Ether obudziła się bardzo wcześnie. Za wcześnie, chociaż można stwierdzić, że w ogóle nie spała. Pół nocy myślała nad tym jak bardzo zawiedzie Dumbledora, a przez drugie pół próbowała zasnąć. Obawiała się, czy bliźniaki nie będą chcieli ujawnić przez kogo cała szkoła może się zachowywać jak małpy. Stłumiła cichy jęk poduszką i wstała. Spojrzała na zegarek. Było po piątej, więc nic dziwnego, że jej współlokatorki spały w najlepsze.
Cicho się ubrała i zeszła do Pokoju Wspólnego. Nikogo nie było. Usiadła na kanapie i spojrzała na kominek. Zastanawiała się czy jeden psikus może zmienić jej życie, może ludzie zaczną się z nią witać lub kompletnie ją znienawidzą - w końcu była prefektem, powinna raczej zapobiegać takim wydarzeniom, a nie je wywoływać. Czy Dumbledore stwierdzi, że nie zasługuje na jego szacunek? Było to mocne oskarżenie, jednak dopiero w tamtym momencie to do niej dotarło - mogła zrujnować swoją reputację, lub na tamtą chwilę jej brak, jednym wybrykiem, który nie wydarzyłby się, gdyby nie jej zgoda. Uderzyła się w czoło, a z jej oczu pociekły słone łzy. Wiedziała, że nie ma już odwrotu - w ten wieczór albo zostanie obsypana uśmiechami albo zrównana z ziemią.
Przez większość dnia chodziła niespokojnie. Była w chatce Hagrida częstując go babeczkami, w łazience Marty sprawdzając czy wywary na pewno nie uległy samo destrukcji, w bibliotece zrzucając trzęsącymi się rękami pół regału z książkami oraz finalnie w kuchni przekonując skrzaty, że przysłał ją dyrektor. Jakby los się do niej uśmiechnął - stworzenia nie chciały przyjąć mikstury, więc dziewczyna miała nadzieję, że chociaż bliźniacy się na niej nie zemszczą, kiedy przed tłum wpadł Ogryzek, rujnując wszystko.
- Wy głupole! - krzyknął. - To panienka Daft, dobra znajoma pana Dumbledora! Jak mogłaby kogoś otruć, niemądry - skrzyczał skrzata obok. - Niech panienka da, do czego mamy to wlać?
- Do picia, soku dyniowego - wzruszyła ramionami. - Zależy co podacie.
- Tak, jest! - zameldował się skrzat.
Ether wyszła na trzęsących się nogach z pomieszczenia. Wszystko poszło nie tak, jak chciała. Teraz była pewna, że jest skończona.
Przypomniało jej się, że Cedrik przecież również tam będzie. Postanowiła powiedzieć mu o tym co się szykuje w jak najłagodniejszy sposób.
Nie musiała długo szukać - znalazła go w Pokoju Wspólnym w otoczeniu dwóch Puchonów.
- Przepraszam - powiedziała, a trzy głowy momentalnie odwróciły się w jej stronę. - Cedrik, czy możemy porozmawiać?
Czarnowłosy uśmiechnął się szeroko i dosłownie wypchał szatyna z kanapy i jak gdyby nigdy nic pogrążył się w rozmowie z blondynem.
Odeszli na bok, gdzie nie było żadnych uczniów.
- Chciałam cię ostrzec - szeptała. - Nie pij dzisiaj niczego na uczcie. Mógłbyś wrócić w trochę innym nastroju.
- W sensie? - zapytał. - Doleją nam alkoholu?
Dziewczyna zaśmiała się.
- N-nie, nie - pokręciła głową. - Po prostu... Trzymaj się z daleka od soku dyniowego, okej?
Odeszła szybko, a chłopak stał tam jeszcze przez chwilę, nie wierząc w to jak blisko siebie byli przez ostatnie kilka sekund.
Momentalnie znalazła się w łazience, gdzie zastała chłopaków.
- No co tak długo, Pani Prefekt? -zapytał Fred.
- Myśleliśmy, że stchórzyłaś - powiedział George.
- Nie dzisiaj - skłamała. Nie potrafiła zliczyć ile razy tamtego dnia obmyślała plan ucieczki.
- A więc - zaczął jeden. - Mamy włos naszego ulubionego brata - na dowód, że nie kłamał podniósł dłoń z kilkoma kosmykami rudych włosów.
CZYTASZ
Herbata 》Cedrik Diggory
FanfictionEther Daft, jako puchonka piątego roku, oprócz bycia (zbyt łagodnym jak niektórzy uważali) prefektem, idealną uczennicą specjalizującą się w magicznych zwierzętach i maniaczką cytrusowej herbaty, posiadała dar wpadania w kłopoty. Jej niezwykle zdoln...