny, a między nimi pojawił się specyficzny ro...