Rozdział 12

42 1 0
                                        

Biegnę i biegnę ale już nie tak szybko bo jestem strasznie osłabiona w końcu bardzo długo nic nie jadłam i nie mam na nic siły. Dobra jak biegłam z Londynu do Nowego Yorku to polowałam na jakieś mniejsze zwierzęta ale to nie wystarczy mi. Luna już oddała mi kontrole a ludzie Larrego już mi chyba dali spokój.

Muszę się gdzieś zatrzymać na noc.

Jest jakaś jaskinia to wracam do punktu wyjścia ehh lepsze to niż nic.

~ Luna i co my teraz zrobimy?
~ nie wiem musimy cały czas uciekać nie meczy cię to?
~ męczy ale jakby nas znaleźli to mamy przejebane
~ wiem ale ja mam dość ucieczek!
~ ja też myślisz że dla mnie to przyjemne?!
~ musimy znaleźć mate on nam będzie pomagał
~ Luna daj spokój nie chce mate nie pomyślałaś że jak go znajdziemy to będzie w niebezpieczeństwie? Daj już spokój!

Luna mnie wkurza ja nie wierze w te całe dusze i przeznaczenie mam tego dość to jest głupie że los decyduje o tum z kim mamy być do końca rzycia ja tak nie chce.

Dobra trzeba iść spać już jest ciemno nawet bardzo.

Myśląc o moim życiu zasnęłam.

OstatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz