W nocy po wygraniu meczu przez Gryfonów, kiedy wszyscy uczniowie spali, z sypialni trzeciorocznych chłopców dobiegł głośny wrzask. Michael śpiący na kanapie, zerwał się na równe nogi i rozejrzał. Chwilę później ze schodów zaczęli zbiegać chłopcy.
- Black! Syriusz Black! Z nożem!
To wystarczyło Michaelowi. Ruszył w stronę wyjścia, jednak jeszcze niedobudzony potknął się o własne stopy. Oczy wszystkich zwróciły się na niego, jednak on tylko przeleciał po nich wzrokiem, uśmiechnął się szeroko i ponowił wcześniejszy ruch.
Biegł przez korytarz w akompaniamencie wrzasków obrazów, o przestrzeganiu ciszy nocnej, jednak nie przejmował się tym. Kilka chwil i jedno zdarte kolano później skakał już po łóżku blondwłosego przyjaciela.
- Na Merlina, Michael! Jest noc, ludzie wtedy śpią!
- Skąd wiedziałeś, że to ja? - zapytał i przekręcił się na plecy, opadając obok Froy'a.
- Tylko ty byłbyś zdolny do wymyślenia czegoś takiego – warknął. - Miałeś jakiś ważny powód,czy nie mogłeś spać i chciałeś mnie wkurzyć?
Chłopak sięgnął po stojącą pod łóżkiem butelkę wody, odkręcił ją i zaczął pić. Wstał, by sprawdzić czy Cedrik również się obudził.
- W sypialni jakiś Gryfonów był Syriusz Black.
Momentalnie woda, która znajdowała się w jego buzi, została wypluta na twarz śpiącego wcześniej chłopca, który zerwał się i pisnął.
- CZY WY JESTEŚCIE NORMALNI?!
- Nie krzycz, Ced – powiedział Michael i potarł skronie. - Niektórzy cierpią.
- Przepraszam – wzruszył ramionami blondyn. - On majaczy, a ta woda to nie moja wina. Mogłeś spać twarzą w poduszkach.
- Zabawne – zaśmiał się sucho. - Co było tak szokujące?
- Syriusz Black jest w zamku.
W pomieszczeniu dało się słyszeć głośny kaszel i ciche poklepywanie po plecach.
Następnego dnia cała szkoła wiedziała już o wcześniejszych wydarzeniach. Zostały wprowadzone specjalnie środki ostrożności. Ether posmutniała, gdy Nathalie oznajmiła, że Sir Cadogan już nie pilnuje wejścia do Wieży Gryffindoru. Był jedną z niewielu rzeczy, lub osób, które sprawiały, że życie w tym roku szkolnym było przynajmniej znośne.
Dwa dni po napaści Blacka stanęła przed drzwiami do Wielkiej Sali i westchnęła. Nie wiedziała nawet, kiedy zamieniła kuchnię na to pomieszczenie. Nie wyobrażała sobie nigdy wcześniej, że usiądzie z przyjaciółmi przy stole i będzie żartować, rozmawiać o nauczycielach lub bieżących tematach. A teraz stała przed tymi drzwiami, widziała skaczącego na ławeczce Michaela i zażenowanego Froy'a. Teraz już miała z kim robić te wszystkie rzeczy – może nie znała ich, tak jak oni siebie, ale byli przy niej i to wystarczało, by uważała ich za swoich przyjaciół.
- Nie wchodzisz?
Odwróciła się i ujrzała Cedrika. W potarganych włosach i z rumieńcami na policzkach.
- Zamyśliłam się.
Ruszyli razem w stronę swojego stołu. Mimo tylu miesięcy przyjaźni uczniowie ciągle szeptali, gdy widzieli ich razem. Ether miała ochotę stanąć na środku sali i wykrzyczeć, że są tylko przyjaciółmi i nic do siebie nie czują.
Tylko coś ją blokowało. I z bólem stwierdziła, że nie była to nieśmiałość.
W trakcie uczty na salę wleciały sowy. Patrzyła jak wszyscy wokół niej dostają listy lub większe paczki, a miejsce przed nią od pięciu lat zostawało puste.
![](https://img.wattpad.com/cover/218874515-288-k868321.jpg)
CZYTASZ
Herbata 》Cedrik Diggory
FanfictionEther Daft, jako puchonka piątego roku, oprócz bycia (zbyt łagodnym jak niektórzy uważali) prefektem, idealną uczennicą specjalizującą się w magicznych zwierzętach i maniaczką cytrusowej herbaty, posiadała dar wpadania w kłopoty. Jej niezwykle zdoln...