– Najlepsze. Kanapki. Świata.
– Oj, przestań, bo się zarumienię.
Eren się zaśmiał, po czym lekko puknął przyjaciela łokciem. Lubił przebywać u Jeana. Panowała u niego przyjemna, rodzinna atmosfera. W kuchni zawsze pachniało świeżo upieczonym ciastem, a jego mama częstowała przepysznymi smakołykami. Czuł się tutaj prawie jak w domu, nawet na kanwie ostatnich wydarzeń.
Zerknął na Kirschteina, kiedy ten wyjadał łyżeczką dżem prosto ze słoika. Miał poczochrane włosy i zmęczone spojrzenie. Jednak nie tak zmęczone, jak to Jaegera, który nie mógł spać w nocy, wciąż mając w głowie obraz Jeana i Mikasy. Mimo wszystko nie chciał tego na razie roztrząsać.
– Masz aspirynę?
Zapytał dopiero, kiedy pani Kirschtein wyszła z domu do ogródka. Jakoś tak nie chciał, aby słyszała jego zapytanie. Zaraz by się zmartwiła, próbowała robić okłady i dopytywała od czego chłopaka boli głowa. A on miał najzwyklejszego kaca.
– Nie przeholowałeś wczoraj za bardzo? – zapytał Jean, przeczesując szafki w poszukiwaniu tabletek. Kiedy wreszcie znalazł, podał przyjacielowi wraz ze szklanką wody.
– Pyta ten, co nie przeholował – warknął w odpowiedzi.
– Nie wlewałem w siebie wszystkiego, co mi wpadło w ręce – odparł Kirschtein naburmuszony, wróciwszy do wyjadania dżemu.
– Nie mówię o tym.
Jean w ułamek sekundy zrozumiał słowa Erena. Nic nie odpowiedział. Zapadła cisza, przerywana jedynie brzdękiem łyżeczki w słoiku i szelestem wyjmowanej tabletki z blistra. Eren wziął aspirynę i popił ją wodą, po czym odstawił szklankę. Wpatrywał się w szkło, kręcąc nim wokół własnej osi. Był dziwnie nieobecny, zamyślony.
– Czy to coś zmieniło między nami?
Szmaragdowe oczy uniosły się na piwne. Eren zastanawiał się nad pytaniem zadanym przez Jeana. Czy coś zmieniło? Tak, zdecydowanie. Czuł, że teraz jest już inaczej. Tylko nie wiedział, w którym kierunku. Czy ma żal do Jeana? Raczej do Mikasy. Z Jeanem w końcu zaczął o nią rywalizować, więc logiczne było, że chłopak też będzie dążył do jakiejś bliskości z nią.
Jednak to, co najbardziej nie dawało mu spokoju, to myśl, że jest zazdrosny, jednak nie o dziewczynę, a o chłopaka. Zupełnie jakby na nim mu zależało bardziej, niż na niej.
– Zabijesz mnie tym milczeniem.
Jaeger uśmiechnął się lekko.
– Myślę, że nic to nie zmieniło.
Powiedział półprawdę. Bo zmieniło, jednak na lepsze. A przynajmniej w jego mniemaniu, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi.
🍒✉️🍒
Pół dnia Eren spędził u Jeana, jednak był to miły czas. Gdy posprzątali po śniadaniu, pani Kirschtein poprosiła syna o pomoc, której także Eren się z chęcią podjął. Na całym podwórku przesadzali jakieś drzewka i kwiatki, by później skosić trawę. Po skończeniu kobieta uraczyła ich smacznym obiadem, po którym zajęli się robieniem dżemu, o którym Jean pisał rano.
CZYTASZ
Jaeger vs Kirschtein | jearen/erejean
FanfictionDwaj impulsywni, zdeterminowani chłopcy od zawsze ze sobą rywalizowali. A zazdrość wymieszana z ich wiecznymi kłótniami zdawała się nie wpływać dobrze na ich relację. Do czasu, kiedy ich cel stał się wspólny, a między nimi pojawił się specyficzny ro...