Ether rozejrzała się dokładnie po całym pokoju, jednak nigdzie nie znalazła niczego, co mogłoby przypominać prezent. Mimo że zdawała sobie sprawę z rozłąki, miała nadzieje, że chłopak o niej nie zapomniał. Myślała, że Puchon ją lubi, ale najwyraźniej miał rację. Będzie lepiej jeśli przestaną się przyjaźnić. Od momentu nieprzyjemnego spotkania dziewczyna ani razu nie wpadła w kłopoty - nie licząc przewrócenia na schodach i przecięcia kartką papieru. Cho mówiła jej, że on tęskni, ale przecież Cedrik zakończył ich znajomość. Skoro cierpi, dlaczego to zrobił?
Spojrzała na kominek, a przed jej oczami zatańczyła para płomyków.
Otarła spływającą po policzku łzę i uśmiechnęła się do stojącego obok skrzata.
Są święta, pomyślała. Jak mogła smucić się w święta?
Pożegnała się ze skrzatem i zbiegła po schodach do Wielkiej Sali. Weszła do środka, a jej oczom ukazał się jeden podłużny stolik na środku pomieszczenia, reszta była odsunięta w stronę ścian. Profesor Dumbledore zaprosił ją gestem dłoni. Wolnym krokiem podeszła i przywitała się z nauczycielami, ku jej zdziwieniu i profesor Snape odpowiedział. Chwilę po niej w sali pojawiła się trójka Gryfonów. Dyrektor podał srebrnego cukierka z tacy mistrzowi eliksirów, który później zamienił się w szpiczasty kapelusz. Uczta się zaczęła, a profesor Trelawney wymieniała nieco oschłe zdania z opiekunką Gryffindoru. Ether opuściła salę, zaraz po tym jak jeden z pierwszorocznych zalał się szkarłatnym rumieńcem.
Postanowiła odwiedzić Hagrida, który kilka dni wcześniej zaprosił ją na herbatę z babeczkami. Puchonka zgodziła się, tylko jeśli będzie mogła pomóc mu z wypiekami, a gajowy od razu się zgodził. Wycierała o szatę wcześniej umyte ręce, gdy jej wzrok skrzyżował się z tym jednorożca, nadal siedzącego w zagrodzie od chatki mężczyzny.
Patrząc na jego bok w jej oczach stanęły łzy, które szybko odgoniła mrugając oczami. Właśnie od tego zwierzęcia wszystko się zaczęło i gdyby nie ono prawdopodobnie dalej żyłaby spokojnie, a uczniowie nie zwracaliby na nią uwagi. Mimo że większość Puchonów przeprosiła ją przed świętami razem z garstką Gryfonów, to Ślizgoni dalej uważali, że jest wszystkiemu winna, co bardzo ją bolało. Wydawało jej się nawet, że Krukoni nie zauważyli, by coś się wydarzyło, ale to jedynie dlatego, że nie wyrażali swojego zdania na temat zwierzęcia. Jednak wtedy jednorożec patrzył na nią wesołym wzrokiem, a ona uświadomiła sobie, że nie powinna przejmować się tym co mówią inni, jeżeli jest to nieprawdą.
Na wspomnienie o chłopaku kilka łez spłynęło po jej policzkach, a ona otarła je przeciętym palcem. Syknęła, gdy miejsce rozcięcia ją zapiekło. Wznowiła marsz w kierunku chatki. Kiedy zaczęła poprawiać szalik spojrzała na swoją rękę i prawie zachłysnęła się powietrzem, gdy na skórze nie zobaczyła żadnego rozcięcia. Obejrzała dłoń z każdej strony, jednak w dalszym ciągu nic nie spostrzegła. Zamrugała wielokrotnie i pokręciła głową. Jestem zmęczona i widzę rzeczy, których nie ma, pomyślała.
W chatce upiekli razem kilkanaście truskawkowych babeczek - Ether specjalnie poprosiła o te owoce, maliny kojarzyły jej się z Cedrikiem - i zaparzyli owocową herbatę. Zjedli prawie całą blachę słodkości, ale dziewczyna postanowiła zostawić ich trochę dla trójki Gryfonów i samego Hagrida. Gajowy rozgadał się na temat hodowli i opieki nad rannym jednorożcem - mimo że sprawiało to Puchonce ból, pozwoliła by mężczyzna kontynuował.
Gdy nadeszła pora kolacji, dziewczyna przemierzała puste korytarze Hogwartu, pocierając różowe od zimna policzki. Weszła do sali i zatrzymała się. Spojrzała na pusty stół jej domu, mimo że lubiła samotność, to święta chciała spędzić w gronie jakichkolwiek osób. Samotny dwudziesty czwarty grudnia przez ostatnie szesnaście lat jej życia wystarczająco ją dobijał.
CZYTASZ
Herbata 》Cedrik Diggory
FanfictionEther Daft, jako puchonka piątego roku, oprócz bycia (zbyt łagodnym jak niektórzy uważali) prefektem, idealną uczennicą specjalizującą się w magicznych zwierzętach i maniaczką cytrusowej herbaty, posiadała dar wpadania w kłopoty. Jej niezwykle zdoln...