7.

253 6 0
                                    

Siedzieliśmy razem na kanapie, bardziej on na niej a ja na nim. Nie miałam dawno bliższego kontaktu z nikim niż zwykłe przytulenie, cokolwiek. Szczerze brakowało mi takiego ciepła, każdy chciałby mieć przy sobie tą osobę przy której czuje się dobrze. Z pewnością nie było to Damon no ale cóż. Był nadzwyczajnie miły choć bardzo śmiały, nawet za bardzo. Sam pozwalał sobie na wszystko nie pytając mnie jednym słowem. I tak będzie to jedynie jednorazowa przygoda, może nawet i bez większych konsekwencji.

P.O.V Collin

Stałem w drzwiach tarasowych trzymając kubek z resztą drinka. Patrzyłem na ludzi którzy co jakiś czas tańczyli w salonie do jakiejś muzyki z głośników, ten dom od środka nie był jakiś zły, wystarczy lekki remont i będzie idealnie. Co ja gadam. On nie odzwierciedli tego co było w rodzinnym domu. Przeprowadzka z rodzicami, znaczy z mamą tutaj była chujowym pomysłem prócz jednego czynnika. Alessa na przeciwko mnie.

Spojrzałem na Maxa który starając się równo rozlać do kieliszków wódkę i tak szło mu to marnie. Lubiłem obserwować inne osoby, ich zachowanie. Czasem zdarzyło się że jakaś laska chciała ze mną spać, ale je po prostu zlewałem. Nie lubię przerzucać się z jednego na drugie. Jednym wyjątkiem była Ashley ale ona... to nie Alessa. Czy ja właśnie tą szmatę do niej porównałem?

Spojrzałem na dziewczynę która szła bokiem salonu prawdopodobnie nie chcąc pchać się przez tłum tych osób, wyglądała jak moja sąsiadka z naprzeciwka. Na pewno to była ona.

Za pierwszym razem gdy weszła niespodziewanie do naszego domu stojąc w kuchni dziwnie się poczułem stojąc sam na sam z nią w jednym miejscu po takich okolicznościach jakie miały miejsce. Teraz nie mogła się ukryć, schować czy mnie uniknąć. Musiała działać sama. Do dziś jestem sobie winien za to jak ją zostawiłem ale to kurwa nie było z mojej winy.

Moje uczucie do niej było dziwne, raczej nic nie czuję teraz do niej. Nie wiedziałem jak się zachować więc byłem taki jaki jestem na co dzień. Lubię dogryzać innym a tym bardziej jej. Byłem typem osoby która nie bardzo przejmuje się opinią innych, a nawet jeśli miałem jakiś czuły punkt, to pięść na twarzy wyjaśniała wszystkie wątpliwości.

Podszedł do niej Damon, kurwa najgorszy typ z jakim mogłaby się zadawać. Nie miałbym nic do każdego innego z kim rozmawia ale jego nie trawię mimo że jesteśmy drużyną. Nic po za tym mnie wobec niego nie trzyma. Potrafi zajść za skórę i chce postawić na swoim nawet jeśli wie, że nie ma racji. On nie trzyma się jednej dziewczyny długo a Alessa raczej nie chciałaby kogoś takiego, prawda?

Denerwował mnie już wtedy, gdy skończyliśmy mecz a na dodatek zamyśliłem się przy niej nie wiem na jak długo ale udało mi się odbić piłeczkę mówiąc że widzę jej czarny stanik. Bądźmy szczerzy, jakiemu facetowi nie brakuje takiego widoku tym bardziej, gdy jest nią Alessa.

Damon zawsze próbował być przede mną i robił wszystko aby tak się stało, miałem w to wyjebane a jemu jeszcze bardziej krew się gotowała gdy nie zwracałem na to większej uwagi. A to że jestem kapitanem drużyny to dlatego że dobrze gram, umiem logicznie myśleć i starałem się zająć czymś myśli gdy już stało się, to co się stało. Z resztą co ja będę więcej o sobie pierdolić.

Spojrzałem z powrotem na nich, pocałował ją w policzek i objął w talii, po jej minie widziałem że nie miała do tego problemu. Z resztą co mnie to.

Damona dłonie wędrowały po niej jakby byli parą od kilku lat. Dobrze wiem że nie miała nikogo innego przez ten czas i chciała poczuć się ważna choć przy nim to mogło skończyć się gorzej. Tańczyli razem, wszystko co aktualnie on z nią robił mnie wkurwiało gdy swoje czyny przenieśli na kanapę. Wyszedłem przed dom, chciałem trochę odpocząć od ludzi i z tyłu głowy miałem aktualnie pomysł w jakie dawno nie odwiedzane miejsce przeze mnie mogłem jechać.

Jeden drink nie mógł mi zaszkodzić aż tak żebym w nocy nie mógł kierować. Dopiero co się wprowadziłem a już zdążyłem zapewne namieszać. Stawiałem szybkie kroki na drewnianym mostku aby na jego końcu usiąść. Musiałem coś przemyśleć.

Pamiętaj Collin że ciebie i ją nic już nie łączy...

P.O.V Alessa

Damon zaczął mnie już denerwować bo ledwo odkleił się ode mnie już widziałam jak flirtuje z inną. Nie byliśmy razem przecież rozumiem, ale to po prostu było chamskie. Max rozmawiał z innymi siedząc na kanapie więc nie chcąc mu zawadzać wyszłam na dwór. Nie chciało mi się ani tam być ani wracać do domu. Eva jak zwykle, wiadomo kim zainteresowana. Pogoda była aktualnie neutralna a moje myśli kłębiły się jeszcze bardziej.

Szłam prostą drogą usypaną z ziemi a wokół mnie otaczały wysokie drzewa. Droga nad rzekę była długa, ciemność nocy co jakiś czas oświetlał jedynie księżyc którego promienie światła wpadały między gałęziami drzew. Stąpałam trochę wolniej kiedy zbliżałam się do miejsca, pod stopami co jakiś czas łamały się małe gałązki, byłam już praktycznie u celu. Stoi tam stary, już zniszczony most na którego końcu można usiąść patrząc w idealnie równą taflę wody która tylko co jakiś czas falowała od podmuchu wiatru.

Położyłam stopę na pierwszym stopniu desek, gdy stanęłam na nim spojrzałam przed siebie zauważając siedzącą tam postać. Nie wiem kim on lub ona była więc dla bezpieczeństwa chcąc z niej zejść drewno wydało z siebie dźwięk ocieranych się o siebie desek.

- Chodź. - usłyszałam męski głos.



^^^



AlessaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz