Cała książka dedykowana moim kochanym PorucznikPuszek oraz _Hajsowniczka_. ♡
- Może mi któryś z was, debili, powiedzieć co ja tutaj robię?
- Levi, bo to jest tak, że...
- Zamknij się, Kirschtein!
- Marco, odsuń się trochę!
- Nie mam gdzie, Conny!
Eren westchnął zirytowany. Jak to się stało, że on, Jean, Levi, Marco i Conny trafili do męskiego kibla i teraz w piątkę gnieżdżą się w jednej z kabin? I to w dodatku tej najmniejszej. Chłopak chciał się poruszyć, jednak nie było to zbytnio możliwe. Tyłem przylegał do brzucha Jeana, a przodem do klatki piersiowej Levia, za którym jeszcze jakoś ściskali się Marco wraz z Connym. Nawet wzięcie głębszego oddechu było teraz dla niego nie lada wyzwaniem. Chciał odchylić głowę do tyłu, jednak wtedy ułożyłby ją na ramieniu Kirschteina. A gdyby pochylił ją do przodu, to nosem zetknąłby się z włosami Ackermanna. I tak źle i tak niedobrze. Już wystarczał mu sam fakt odczuwania ciepłego oddechu chłopaka za sobą na swoim karku. Ten z przodu przynajmniej też nie wykonywał nagłych ruchów.
- Odpowie mi ktoś? - chwilową ciszę znów przerwał oziębły głos Levia.
- Jean zobaczył, że dyro ma bajaderkę - westchnął Conny.
- I stwierdził, że on chce tę bajaderkę - wtrącił się Marco.
- I dyro nas przyczaił - dodał Eren.
- A ty byłeś po drodze, Levi - Jean się nerwowo zaśmiał. - Łatwiej było cię z nami pociągnąć, niż ominąć i...
- A po chuj ci bajaderka Doka? - warknął rozzłoszczony.
- Właśnie, po co? - do pytania podłączył się Jaeger.
- Chciałem ją dać Mikasie i...
- Mikasa nie lubi bajaderek - westchnęli naraz obaj pytający.
- A-ale...
- Dobra, Kirschtein - prychnął Ackermann. - Robi się tu duszno i gorąco, a tak poza tym ta sytuacja ogólnie jest dość kłopotliwa. Powiedz mi teraz czemu akurat kibel? Rusz tą swoją pustą głową. Nie mogliśmy uciec na podwórko?
- Ja...
- Nie, nie mogliśmy, bo jesteś zidiociałą końską mordą, która...
- Levi, cicho! Ktoś wszedł! - poinformował Marco, ściśnięty najbliżej drzwi.
Czarnowłosy zacisnął zęby, po czym oparł czoło o klatkę piersiową Erena. Szatyn nie był przyzwyczajony do takich gestów ze strony swojego przyjaciela, dlatego lekko się zarumienił. Pocieszała go jedynie myśl, że już długo tutaj nie zabawią, bo naprawdę ktoś był ledwo za ścianką.
- Jean... - szepnął chłopak, czując coś niewłaściwego w okolicach pośladków, a przy tym orientując się, że ten bawi się krańcem jego koszulki.
- No?
- Co ty mi wbijasz w... no... - momentalnie wszystkie pary oczu zwróciły się w stronę tych piwnych, należących do chłopaka o jasnobrązowych włosach.
- J-ja... t-to klamra od paska!
- Ciszej - jednocześnie syknęła reszta.
Jean westchnął ciężko, czując delikatny rumieniec na policzkach. Może jednak Levi miał rację i powinni zwiać na podwórko szkolne? Przynajmniej by teraz nie siedzieli w tak krępującej sytuacji. Chłopak znów omiótł wzrokiem kark Erena i delikatne, zapewne miękkie, brązowe włosy, które na niego opadały. Dopiero po chwili dotarł do niego słodki, owocowy zapach z nutką mięty.
CZYTASZ
Jaeger vs Kirschtein | jearen/erejean
FanfictionDwaj impulsywni, zdeterminowani chłopcy od zawsze ze sobą rywalizowali. A zazdrość wymieszana z ich wiecznymi kłótniami zdawała się nie wpływać dobrze na ich relację. Do czasu, kiedy ich cel stał się wspólny, a między nimi pojawił się specyficzny ro...