Po nietypowym spotkaniu Puchonów plotkom nie było końca. Dziewczyny z dormitorium zdawały się jej nienawidzić, mimo że w ciągu pięciu lat zamieniły jedynie kilka słów. I to wszystko dlatego, że z wyczerpania po napadzie płaczu zasnęła razem z Cedrikiem na kanapie. Na myśl o tym jej serce się roztapiało - myślała, że może ma jeszcze szanse na pierwszą przyjaźń.
Na następny dzień jak obiecała bliźniakom - wyszła przed Pokój Wspólny Puchonów równo o godzinie osiemnastej. Nieśmiało przywitała się z chłopcami i poszła za nimi w nieznanym jej kierunku.
Rudowłosi nie chcieli dziewczynie jeszcze zdradzać tajnych przejść jakie znali, nie ufali jej na razie na tyle, aby to zrobić - wiedzieli, że dziewczyna nikomu by o tym nie powiedziała, ale mimo wszystko woleli dmuchać na zimne. Dlatego zaprowadzili ją do miejsca, gdzie nikt nie zaglądał.
- Ł-łazienka Marty? - zapytała. - Co my tu robimy?
- Będziemy warzyć eliksir, a czego się spodziewałaś? - zaśmiał się jeden z nich.
- Przynieśliśmy na razie składniki do zmiany koloru - powiedział drugi. - Chcemy zobaczyć jak to wyjdzie.
- A skąd m-macie składniki?
Spojrzeli na siebie z uśmiechem i przyłożyli palce do ust.
- Tajemnica.
Kiwnęła głową. Chłopcy podali jej składniki, a dziewczyna zajęła się przygotowywaniem eliksiru. Bliźniacy uważnie się jej przyglądali. Nie patrzyli na zegarek - minęła godzina, może dwie podczas, których Fred i George cicho rozmawiali, a Ether dokładnie mieszała i sprawdzała czy wywar jest idealny.
W końcu po wielokrotnej analizie czy dodała wszystko, oznajmiła.
- Eliksir jest p-prawie gotowy, tylko zabrakło jednego składnika.
- Wiemy o tym - uśmiechnął się Fred. - Chcemy wlać to do małej buteleczki i dopiero potem go dodać.
- Nie wiem czy to tak zadziała - tłumaczyła szatynka, ale chłopcy ją zignorowali.
- Czy mógłbyś, George? - wskazał na swoją głowę.
- Jasne, Fred.
Młodszy wyrwał bratu kilka włosków, po czym przelali eliksir do małej buteleczki i wrzucili do niej jeden z nich.
- To co, Georgie. Na raz - i wypił eliksir.
Sądząc po braku wybuchów i pary z uszu, dziewczyna stwierdziła, że wszystko poszło dobrze. Gdyby nie to, że nagle włosy Freda zabarwiły się na jaskrawy różowy.
- Na Merlina - przejrzał się w lustrze. - Nie sądziłem, że to na serio zadziała. Masz jakieś serum?
Dziewczyna przełknęła ślinę.
- Nie ma serum. Musisz teraz przecierpieć dwanaście godzin.
- Aż dwanaście? - zapytał George. - No, stary. Wkopałeś się.
- Przynajmniej wiemy, że eliksir działa - wzruszył ramionami. - Mogłem pomyśleć o jakimś bardziej normalnym kolorze. Jak dobrze, że jest weekend.
Ukryli kociołek w jednej z kabin, błagając by Marta się nim nie zainteresowała. Bliźniacy podsunęli pomysł o łazience prefektów, jednak Ether szybko wybiła im to z głowy.
Tydzień później zaczęły się opady, przez co większość uczniów zaszywała się w bibliotece, mając nadzieję na chwilę spokoju. Do tych ludzi należała Ether, która przemycając cytrusową herbatę siedziała w kącie biblioteki i czytała książkę od Hagrida. "Baśnie Barda Beedle'a" wyjątkowo ją zainteresowały, mimo wszystko nie mogły równać się z jej ulubioną, mugolską baśnią "Piękna i Bestia". Podarowała ją gajowemu w ich pierwsze święta,jednak nie była pewna czy w ogóle ją przeczytał. Była w trakcie historii o przystojnym czarodzieju, gdy usłyszała ciche Hej.
CZYTASZ
Herbata 》Cedrik Diggory
FanfictionEther Daft, jako puchonka piątego roku, oprócz bycia (zbyt łagodnym jak niektórzy uważali) prefektem, idealną uczennicą specjalizującą się w magicznych zwierzętach i maniaczką cytrusowej herbaty, posiadała dar wpadania w kłopoty. Jej niezwykle zdoln...