Drugi rok w Hogwarcie był jednym z najlepszych w życiu Froy'a, a zarazem najgorszych jakie kiedykolwiek przeżył w swoim życiu.
Cedrik i Michael byli jego najlepszymi przyjaciółmi i to dzięki nim nie skoczył z pierwszego lepszego okna w zamku, kiedy po raz pierwszy w życiu dostał niższą ocenę, albo stresował się egzaminami. Drugi i pierwszy rok w Hogwarcie Froy przeżył praktycznie w całości z uśmiechem na ustach. Nie było w nim praktycznie śladu Froy'a z następnych lat – tego ponurego, którego największą bronią był sarkazm.
Bo może i Cedrik był jego najlepszym przyjacielem, to nigdy nie poczuł do niego tego, co do Michaela.
Froy nawet nie wiedział, kiedy jego serce zaczęło wybijać dla chłopaka specjalny rytm i kiedy jego myśli nieustannie uciekały w jego kierunku, ale z biegiem czasu przestało mu to przeszkadzać.
Później zrozumiał, że był to czas urodzin Cedrika, na ich drugim roku. Michael wyszedł z inicjatywą kupienia mu jakiegoś prezentu, ale z racji, że obydwu z kieszeni nie sypały się galeony, postanowili zrobić dla niego coś własnoręcznie. Cedrik już wtedy oszalał na punkcie Quidditcha, w ciągu pierwszego roku był na każdym meczu, robił setki notatek, więc jasne było, jaki prezent mu dać. Był to moment, kiedy chłopcy kłócili się o to, czy dać mu małą miotłę, czy złotego znicza.
- Myślę, że łatwiej będzie nam zrobić miotłę – powiedział blondyn. - Znajdziemy jakieś patyki, weźmiemy kij woźnemu i jakoś to poskładamy.
- Za nisko mierzysz, blondyno. - Zacmokał Michael. - Miotła to badziewie, będzie zawiedziony, bo pomyśli, że kupiliśmy mu prawdziwą. Lepiej zrobić to latające coś, założę się, że pierwszymi słowami, które powiedział, były „złoty znicz". To o nich nawija jak szalony.
- Jak damy mu sztucznego znicza, to będzie zawiedziony, że nie lata jak opętany, po całym Hogwarcie – burknął Froy. - I jakim cudem chcesz go zrobić?
- A bo ja wiem? - Wyrzucił ręce w powietrze. - Znajdziemy jakąś kulkę, pomalujemy ją na złoto, bo nie wiem czy wiesz, ale przemyciłem złoty brokat i doczepimy skrzydła z papieru. Będzie zachwycony.
- Twoje pomysły są do bani.
- Dzięki, twoje też.
I kłócili się o to dzień w dzień, Michael nazywał Froy'a „blondyną", na co jego serce zaczynało dziwnie szybko bić. Wtedy nie wiedział, co to znaczy i miał nadzieję, że to tylko wściekłość, spowodowana durnymi propozycjami chłopaka.
Ale w końcu nadeszły urodziny Cedrika i trzeba było wręczyć mu jakiś prezent. Po dniach prób i błędów Puchoni w końcu zdecydowali się na kompromis i zrobili mu książkę.
- Och, wow – powiedział Cedrik. - Dzięki. Książka, niesamowite.
- Chcesz w zęby? Siedzieliśmy nad tym całą noc!
- To nie taka zwyczajna książka – mruknął Froy i delikatnie uderzył Michaela w głowę. - Poradziliśmy się starszych uczniów, którzy troszeczkę nam pomogli, ale tylko ociupinkę, bo resztę zrobiliśmy sami. W każdym razie, wiemy jak bardzo kochasz Quidditcha, więc na kartkach wypisana jest jego historia. Wiesz, twoi ulubieni gracze, jakieś triki i inne badziewie, które jest nudne jak flaki z olejem. Jakoś w połowie, jest ta magiczna część, no otwórz! Wystarczy, że coś tam napiszesz, na przykład „Cedrik Diggory z pucharem Quidditcha" to pojawi się cała historia o tym!
- Moja wyobraźnia nigdy nie działała na takich obrotach, jak zeszłej nocy. Serio, napisaliśmy tyle historii i narysowaliśmy tyle obrazków, że czuje się jak geniusz. Jako, że w tym roku nie chcieli cię przyjąć do drużyny, masz swoją własną książkę, o tobie i Quidditchu. Froy myśli, że to genialne, ale moja opinia...
CZYTASZ
Herbata 》Cedrik Diggory
FanfictionEther Daft, jako puchonka piątego roku, oprócz bycia (zbyt łagodnym jak niektórzy uważali) prefektem, idealną uczennicą specjalizującą się w magicznych zwierzętach i maniaczką cytrusowej herbaty, posiadała dar wpadania w kłopoty. Jej niezwykle zdoln...