20.

178 6 0
                                    

P.O.V Collin

Ta dziewczyna... jest niczym zakazany owoc. Doskonale wiesz, że nie możesz tego zrobić ale jednak twoja natura jest przeciwna twoim przekonaniom robiąc niedozwolony czyn.

Zrywasz je.

Byłem dziś cholernie nie do zniesienia, sam dobrze o tym wiedziałem. Jestem cięty dosłownie na każdego kto stanął mi na drodze i nie zdziwię się jak narobię sobie tym u innych problemów. Może powodem było to, że od pobudki w lesie do teraz nie zmrużyłem oka, nie zjadłem ani nie porozmawiałem z Alessą. Nie mogłem spać, czułem się jak gówno na dodatek mówiąc dziewczynie dosadną prawdę z wczorajszego dnia. Byłem wręcz nabuzowany wściekłością a cała ta akcja jeszcze bardziej mnie podsycała.

Zachowałem się jak dupek, wiem. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym co dowie się po powrocie do szkoły. Mój anioł stróż sam pisze list do diabła widząc co ja czynię na tym świecie. Dowie się choćby miała wyjechać na drugi koniec świata, na następny dzień zapukałbym do jej drzwi.

- Kurwa Collin. - wywarłem się z kontekstu moich myśli jak poczułem pchnięcie mnie i wzrok wściekłego Maxa.

- Wszystko co złe to ja, w czym mogę pomóc? - zaśmiałem się prowokująco jak i zapewne z bezsilności której nie mogłem pokazać, a przynajmniej nie chciałem.

- Przestań robić sobie żarty, mówiłem raz ale widzę, że nie posłuchałeś. Jesteś moim kumplem, przyjacielem. Starałem ci się zaufać po tym... wszystkim. Nawet nie zwracałem dużej uwagi na to co robiłeś z Alessą przez ostatnie cztery cholerne dni. - stałem oparty o ścianę słuchając uważnie jego monologu. - Ale zmarnowałeś już nie pierwszą szansę i grzecznie proszę abyś zostawił ją dla jej dobra. Jeśli nadal chcesz dla niej jak najlepiej, po prostu o niej zapomnij. - zrobił krok w tył nie spuszczając ze mnie wzroku zachowując kamienną twarz. Sam robiłem dokładnie to samo.

- Myślę, że dzisiejsza pogoda jest nad wyraz niekomfortowa, też tak uważasz? - bezczelnie spławiłem temat Alessy nie chcąc komentować jego słów. Dla niego proste było powiedzieć mi kilka nieprzyjemnych słów, pchnąć na ścianę czy wmówić to, że jestem dla niej najgorszy.

- Jeśli nadal chcesz dla niej jak najlepiej, po prostu o niej zapomnij. - kiedy ja właśnie zrozumiałem, że to dla niej jest specjalne miejsce w moim sercu.

- Myślę że powinieneś się ogarnąć. Wiesz że nie chcę większych spin. - odczepne słowa wyszły z jego ust jakby widział we mnie skończoną osobę. Wygląda na to, że chyba nią się stałem.

- A ja myślę, że te cztery dni były dla Alessy o wiele lepsze niż cały rok spędzony z wami. - Max łapiąc uchwyt swojej walizki bez słowa opuścił pokój. Nie odpowiedział nic, po prostu wyszedł.


- Tutaj nasza przygoda właśnie się kończy, mam nadzieję, że mimo kilku oszczerstw spędziliście ten czas dobrze. - trener stojąc przed nami wypowiadał te słowa z niemałą niechęcią. Jakby musiał a nie chciał, z resztą nie dziwię się. Co raz bardziej czuję niechęć do niektórych tutaj osób.

- Jak dla mnie była to najlepsza impreza ostatniego czasu. - Eva odezwała się wyrywając jako jedyna swój głos.

- Trudno się nie zgodzić. - Will podrapał się z tyłu głowy stojąc w domowych kapciach. Zawiesił na chwilę swój wzrok na mnie, wiem że to nie jego wina że się wypaplał. Chociaż nie, jest jego.

- Jeśli wszyscy są gotowi to ruszajmy, czas nas goni a wasi najbliżsi czekają na was. - chciałbym. Czeka jedynie na mnie mój ojciec tam na górze, choć miejsce dla mnie jest tam na dole. Zamiast fałszywej prawdy, daje wam szczere kłamstwo.

AlessaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz